rosemann rosemann
4431
BLOG

Non possumus!

rosemann rosemann Polityka Obserwuj notkę 126

Medialną ekscytację wczorajszym  stanowiskiem większości sędziów Trybunału Konstytucyjnego i  ostentacyjnym zignorowaniem go przez dość szeroko rozumiana władze rozumiem o tyle, że media i ludzie w nich często pokazywani muszą siebie i widzów czymś ekscytować. Taka ich istota i natura.  I tylko w ten sposób tłumaczyć sobie należy krzyk nad decyzjami, które inne być nie mogły i których innych nikt się nie spodziewał. A w każdym razie spodziewać się nie powinien.

Zarówno Rzepliński i jego koledzy nie mogli orzec inaczej jak też władza nie mogła ich orzekania potraktować poważnie.

Pierwszy akapit tłumaczy oczywiście jak odbieram to, co zaszło przedwczoraj i wczoraj w Trybunale i bliżej czyjej strony się sytuuję. Ale pewnie już co niektórych zaskoczy, że w swojej ocenie jestem zgodny z panem Borysem Budką. Jeszcze przed ogłoszeniem stanowiska Rzeplińskiego i tych, którzy stać przy nim do końca postanowili, w jednej z dyskusji Borys Budka z zapałem objaśniał telewidzów ze studia TVN, że z konstytucji nie można sobie wybierać pojedynczych artykułów. I ja się z tym właśnie zgadzam. Już nie z intencjami pana Budki, bo jemu chodziło o to, że nie wolno wyjmować sobie art. 197 konstytucji a ja uważam, że żadnego. Ani 197 ani też 195, którego „wyjęcie” przez Rzeplińskiego Budce jakoś nie przeszkadza i które jest istotą „orzekania na podstawie konstytucji” przez Rzeplińskiego i resztę sędziów myślących czy też czujących jak on.

Paradoksalnie spór o konstytucję zmierza w beznadziejnie ślepy zaułek poszanowania prawa. Być może bardziej „poszanowania” będącego użytecznym narzędziem w tej walce niż sprowadzającego się do rzeczywistego szacunku do prawa. Problem polega na tym, że każda ze stron inaczej pojmuje to prawo. Owo „inaczej” sprawia, że kompromis na gruncie poszanowania prawa jest absolutnie wykluczony. I właściwie tak właśnie powinno być. Bez względu na koszty społeczne. Szanujący na swój sposób konstytucję Rzepliński i rozumiejący to poszanowanie po swojemu ludzie PiS-u po prostu dogadać się nie mogą. Chyba, że ten szacunek porzucą albo zrewidują jego przedmiot. Dowodząc, że szanowali nie do końca szczerze i nie za mocno.

Na gruncie poszanowania prawa, czy to w rozumieniu Rzeplińskiego czy Kaczyńskiego coraz głośniejsze i częstsze nawoływanie do kompromisu musi napotkać z obi stron zdecydowane „Nie możemy!” Jeśli się jest przekonanym do swoich racji w tak fundamentalnej kwestii jak rozumienie konstytucji i szacunek do niej inaczej po prostu nie można.

Podsumowując mamy więc absolutny pat i klincz. Coś na kształt popularnej ponoć niegdyś wśród amerykańskich nastolatków, szalenie niebezpiecznej gry w „kurczaka”.

Polegało to na równoległej jeździe dwóch aut w kierunku przepaści albo jeździe tych aut naprzeciw siebie. „Kurczakiem” zostawał ten, któremu pierwszemu zabrakło zimnej krwi i skręcił unikając wypadku.

Mam świadomość, że ani Rzepliński ani Kaczyński do roli „kurczaka” gotowy nie jest. Zatem „kompromis” nie stanowi możliwego rozwiązania.

W tej sytuacji najrozsądniej wygląda stanowisko posłów Kukiz15, którzy większych albo i żadnych nadziei na kompromis nie przejawiają. Po prostu chcą zmiany konstytucji.

Oczywiście nie można zapominać, że cały ten spór stanowi (może w rożnym stopniu dla stron sporu) polityczne paliwo, z którego łatwo się nie zrezygnuje.

A „Non possumus” to tak szlachetnie brzmiące hasło.

rosemann
O mnie rosemann

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (126)

Inne tematy w dziale Polityka