Kurier z Munster Kurier z Munster
47
BLOG

Tusk – Schetyna: polityczna dintojra, czy szorstka przyjaźń?

Kurier z Munster Kurier z Munster Polityka Obserwuj notkę 12

 

Rozbieżności pomiędzy zeznaniami Schetyny i Drzewieckiego, a tym co według publikacji „Rzepy” miał powiedzieć w prokuraturze Sobiesiak są dowodem na dwie rzeczy. Po pierwsze politycy PO nie konsultowali z hazardowym biznesmenem treści swoich zeznań. Po drugie nie dostali „przecieku” z prokuratury na temat zeznań Sobiesiaka. Rządowy aparat być może więc nie pracuje na Schetynę, a przy okazji i na Drzewieckiego.

Donald Tusk mógłby z wielu powodów być zainteresowany aby politycznie „zatopić” byłego wicepremiera. Schetyna wyraźnie mu uwiera. Jest w Platformie nadal silny, trzeba się z nim może nie po równo, ale jednak dzielić władzą.  Hipoteza Kataryny, jakoby „przecieku” do „Rzepy” dokonał ktoś z PO, kto chce pomóc rozegrać scenariusz Tuska wobec Schetyny jest jednak błędna. Ten „przeciek” uderza, bowiem rykoszetem również w Tuska. A może przede wszystkim w Tuska, bo uwiarygodnia wersję Mariusza Kamińskiego na temat o wiele bardziej poważnego „przecieku” z kancelarii premiera do hazardowych biznesmenów. Sobiesiak zeznał, iż o donosach na niego dowiedziała się jego córka w kawiarni „Pędzący królik” od Marcina Rosoła.

Dziennikarze „Rzepy” pewnie sami dotarli do zeznań Sobiesiaka. Być może dostali ich kopię od prokuratorów. Być może ktoś im je streścił. Być może trzeba było dać za to pieniądze. Wpływowe, ogólnopolskie dzienniki też posiadają swoją "agenturę" w ważnych instytucjach państwa. Nie tylko państwo ich inwigiluje, ale oni również państwo… Tyle tylko, iż dziennikarze mają prawo do odgrywania takiej roli. Są przecież tak zwaną czwartą władzą, a więc władzą w hierarchii najwyższą...

Wcale nie wykluczone jest również, że to sam Sobiesiak prowadzi z opinią publiczną jakąś grę. Mógł przecież sam dyskretnie zrelacjonować dziennikarzom to, co wcześniej powiedział prokuratorowi. Postępowanie jego może determinować chęć wkupienia się w czyjeś łaski. Odkupienia grzechów. Wpisania w czyjś scenariusz. Hipoteza ryzykowna, ale nie pozbawiona szans na zaistnienie w rzeczywistości.

Na pewno jakaś gra się toczy. Warto zwrócić uwagę na moment „przecieku” do „Rzepy”. Poszedł on w chwili, kiedy komisja śledcza wysłuchała najbardziej prominentnych świątków – Chlebowskiego, Drzewieckiego, Schetynę i Tuska. Przede wszystkim chodzi jednak o trzech pierwszych, gdyż oni brali udział w aferze hazardowej bezpośrednio. Dziennikarze raczej nie czekaliby z ujawnieniem rewelacji dotyczących zeznań Sobiesiaka w prokuraturze. Przedział czasowy od chwili „przecieku” do momentu publikacji jest więc raczej wąski. To trochę tak, jakby ktoś dobrze wtajemniczony pozwolił politykom PO swobodnie wygadać się przed sejmową komisją śledczą, a później zrobił szybko ruch, który miał wiarygodność ich zeznań mocno podważyć. Plan powiódł się, ale zaistniała sytuacja uderza również w premiera Donalda Tuska, dlatego to raczej nie jego robota.

Schetyna i Drzewiecki zapewne chcieliby, aby ich wersja korespondowała z wersją Sobiesiaka, szczególnie w zakresie niuansów takich jak długość znajomości. To jest w ich interesie. Sęk jednak w tym, iż zeznania polityków Platformy i hazardowego lobbysty dość istotnie różnią się od siebie. Trzynaście lat, to w stosunkach towarzyskich przepaść. Trzeba mieć chronicznie chorą pamięć, aby pominąć taki okres. Ale rozbieżności w zeznaniach są potwierdzeniem czegoś niezmiernie ważnego. Świadczą, iż Schetyna oraz Drzewiecki nie otrzymują "cynków" z prokuratury i nie konsultują swoich wersji z Sobiesiakiem. To by zaś oznaczało, że Tusk nie ratuje (a bynajmniej nie wszelkimi dostępnymi sposobami) „topiących się” kolegów.

Na aferę hazardową będzie się w dużym stopniu nakładała bieżąca sytuacja polityczna, a także konflikt interesów. Interesy Schetyny, czy Drzewieckiego są dzisiaj różne od interesów Tuska. To zwiększa szansę na dojście do prawdy. Jednak z drugiej strony jest tu i interes wspólny. Tusk musi sobie, bowiem zdawać sprawę, iż pogrążenie do niedawna najważniejszych polityków PO może również skończyć i jego. Wszystko będzie zależało od tego na ile Tusk jest uwikłany w tą sprawę. Na ile umoczył. Jeżeli jest czysty, to Schetyna jest biedny... Czeka go polityczna dintojra. Premier nie omieszka, bowiem wykorzystać afery przeciwko niemu, aby ostatecznie pozbyć się niewygodnego balastu. Jeśli zaś Tusk ma coś na swoim sumieniu, to niezależnie od wzajemnych resentymentów, zderzenia posiadanych ambicji są raczej skazani na szorstką przyjaźń.

 

Romano Manka-Wlodarczyk

Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Polityka