Nie dziwię się dziennikarzom stawiającym pytania i hipotezy dotyczące katastrofy z 10 kwietnia. Wyjaśnienie przyczyn tej katastrofy jest oczywiście konieczne, ale dziennikarze nie dysponują - póki co – żadnym wiarygodnym materiałem dowodowym, by móc okazać go ekspertom, którzy mogliby się dopiero merytorycznie wypowiedzieć.
Najbardziej popularna – ponieważ najbardziej spiskowa – teza wśród rusofobów, to ta mówiąca o zamachu. Oczywiście wprzód informuję, iż i tak możliwość istnieje, ale ani ja ani nawet red. Warzecha nic poza teoretyzowaniem nie możemy zaoferować czytelnikom. Możemy natomiast takimi sugestiami kierować emocjami, zawiadywać przepływami elektoratów.
Mając na uwadze poziom argumentacji zwolenników tezy o zamachu, równie prawdopodobna jest teza o tym, iż jeden z VIP-ów wydał załodze przesadzającą prośbę w kwestii lądowania. To, że samolot był w niedoczasie wiedzieliśmy już w dacie tragicznego wypadku, a jak sam red. Warzecha wskazał lądowanie na innym lotnisku mogło zniweczyć doniosłość uroczystości.
Również podnoszony przez red. Warzechę argument planowanej – szczęśliwie tak się nie stało – obecności w samolocie Jarosława Kaczyńskiego jest lichy. Wbrew pozorom, obecność na scenie politycznej takiej opozycji jak PiS, jest dla PO bardzo wygodna. Jest to opozycja przewidywalna, a jednocześnie skupiająca elektorat niechętny Rosji w sposób zasadniczy, ale możliwy do opanowania. W tym kontekście, zamach, którego celem mieliby być bracia Kaczyńscy, wyzwoliłby najgorsze formy postaw antyrosyjskich. Wyjście na jaw dowodów zamachu zawiałby polityką całego regionu, a skutki finalne byłby trudne do przewidzenia. Również dla Rosjan ani PiS, ani prezydent nie stanowiły i nie stanowią realnego zagrożenia dla polityki Rosji. Wystarczy wskazać casus Nord Stream. Owa inwestycja była projektowana w czasie, kiedy PiS było u władzy, a pałacu urzędował prezydent Kaczyński. Niedawno rząd polski podpisał umowę na odstawy gazu, więc i ten strategiczny punkt nie mógł się stać przesłanką fizycznej eliminacji polskiego prezydenta i jego brata. Co zatem zyskałaby Rosja na zamachu? Niewiele, za to do stracenia miałaby bardzo wiele.
No, ale, jak wspomniałem to czyste spekulacje.
Pozdrawiam.
Inne tematy w dziale Polityka