Za nami pierwszy występ jednego z głównych kandydatów do tytułu Mistrza Świata. Argentyna dowodzona przez boskiego Diego pokonała Nigerię 1:0. Jedyną bramkę już w 6. minucie zdobył strzałem głową Gabriel Heinze. Mecz był toczony w zróżnicowanym tempie. Pierwszy kwadrans porywający, w późniejszych fazach gry przestoje na zmianę z rwanymi akcjami, kontrami i przebłyskami geniuszu Leo Messiego.
Debiut DA Maradony jako selekcjonera na MŚ wypadł więc przyzwoicie. Albicelestes zwyciężyli nie wysilając się zbytnio, nie tracąc też bramki. Skromna wygrana nad 3. ekipą Pucharu Narodów Afryki pozwala kibicom Argentyny dość optymistycznie patrzyć na najbliższe mecze Mundialu. Bez kłopotów powinni uporać z Koreą Poł. oraz Grecją i awansować do fazy pucharowej. Pytanie co dalej?
Jakiejś wyrazistej myśli trenerskiej w grze dwukrotnych Mistrzów Świata widać nie było. Chyba, że jedynym sposobem taktycznym selekcjonera Maradony na rywali było liczenie na geniusz Leo Messiego. Taktyka poniekąd słuszna, bo gracz Barcelony może w pojedynkę wygrać kilka meczów z rzędu. Co się jednak stanie, gdyby Leo został skoszony na amen przez któregoś z piłkarzy koreańskich lub greckich? Diego będzie miał silny ból głowy. Załóżmy jednak wariant optymistyczny, że nikt nie podniesie nogi ciągle młodego geniusza i Messi zakończy Mundial zdrów. Czy jako Mistrz Świata? Otóż, mimo słabych kompetencji trenerskich boskiego Diego – jest to bardzo możliwe.
Dziś Argentyna z pewnością nie zachwyciła. Nigeryjczycy mieli kilka dogodnych okazji, zabrakło jednak precyzji i Sergio Romero został niepokonany. Dzisiejsza gra Albicelestes idealnie wpisuje się w regułę turniejowości, która może im pomóc w osiągnięciu sukcesu. Nie wysilając się przesadnie pokonali wcale nie słabego rywala. Dwa pozostałe mecze powinny być jeszcze łatwiejsze. Trzeba też przyznać, że gdyby Gonzalo Higuain miał lepiej ustawiony celownik – wiktoria byłaby znacznie bardziej okazała. Napastnik Realu nie zabłysnął jednak i zmarnował kilka znakomitych okazji. Kibice ekipy argentyńskiej mogą zatem spodziewać się, że w spotkaniu z Koreą Poł. – wybiegnie Diego Milito lub Sergio Aguero. Równocześnie selekcjoner może dać szansę Higuainowi na przełamanie się. Tak czy owak wachlarz ofensywy zawodnicy z Ameryki Łacińskiej mają wprost przeogromny – w grę wchodzą jeszcze nieobliczalny Martin Palermo oraz bramkostrzelny skrzydłowy, Maxi Rodriguez.
Gorzej wygląda sprawa z grą defensywną. Fanów drużyny Maradony będzie martwić postawa Martina Demichelisa. Stoper Bayernu potrafi popełnić szkolne błędy, zwłaszcza naciskany przez napastników klasy światowej, jak David Villa, Samuel Eto’o czy Wayne Rooney. Potyczka z Nigerią obnażyła, póki co, słabość prawej strony argentyńskiej defensywy. Jonas Gutierrez przynajmniej dwa razy dopuścił do groźnych sytuacji. Obie pachniały golem. Alternatywą mógłby być Nicolas Burdisso z Romy. Nienajlepiej wygląda też sprawa środek pola. Ulubieniec szkoleniowca – Javier Mascherano to typowy defensywny pomocnik, a rozgrywający JS Veron, najlepsze lata ma już ze sobą i do dzisiejszego futbolu już nie pasuje. Prezentuje piłkę wolną i archaiczną. Blado wypada w porównaniu z Frankiem Lampardem, Xavim, Wesleyem Sneiderem czy nawet Yoannem Gourcouffem.
Mimo wszystko, zawodnicy z kraju tanga, nawet bez obecności Maradony są w stanie wygrać z każdym i o wszystko. Kibice muszą zatem wierzyć, że boski Diego, nawet jeśli niczego konstruktywnego nie wymyśli – to niczego też nie zepsuje. Drugi warunek powodzenia to ochrona nóg Leo Messiego. Zdrowy może poprowadzić kolegów do czempionatu. Mimo słabego trenera.
...W HOŁDZIE PAMIĘCI TYCH, KTÓRZY PIERWSI UJRZELI PRAWDĘ O SMOLEŃSKU...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości