Uniewinnienie gen. Kiszczaka powinno mnie wzburzyć, ale mnie nie wzburzyło. Dlaczego? Być może dlatego, że jestem biegły w prawie. Rozumiem oczywiście wzburzenie wszystkich tych, którzy działają wyłącznie emocjonalnie, ponieważ gdybym kierował się wyłącznie emocjami byłbym równie wzburzony, ale wiedza mi na takie wzburzenie nie pozwala. Oczywiście, że chciałbym jako obywatel, żeby winni śmierci górników i nie tylko zostali skazani w majestacie Temidy, ale prawo jest jakie jest.
Oskarżonemu należy udowodnić winę w czasie popełnienia czynu nawet, jeśli mówimy o sprawstwie kierowniczym. W przedmiotowej sprawie kluczowym dokumentem – jak donoszą media – jest szyfrogram dotyczący instrukcji użycia broni palnej. Jak zrozumiałem, to na podstawie tego dokumentu prokurator oparł akt oskarżania. Gdyby tak było faktycznie – akt nie znam i podkreślić to pragnę po wtóre – prokurator musiałby dowieść przed sądem, iż milicjanci strzelali, albo na wyraźny rozkaz Kiszczaka, albo na podstawie treści zawartej w szyfrogramie. O pierwszym mowy zapewne być nie może. Rozpatrując drugą możliwość osoby strzelające musiałby przed sądem przyznać, iż strzelali ponieważ treść szyfrogramu im na to wyraźnie zezwalała, albo w inny sposób zostali do strzelania zobowiązani przez zwierzchników. Wątpię, iż ktokolwiek ze strzelających był skory do takiego wyznania. To jednak wyłącznie moje domysły.
Czy prawo jest doskonałe? Nie. Czy Kiszczak powinien korzystać z dobrodziejstw oskarżonego, które niesie w sobie postępowanie karne? Tak, ponieważ jest oskarżonym w III RP a nie w PRL-u.
Pozdrawiam
Inne tematy w dziale Polityka