Niekiedy, a może rzadziej niż niekiedy, zdarza się, iż dostrzegamy istotę rzeczy – często niezauważaną ze względu na swą swoistą banalność. Nie jest to doświadczenie oświecające lub reformujące jakąś całość postrzegania, raczej utwierdzające oraz krzepiące. Ta istota jest wypełniona rozmaitymi barwami, ich odcieniami, blaskami i cieniami, kodami i dźwiękami, przestrzeniami, harmoniami i dysharmoniami. Tą istotą jest nasza ojczyzna, a my stanowimy jej istotę.
Z całą naszą skomplikowaną historią, dziwną polską duszą, męczennictwem, mesjanizmem, zdrajcami bohaterami, zdrajcami, bohaterami, bohaterami zdrajcami, ruchami, powstaniami i upadkami stanowimy obiektywną jedność, która w toku rozmaitych procesów jest fragmentowana i wartościowana. To założenie banalne i infantylne, ale jakże pożyteczne. Ze wszystkim; cudem i brudem, opętaniem i brakiem wiary, konserwatyzmem, lewactwem i liberalizmem, ze wszystkimi kontrastami znajdujemy się w jednym wspólnym zbiorze.
Ta świadomość wspólnoty, czasami nieskończenie skłóconej wspólnoty, jest tak oczywista, iż częstokroć – co napomknąłem – niedostrzegalna. Ta świadomość jest warunkiem sine qua non budowania tego, co nazywamy narodem. Ta świadomość jest faktycznym aktem założycielskim tożsamości narodowej. Jej zaprzeczeniem jest zabór. Nie jesteś Polakiem, ponieważ ja tak uważam, ponieważ jesteś inny, ponieważ myślisz inaczej, ponieważ głosujesz odmiennie, ponieważ mnie drażnisz, ponieważ nie popierasz. Te wszystkie ponieważ determinują niemożliwość zaistnienia ducha w tym organizmie.
Mając to wszystko powyższe na uwadze wyznaję, iż to państwo, ta przestrzeń, te wszystkie absurdy, to zbiorowe nieporozumienie, wszechsocjalizmy, ta dobroć i uprzejmość, ten słowiańsko-łaciński zaklęty mariaż, to część mojego serca.
*cytat z piosenki R.E.M.
Pozdrawiam
Inne tematy w dziale Polityka