Do Rzeczy
Do Rzeczy
Ronin. Ronin.
3920
BLOG

Jak Władek Frasyniuk państwo hejtował, czyli mądrego warto posłuchać.

Ronin. Ronin. Protesty społeczne Obserwuj temat Obserwuj notkę 109

Władek jaki jest każdy wie.

Niepokorny kontestator rzeczywistości bez wahania występujący w obronie wartości europejskich, własnego interesu oraz konstytucji.

Zawsze i dokładnie w tej kolejności.

Władek odważny jest. Rzuca się śmiało przed zwarte szeregi mundurowej policji, bo policja sama w sobie zawsze kojarzy mu się ze znienawidzonym ZOMO.

Władek jest biznesmenem. Choć za pożyczone, ale rozkręcił transportowy biznes jak ta lala. Choć w moim rodzinnym Wrocławiu różne rzeczy o nim opowiadają.

Szczególnie Ci którym u Władka przyszło robić.

Za kółkiem głównie.

Ale to pewnie zawistnicy którym związkowa przeszłość i całkiem nieuzasadnione poczucie koleżeństwa dało podstawy do wygórowanych i roszczeniowych żądań.

Ale nie o tym miałem ...

Władek jak sam przyznaje hejterem jest.

Państwo hejtuje. ( Hate ang. Nienawiść)

Zresztą zobaczcie sami.

Przytaczam obszerne fragmenty rozmowy Frasyniuka z Michałem Karbowiakiem z Wyborczej.

Cytat.

"Michał Karbowiak: Mam wrażenie, że najostrzejsze sądy o państwie wypowiada pan nie jako legenda opozycji, polityk, ale jako przedsiębiorca. Jak wtedy, gdy nie wykluczał pan możliwości przeprowadzki do Niemiec albo zapowiadał niepłacenie mandatów wystawianych przez straż miejską. 


Władysław Frasyniuk: Nigdy nie rozważałem przeprowadzki do Niemiec, a jedynie przeniesienie firmy. Ale dobrze, że pan kwestię mandatów przypomniał. Żyjemy w wolnym kraju, który do niedawna zmagał się z systemem totalitarnym. A jak patrzę, w jaki sposób państwo dba o moje bezpieczeństwo na drodze, to mi się przypominają najgorsze totalitarne metody."


W sumie trudno się z chłopem nie zgodzić.

Dalej zatem.


"  Przykład? Ostatnio widziałem w mediach elektronicznych taką sytuację: po wprowadzeniu nowych przepisów o ruchu drogowym kierowca został zatrzymany za przekroczenie prędkości. I policjant chciał mu zabrać prawo jazdy. Ten człowiek klękał przed nim i błagał: Panie, nie zabieraj mi pan prawa jazdy, to mój zawód.

Jakiś kamerzysta to nagrał i puścił. Patrząc na to, przypomniałem sobie najgorsze czasy na komendzie. Ten policjant mógł jeszcze kierowcę kopnąć, do końca upokorzyć, obedrzeć z godności.

Ale przecież ten człowiek wcale nie musiał przed policjantem klękać. Nie wspominając o tym, że mógł po prostu jechać zgodnie z przepisami. 

- Ale ja się pytam, gdzie przy tych nowych przepisach jest konstytucja? Przecież po pierwsze, po przekroczeniu prędkości człowiekowi zabierane jest prawo jazdy. Po drugie, dostaje punkty karne. A po trzecie, jeśli prawo jazdy jest elementem jego zawodu, jak w przypadku kierowcy czy handlowca, to ten człowiek traci możliwość wykonywania pracy. Czyli trzy razy karzemy go za to samo przewinienie!"


To fakt. Przejaw totalitaryzmu w czystej postaci.

Do tego wymiar sprawiedliwości do dupy lub do wymiany. Jasna sprawa. Znowu zgadzam się z Władkiem w stu procentach.

Czytamy dalej.


"Pan uważa wobec tego, że mamy państwo opresyjne? 

- Wróćmy na chwilę do przykładu mandatów. Proszę się zastanowić, jaki główny cel przyświeca państwu po zaostrzeniu przepisów: bezpieczeństwo czy poprawa budżetu?

W Niemczech są wspaniałe drogi i można jechać po nich tyle, ile "fabryka dała". Ale gdy widzimy ograniczenie do 120 kilometrów na godzinę, to natychmiast zdejmujemy nogę z gazu. Bo wiemy, że jest jakiś istotny powód, dla którego ten znak został tam umieszczony. A u nas? Jadę drogą S8 do Warszawy i ni stąd, ni zowąd jest znak każący zwolnić chyba do 110 kilometrów na godzinę. Dojeżdżam do tego znaku i już widzę kolejny - odwołujący ten poprzedni. Jakaś pułapka, myślę.

Dlaczego obywatele się nie buntują, skoro wszystko jest takie złe? Dlaczego nie nakłaniają polityków do zmiany prawa? 


- Bo mamy to kompletnie w nosie. Jak mówią: "cyrk", to pytamy, czy ten na Wiejskiej, czy ze zwierzętami. "


Słusznie Władysław. 10/10 od Ronina.

Lecimy dalej.


" Wie pan, o co najczęściej pytają mnie ludzie na publicznych spotkaniach? Czy się rozliczyłem z tych 80 milionów. Film powstał, dokumenty są, ale to nie ma znaczenia.

I stąd u pana taki - przepraszam za wyrażenie - hejt na rzeczywistość. 

- Jak mnie pan zapyta, jak oceniam 25 lat, to powiem: jest dobrze. Żyjemy w innym państwie, w innych, lepszych miastach. To widać na każdym kroku, choćby we Wrocławiu czy w Warszawie, które dostały gigantycznego kopa. Ale jak mnie pan zapyta o tu i teraz, to powiem: jest dobrze, ale do dupy. Taśmy z podsłuchów, doraźna likwidacja OFE, aby zasypać dziurę w budżecie. Brakuje wizji na najbliższe 10 lat, nie mówiąc już o 25. Tu widać słabość, jeśli nawet nie brak państwa. I rzeczywiście, jak na to patrzę, to myślę, że jest dramatycznie źle."


Szacunek Panie Władku. Zgadzam się.

Kolejny fragment proszę.

"W Unii Europejskiej też jest źle

- Uważam, że dziś nie mówimy już o Unii dwóch prędkości. Tylko o trzech. A Polska trafiła na jej obrzeża. W niektórych krajach UE tworzy się prawo przeciwko nam - prawo bogatych przeciwko biednym. Tak jest, jeśli spojrzymy na przepisy niemieckie dotyczące transportu. Po ich wprowadzeniu rynek usług dla takich firm jak moja się zamyka. Spotkało to już na przykład firmy budowlane, które właściwie wypadły z tych rynków. Szuka się pracowników w Polsce, ale omija firmy. A konsekwencją na lata dla takiego pracownika będzie to, iż nie zdążył uzbierać na emeryturę w Niemczech, ale też zabrakło mu lat pracy na emeryturę w Polsce. Podobną drogą idą Francja i Norwegia. To jest jawna dyskryminacja, która wprost uderza w zasadę wolnego przepływu kapitałów i usług, która była fundamentem Unii Europejskiej.

Dyskryminacja prawna w UE? 

- Unia Europejska idzie w taką stronę, iż my też powinniśmy myśleć o tym, co jest w interesie polskiego państwa i społeczeństwa. Mnie np. mało interesuje kontrakt francuski na helikoptery i wydawanie miliardów na uzbrojenie. Zafundowano nam kompletne marnotrawstwo pieniędzy. Naszą gospodarkę trzeba nadal budować. A my takimi inwestycjami budujemy zamożność społeczeństwa francuskiego, a nie naszego. I robimy te same błędy co wcześniej."

Nic dodać. Brawo.

Next.

"Kiedy? 

- Przypominam sobie posiedzenie naszego klubu parlamentarnego z początku lat 90. Profesor Bronisław Geremek mówił, że sprzedajemy helikoptery do Afryki, wprawdzie bez uzbrojenia, ale z miejscem, gdzie można rakiety włożyć. I że Francuzi protestują. Profesor przypominał, że tak się nie godzi, bo tam się krew przelewa, a my, ludzie "Solidarności", nie powinniśmy tego wspierać. Mówię mu: Bronek, ale jak my im nie sprzedamy tych helikopterów, to kto to zrobi?. Ale on znowu, że zasady i że "Solidarność". Uległem. Po tygodniu przychodzi Geremek i mówi: Władek, twoje pytanie było zasadne. Wie pan, kto po nas zaczął te helikoptery sprzedawać?

Francuzi. 

- No właśnie, sam pan widzi. To jest twardy biznes"


Proste?

Tyle Władysława Frasyniuka.


Od siebie dodam, że jestem w stanie podpisać się pod prawie każdym słowem i opinią na temat stanu państwa jaką przestawił Władysław Frasyniuk. Legenda polskiej Solidarności.

Kto jak nie on jeden wie o jaką Polskę walczył ?

Jak widać Polska z jego opowieści to kraj głębokich patologii wymagający równie głębokich zmian.

Od sądownictwa po szczyty władzy.

Warto słuchać głosu tego mądrego człowieka.

Szczególnie kiedy uświadomimy sobie, że rozmowa ta miała miejsce w czerwcu 2015 roku. Kiedy rządziło PO z PSL  oraz Tusk.

Donald Tusk.


Miłej niedzieli.

Ronin.

Ronin.
O mnie Ronin.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo