Wszystkie te chwile przepadną w czasie, jak łzy w deszczu
Jednym z moich najważniejszych wychowawców muzycznych był Tomasz Beksiński. Z muzyką przez niego prezentowaną, zetknąłem się po raz pierwszy gdzieś w połowie lat 80-ych. Pamiętam z tamtego czasu wieczory płytowe w radiowej dwójce, podczas których mój Tato nagrywał na kasety, prezentowane przez Beksińskiego płyty. Te wieczory płytowe w schyłkowej fazie czerwoniutkich czasów były jednym z okien na świat.
Bardziej świadomym słuchaczem pana Tomka stałem się przeszło dekadę później. Wtedy sobotnie wieczory, a w zasadzie noce licealisty często poświęcało się dla Trójki Pod Księżycem. Wspólne posiedzenia nocne z towarzystwem, zwłaszcza, jeśli któryś z kolegów miał wolną chatę. Pierwsze picie wina z kumplami i podrywanie dziewcząt na wieczór z Beksińskim. Aż nagle, w Boże Narodzenie 1999 roku dochodzi wiadomość, że Beksa nie żyje.
Dzięki tym audycjom jest czego słuchać do dziś. Ultravox, Visage, Pink Floyd, Lacrimosa, Camel, Pendragon, Marillion, King Crimson, Depeche Mode, Joy Division, Abraxas, Iron Maiden, Robin Trower, Rory Gallagher, New Model Army i wiele wiele innych. To tylko mała próbka szerokości muzycznego widzenia Beksińskiego. Prócz tego wiele przekładów tekstów, a także filmów – kultowe tłumaczenia Bonda czy Monthy Pythona…
Szkoda, że od niemal 11 lat nie można posłuchać Go na żywo. Nie można już posłuchać ciepłej barwy głosu, którym z pasją opowiadał o fascynacjach muzycznych i filmowych, oraz swoim ulubionym mrocznym świecie. Na szczęście kilka wiosen temu udało się zdobyć mp3 z ostatnią audycją Tomka. Słucham jej sobie od czasu do czasu. Nie za głośno. Wieczorem. A obowiązkowo wtedy gdy ma urodziny.
PS. Kilka moich ulubionych za Jego sprawą.
Lacrimosa
SOM
Jedyny taki - Pendragon
...W HOŁDZIE PAMIĘCI TYCH, KTÓRZY PIERWSI UJRZELI PRAWDĘ O SMOLEŃSKU...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości