Gdyby Polsat i TVN chciały przed następną turą oszczędzić jeszcze bardziej na badaniach opinii publicznej – to proponuje im zatrudnić mnie. Jak się okazało, wczoraj o godz. 18 przewidziałem prawie dokładnie wynik wyborów obstawiając na Twitterze 42 proc. dla Komorowskiego i 38 dla Kaczyńskiego. Oficjalne wyniki z 95 proc. komisji to odpowiednio 41,2 i 36,7 – mój "błąd statystyczny" wynosił więc tylko 1 proc. i w dodatku trafnie wytypowałem wysokość różnicy między kandydatami.
Jestem więc lepszy niż pracownie sondażowe wynajęte przez TVN oraz Polsat – 1 proc. błędu jest niczym wobec kilkunastu procent. Oczywiście, pojawia się oczywiste pytanie: czy te media w ogóle potrzebują kogoś, kto trafnie przewidzi wynik wyborów? Przecież w dniu głosowania jedynym skutecznym narzędziem badań są exit polls – lecz na zastosowanie takowych zdecydował się tylko OBOP pracujący na zlecenie TVP. Trudno uwierzyć, że dziennikarze TVN i Polsatu nie zdawali sobie z tego sprawy. Czemu więc narazili się na niemal pewną kompromitację?
Cóż, najwyraźniej sondaże mają jakiś magiczny wpływ na mózgi pracowników mediów (bo na wszystkich Polaków na szczęście nie). Gdy wczoraj typowałem tylko czteroprocentowe zwycięstwo Komorowskiego nad Kaczyńskim, piszący na Twitterze dziennikarze przerzucali się "tajnymi" (bo cisza wyborcza) wynikami sondaży (zakodowanymi zwykle jako... wyniki żużlowców Golloba i Hampela), z których jednoznacznie wynikała kilkunastoprocentowa przewaga Komorowskiego. Co ciekawe, jedna z plotek głosiła, że gigantyczną przewagę kandydata PO wykazuje również... sondaż exit polls OBOPu. Wiele osób było przed godziną 20 przekonanych, że to koniec wyborów i Komorowski wygrał w pierwszej turze.
Teraz już wiemy, iż to wszystko były bzdury. Trudno to nawet uznać za celową dezinformację, gdyż społeczny zasięg dyskusji na Twitterze jest przecież minimalny. Prawdopodobnie dziennikarze naprawdę byli przekonani, że Komorowski wygra kilkunastoma procentami – bo tak przecież wskazywały dziesiątki sondaży robionych przed wyborami! Wystarczy zajrzeć do piątkowej "Gazety Wyborczej", tam Komorowski miał 51 procent...
Muszę jednak przyznać, iż 4 lipca nie będzie mi tak łatwo oszacować wynik. Nie wiadomo co zrobi elektorat Napieralskiego, co zrobią (całkiem liczni w tych wyborach) zwolennicy JKM. Jak zmobilizuje się elektorat Komorowskiego i czy Kaczyński pociągnie za sobą jeszcze więcej ludzi?
Lecz sam fakt, iż możemy dziś zadawać te wszystkie pytania pokazuje, że jest bardzo interesująco.
Inne tematy w dziale Polityka