Wrocławianom wydaje się, iż przez mieszkańców reszty kraju są postrzegani jako potomkowie Kresowiaków. Tymczasem mit "drugiego Lwowa" – niegdyś rzeczywiście obecny w świadomości Polaków – niepostrzeżenie umarł. Wystarczy poczytać internetowe fora, by przekonać się, że Wrocławianie są coraz częściej oceniani jako "Niemcy".
Początkowo nie mogłem pojąć przyczyn takiej zmiany w społecznym odbiorze Wrocławia. Ale wystarczył mi dłuższy pobyt poza miastem a następnie spacer na Rynek – i zrozumiałem. Wchodząc do "salonu Wrocławia" zawsze trafiało się na niemieckojęzyczne napisy. Teraz jednak cała wschodnia część Sukiennic jest otoczona ogródkiem Bierhalle. W dodatku stoliki tegoż przybytku przykryte są obrusami w biało-niebieską bawarską kratę. A jeszcze niedawno nad ulicą Wita Stwosza wisiała gigantyczna reklama Bierhalle z uśmiechniętą, dobrze zbudowaną panią w tradycyjnym niemieckim stroju.
Rzecz jasna, nie tylko jedna knajpa ma wpływ na wizerunek Wrocławia. Nasze miasto od dawna zarabia na turystach z RFN – a Niemcy, jak wiadomo, wszędzie lubią czuć się jak u siebie. Ale nie tylko z powodu dojenia emerytów z Rajchu we Wrocławiu szybko zwyciężyła "piwna" kultura oraz język zachodnich sąsiadów.
Przepływ ludzi jest bowiem intensywny również w drugą stronę. Dzięki bliskości granicy wielu mieszkańców Dolnego Śląska pracuje, uczy się lub robi zakupy w Niemczech. Posiadają więc nieustanny kontakt z kulturą naszych zachodnich sąsiadów. A, jak wiadomo, silniejsza kultura wypiera wpływy słabszej.
Najgorszy jest w tym wszystkim oczywiście fakt, iż lokalne władze w pełni wspierają rozwój niemieckiej kultury we Wrocławiu. Od dawna jest realizowana polityka przywracania "historycznych" nazw ulic i obiektów, a stworzone niedawno Muzeum Historii Wrocławia wychwala okres pruski. Równocześnie pamięć o przodkach polskich mieszkańców Wrocławia w żaden sposób nie jest upamiętniania. Nic więc dziwnego, iż jedynymi śladami kresowej tradycji we Wrocławiu jest Karczma Lwowska oraz pomnik hrabiego Fredry.
Wrocławianie mogą nie dostrzegać zjawiska, lub nie widzieć w nim nic złego. Niech się jednak nie dziwią, jeśli Polacy z innych części kraju coraz częściej będą im nadawać etykietkę "Niemców".
Inne tematy w dziale Polityka