Tytuł jest zapewne ekscytujący, bo czasy ciężkie, budżety domowe coraz szczuplejsze, a tu ktoś ogłasza, że „milionerem” został.
Na loterii wygrał? A może jakaś dotacja z Unii, jak co tydzień w serialu Ranczo pokazują?
Ani tak – ani tak. „Milionerami” zostaliśmy niechcący i wbrew sobie, a tak naprawdę, dzięki jednemu człowiekowi.
Różnie o nim mówią (bo u nas czas wolniej płynie, to i ludzie więcej czasu na rozmowy z bliźnimi i o bliźnich mają), ale człek to mnóstwo spraw na głowie mający, a głowa, jak to głowa – jedna.
Kiedy ma się dużo urzędowych spraw na głowie, to i o jakimiś drobiazgu zapomnieć można – ludzka to rzecz.
No, powiedzcie sami – czy nigdy, tak z ręką na sercu – nie zdarzyło się Wam o jakimś drobiazgu zapomnieć?
No właśnie.
Tak i zdarzyło się zapomnieć pewnemu urzędnikowi na szczeblu powiatowym.
Trzeba zacząć od tego, że nasz Ośrodek Wychowawczy, jest placówką niepubliczną, ale Państwo Polskie gwarantuje takim placówkom subwencje, na równi z placówkami publicznymi, wychodząc ze słusznego założenia, że dziecko, którym opiekuje się wychowawca w ośrodku państwowym, ma taki sam żołądek, jak dziecko pozostające pod opieką ośrodków niepublicznych (nie tylko zakonnych, świeckich też).
I wyobraźcie sobie Państwo, że nasz urzędnik, w natłoku spraw przeróżnych, zapomniał nam środków dla nas przez Państwo Polskie przeznaczonych, przekazać.
Ba! Zapominał o ich przekazywaniu przez lat kilka, bo z ludzką pamięcią jest tak, że jak się raz o czymś zapomni, to na przysłowiowy „Amen”.
Taktowność i nienarzucanie się - rzecz cenna, ale w sytuacji, gdy nie zgadza się stan na koncie, trzeba przełamać w sobie wrodzoną nieśmiałość i zakonną pokorę, by o zapomnianych kwotach przypomnieć.
Tak też zrobiliśmy, ale urzędnik dalej nie pamiętał, bo jak pisałem – zapomniał na Amen, a jak Amen, to przecież koniec, nie tylko pacierza.
Skończyło się tym, że sposób na pamięć urzędnika znalazł Sąd, który nakazał zwrócenie należnej Ośrodkowi za okres kilku lat subwencji, a przez ten czas nazbierało się sporo !
Ot, i rozwiązanie zagadki, jak gdzieś, na krańcu Polski, zostać „milionerem”.
Modlimy się wszyscy, żeby naszemu Panu Staroście pamięć zaczęła dopisywać, bo jeśli tak zapomina o innych zobowiązaniach zarządzanego przezeń twardą ręką starostwa – to strach się bać.
Inne tematy w dziale Rozmaitości