rozum rozum
274
BLOG

Człek bez Boga, Bóg bez pasterza

rozum rozum Polityka Obserwuj notkę 5

W czas Świąt Bożego Narodzenia zwiedziłem kilka prowincjonalnych kościołów. W trakcie jednego z kazań usłyszałem, iż potrzeba wiary w Boga to potrzeba każdego człowieka, immanentny element jego człowieczeństwa. Śmiem się z ową konstatacją ni zgodzić. Znam wielu ateistów, którzy są ludźmi, a nie odczuwają potrzeby wiary w kogokolwiek lub cokolwiek.

Nie podzielam wszechogarniającego w Polsce poglądu, że człowiek musi wierzyć w Boga by postępować słusznie, że bez tej wiary człowiek nie może osiągnąć pełnego człowieczeństwa. Przeciwnie wielu znanych mi ateistów to porządni ludzie. W znakomitej większości nie są walczącymi z religiami bojownikami, po prostu nie wierzą w Boga chrześcijańskiego ani jakiegokolwiek innego i nie interesuje ich czy ich sąsiad wierzy, a jeżeli tak to, w co lub kogo. Nigdy nie próbowali mnie przekonywać do ateizmu, choć wielokroć o religiach i kościołach dyskutujemy. Oni są dla mnie żywym dowodem, na to, że wiara nie jest warunkiem sinie qua non pełni człowieczeństwa, tak jak nie jest nim ateizm.
Z kolei w trakcie sobotniego obiadu od jednego z mych gości usłyszałem, iż nawrócenie się człowieka świadczy o głębi intelektualnej, o dojrzałości człowieka. Według jego słów każdy kiedyś uwierzy, to tylko kwestia czasu. Jest to hipoteza trudna od obronienia, ale i do ataku. Z jednej strony trudno stwierdzić, czy jakiś zdeklarowany ateista na łożu śmierci przypadkiem na sekundę przed zejściem się nagle nie nawrócił. Z drugiej jednak strony konia z babą temu kto udowodni, że tak się właśnie stało. Zresztą należy stwierdzić, iż sam fakt stwierdzenia, iż się w Boga wierzy nie znaczy, że tak jest faktycznie.
Sam odnoszę wrażenie, że biblijna łaska wiary nie jest stanem permanentnym i nieprzemijającym. Wielokroć obserwowałem proces nawrócenia się znajomych i nie działo się to z powodu intelektualnego ubogacenia czy dojrzewania duchowego. Zwykle działo się to pod wpływem życiowych wstrząsów lub z poczucia zbędności. Moim zdaniem owa zbędność, nieprzydatność, brak poczucia swojej wartości powoduje w człowieku głęboką potrzebą wiary, która ma nadać życiu sens. Częstokroć moi rozmówcy podkreślają, że wiara to obietnica wywrótnia rachunków kolejnym lepszym życiu. Jeśli dodamy do tego, że każda religia grozi grzesznikom wiecznymi sankcjami, to argumenty o głębi i dojrzałości jawią się nieimponująco.
Duchowni powinni się bardziej wysilać konstruując swe występy oratorskie. Jak można wierzyć i głosić, że człek niewierzący w Boga jest gorszy od człeka, który wierzy w Boga, kiedy podstawą wiary jest miłość do każdego bliźniego?
Chyba, że ta wiara jest dla wielu umarła. Chyb, że stała się wyłącznie instrumentem kształtowania mas, instrumentem jakich wiele.  
Pozdrawiam.     
rozum
O mnie rozum

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka