RadekSzczygiel RadekSzczygiel
1949
BLOG

Zjedzcie mnie, będę bronił Wałęsy!

RadekSzczygiel RadekSzczygiel Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 65

Czytając komentarze, które od czasu ogłoszenia daty publikacji wyników badania grafologicznego materiałów znalezionych w domu Czesława Kiszczaka pojawiają się w przestrzeni publicznej, ogarnia mnie przerażenie. Widzę ludzi, którzy linczują ogromny kawałek naszej historii ale przede jedyną rzecz, która konstytuuje naszą wspólnotę: Solidarność. 

Musicie też zrozumieć drugą rzecz: nie usprawiedliwiam Wałęsy. Nie usprawiedliwiam bo wiem jakie były okoliczności upadku rządu Olszewskiego, oraz inne rzeczy za które ten człowiek ponosi odpowiedzialność. Tydzień wcześniej pisałem na moim blogu o upadku wspólnoty, upadku, za który odpowiedzialna jest przede wszystkim niepowstała nigdy koalicja POPiS. Co gorsza, rozmiar katastrofy, którą zapewnili nam Panowie Tusk i Kaczyński zdaje się z każdym dniem rosnąć. Cofamy się do etapu plemiennego, dlatego szczególnie teraz powinniśmy przede wszystkim szukać tego co może nas na powrót scalić. Krótki przegląd owych narracji nie daje nam zbyt kolorowego obrazu: zeszmaceni do szczętu przez lewicowych aktywistów Żołnierze Wyklęci, KOR - przez większość Polaków zwyczajnie nie znany, II RP - cierpiąca przez brak dobrej i obiektywnej edukacji na zapomnienie wreszcie Kościół, którego nikt nie słucha. Została nam właściwie tylko Solidarność, a właściwie mit "10 milionowego ruchu społecznego, który obalił moskiewskie rządy". Niezależnie od współczesnej recepcji tego co się zdarzyło w latach 80, mamy swoją "bostońską herbatkę". Wtorkowa konferencja może ją zniszczyć, pozbawiając Solidarność twarzy, która została zaakceptowana przez Zachód jako "mniejsze zło". Wszystkim, którzy zastanawiają się czy nie należałoby by mnie hospitalizować w jakimś miejscu, które ma gąbkę w ścianach, polecam lekturę reportażu Gabriela Meretika "Noc generała". Widać tam jak na dłoni, że Solidarność była dla m.in. Francji "prawicową ekstremą" a jej postulaty niebezpiecznymi mrzonkami. W tym kontekście nie dziwią gratulacje i słowa poparcia płynące od 13.12.1985 roku do Warszawy a przesyłane przez rządy krajów leżących po tej wymarzonej przez Polaków stronie granicy (utemperowane zostały dopiero przez Ronalda Reagana i Margaret Thatcher).

Prawda wyzwala, niemniej jednak jeśli ma nas wyzwolić od tego, co konstytuowało naszą rzeczywistość - zgody na demokratyzację - może się okazać, że nie pozostanie nic. Jak wtedy potraktować sierpień roku 1980 jeśli dowiemy się, że w jakimś stopniu był on zależny od władzy. Jak potraktować grudzień 1981? Setki pytań cisną mi się na usta. Czy po tym jak kurtyna opadnie a król pozostanie już zupełnie nagi nie będziemy potrzebowali kolejnej rewolucji? 

Lech Wałęsa to megaloman, kabotyn, człowiek niskiej kultury politycznej, ma jednak pewną zaletę - jest nasz. Głosowaliśmy na niego w wyborach, pokazywaliśmy jako przykład tego, jak prosty robotnik może przeciwstawić się machinie zła. Czy kolaborant może nadal odgrywać (choćby na zewnątrz) taką rolę? Możemy mówić, że Solidarność to nie tylko Lech Wałęsa. Zgoda, natomiast kto miałby dać nową twarz ruchu? Jak wytłumaczyć wobec całego świata, że człowiek, któremu zawierzyli i pokazywali jako przykład okazał się zwykłym kapusiem. 

Mam nadzieję, że moje słowa nie znajdą odzwierciedlenia w rzeczywistości. 31 stycznia 2017 roku nie okaże się dniem, który w ostateczny sposób złamie narrację pokojowej rewolucji. Jeśli jednak tak się zdarzy, musimy pomyśleć o tym w jaki sposób zapełnić lukę zbiorowej pamięci. Bo pozbawiona Lecha Wałęsy z pewnością przyczyni się do jeszcze większe polaryzacji społeczeństwa. Zabierając głos nie chcę nikogo odwodzić od lustracji, moim zadaniem jest pokazanie tego, co może się zdarzyć. 

Edit: dla osób, które odsądzają mnie od czci i wiary polecam dokładną lekturę artykułu. Solidarność stała się mitem założycielskim wolnej Polski, jak każdy mit zawiera w sobie elementy prawdy i fikcji. Jak głębokie były podziały w samej S, mówi doskonała pod tym względem "Noc generała", pokazuje przede wszystkim Zachodnią recepcję, co jest bardzo ważne dla późniejszej narracji nowoczesności (już po 1989 roku). Jeżeli Solidarność była taka silna jak Państwo mówicie, jakim cudem Jaruzelskiemu udało się ją doszczętnie spacyfikować i całkowicie sterroryzować społeczeństwo wprowadzając je w stan bierności. Jeżeli S była czystym i pięknym ruchem jak wytłumaczyć jej nieobecność w życiu społecznym po 1989 roku. 10 milionowy ruch był pięknym mitem, niemniej jednak chyba nie do końca przystawał do rzeczywistości. Jeżeli niszcząc Wałęsę (którego agenturalnej przeszłości nie neguję) mamy też wyzerować wszystko to co stało się od sierpnia 1980 roku ja nie chcę się w to bawić. Chciałbym też nakierować Państwa uwagę na wzmiankę o nieudanej koalicji POPiS i wojny, którą to wydarzenie rozpętało. Proszę nie zapominać, że obie te partie reprezentują "etos S.".


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka