W 1949 roku wielki wódz narodu chińskiego Mao wspaniałomyślnie uznał ,że dotąd wolne i suwerenne państwo Tybet nie zasługuje by istnieć. Co więcej sądził że ,,zacofany cywilizacyjnie" kraj musi stać sie częścią dostatniej Chińskiej Republiki Ludowej, gdyż tylko w ten sposób zwycięży myśl socjalistyczna i w Azji zapanuje ,,pokój w równości".
7 pażdziernika 1950 roku spełniło się jego marzenie, Chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza zaatakowała Tybet, naród od wieków wychowywany w duchu buddyjskiego poszanowania życia ,który w zasadzie po raz pierwszy musiał teraz stanąć z bronią w ręku. Po zaledwie 12 dniach walk było już w zasadzie po wszystkim...
Tak zaczęła się tragedia Tybetańczyków, przez wiele lat nie zauważana przez świat i która zdaje się będzie trwała nieskończenie. Strona chińska do dziś twierdzi, że inwazja na Tybet miała jedynie na celu przeprowadzenie niezbędnych ,,demokratycznych" reform. Aby przeprowadzić te reformy niezbędne było olbrzymie uzbrojone po szyje wojsko i tysiące czołgów...Chiny złamały rezolucje ONZ z 1951,1961 i z 1965 roku-które wprost mówiły o stosowanych przez ChRL drastycznych aktach ludobójstwa i przemocy. Można by wręcz powiedzieć ze złamany został każdy punkt Karty Narodów Zjednoczonych który dotyczył Praw Człowieka, mimo że Zgromadzenie Ogólne ONZ wielokrotnie potwierdzało przyrodzone prawo Tybetu do samostanowienia o sobie i swoich obywatelach.
Jednak ten ,,cichy sprzeciw'' zachodu nie zmienił drastycznie pogarszającej się sytuacji. Chińskie władze swobodnie wprowadzały terrorem okrutne i nieludzkie reformy niszczące wszystko co tybetańskie. Największą świętością Tybetańczyków jest i tradycja i religia i to właśnie ją jako,, opium dla mas'' Mao postanowił pogrzebać jako pierwsza ,raz na zawsze. Z około 6259 kompleksów klasztornych pozostało jedynie 13 które obecnie pełnia role skansenów ,często odwiedzanych przez zamożnych turystów z zachodu; według nie do końca wiarygodnych danych prowadzonych przez Chiny zamordowano 110,000 mnichów i mniszek, drugie tyle zmuszono do wyrzeczenie się święceń przez wymuszane małżeństwa, do tego doszły obozy pracy ,tortury, gwałty, wiezienia, deportacje i powszechny głód wynikający z przeprowadzonych reform rolnych i konieczności żywienia pół milionowej armii okupacyjnej. Systematycznie zniszczono również większość dziedzictwa kulturalnego.
Tybet umiera-właściwie można powiedzieć, że w tej chwili jest już tylko wspomnieniem. Nieliczni Tybetańczycy którym udało się pozostać w Tybecie traktowani są we własnym państwie jak pogardzana i niewygodna mniejszość narodowa, nie mająca dostępu do pełnej edukacji, praw socjalnych i jakichkolwiek innych praw podstawowych. Wszelkie demonstracje są nie legalne i krwawo tłumione, a przepełnione więzienia raz na jakiś czas przechodzą ,,rozsądną czystkę" w wyniku której zupełnie nie spotrzezenie giną setki ludzi miesięcznie .Bezlitosne represje wpisały się już w codzienny porządek ,a jedyna metoda przesłuchiwania są tortury i głodzenie. Nie ma kodeksów, cywilizowanych praw podstawowych, nie mają też znaczenia żadne z ratyfikowanych przez Chiny konwencje, istnieje tylko ,,barbarzyńska myśl ludowa".
Tybet przechodzi do historii, a wraz z nim odchodzi też kultura buddyzmu tybetańskiego, odchodzą ludzie i cała bajeczna kultura kraju na ,,dachu świata". ,,Pokojowa walka'' samotnie prowadzona przez przywódcę na uchodźctwie Dalajlamę ogranicza się w tym momencie tylko do uprzejmych uścisków i słów które są bardzo modne w dzisiejszym dyplomatycznym żargonie: ,,Wolny Tybet".
"nbsp; Joanna Pyziak
Rubikkon
Inne tematy w dziale Polityka