Nie będzie to tekst wspomnieniowy. Dlatego właśnie uzupełniłem tytuł o jasne czasowe odniesienie. Będzie to tekst gorzki i w zasadzie zrodzony ze złości i z ironii. Daj Boże siłę by złości w nim było jak najmniej. A w każdym razie nie tyle, ile jest we mnie.
Świetnym mottem dla niego byłyby słowa piosenki Jacka Kaczmarskiego „Zmartwychwstanie Mandelsztama”
„Bo jak to być może, że ziemia go kryje,
Gdy w gazetach piszą, że Mandelsztam żyje?!”
Od jakiegoś czasu mam nieodparte wrażenie, że dla niektórych także i Lech Kaczyński też nagle i nieoczekiwanie powrócił. Może nie do życia ale bez wątpienia zajął poczesne miejsce w ich pamięci. Miejsce, którego nie było przez kilka ostatnich lat.
Trudno zaprzeczyć, że tak dobrej „prasy” Lech Kaczyński jako osoba publiczna nie miał chyba nigdy. Ani za życia ani wtedy, gdy przez lata od jego śmierci ten i ów rozważał, jak dość często sugerowano, wydumaną wielkość Prezydenta.
O wielkości Lecha Kaczyńskiego dyskutować nie chcę. Mam swoje zdanie i wiem, że nikt mnie nie przekona do innego ani ja nie przekonam nikogo myślącego odmienne, że to ja mam rację. Mnie starczy, że Lech Kaczyński jest jedynym czynnym w tym stuleciu polskim politykiem, którego imieniem za granicą nazywane są ulice. Jak się znajdzie następny to chętnie o wielkości w polityce mogę pogadać z każdym.
Przyznam, że moją pierwszą reakcją na nagłe dla niektórych ewidentnie utylitarne „zmartwychwstanie” Lecha Kaczyńskiego była złość. Ale szybko mi przeszło. „Cytujcie” – pomyślałem – „jak najwięcej cytujcie!” Dziesięć, sto i więcej przywołań Lecha Kaczyńskiego jako demokraty, obrońcy istniejącego ładu. Pokazujących w ilu sprawach miał do powiedzenia coś istotnego.
A po tych wszystkich cytowaniach, gdy już uznacie, że znów Lech Kaczyński nie jest już wam do niczego potrzebny, że już ta wasza „błyskotliwa” metoda zadawania bólu i rozdrapywania ran zrobiła swoje, wróćcie do narracji, że był „marnym prezydentem”, nie mającym żadnych osiągnięć. Nie zasługującym ani na Wawel ani na upamiętnienie wraz z resztą ofiar Smoleńska na Krakowskim Przedmieściu.
Tylko, że wówczas świadczyć to będzie nie o małości Lecha Kaczyńskiego tylko waszej. Wyjdziecie dokładnie na takich durniów i szmaciarzy za jakich i tak niektórzy was mają.
Inne tematy w dziale Polityka