Rybitzky Rybitzky
81
BLOG

Dzień w Warszawie

Rybitzky Rybitzky Polityka Obserwuj notkę 14

O Warszawie myślę zawsze jako o scenie, na której przed narodem rozgrywany jest gigantyczny spektakl. Zwłaszcza teraz, w czasach triumfującej mediatyzacji, takie znaczenie stolicy jest wyraźnie widocznie. Jednakże Warszawa pozostaje sceną naszych polskich dramatów i komedii nieustanie od – przynajmniej – połowy osiemnastego wieku.

Jak wstąpić na tę jedyną w swoim rodzaju scenę? Obecnie popularną metodą jest zdobycie odpowiedniej ilości wyborczych głosów. Ja jednak wybrałem pociąg jadący Centralną Magistralą Kolejową – zapewne najszybszy środek naziemnej komunikacji w naszym kraju. Nie każdy Polak wie, że i u nas pociąg może pędzić (jak na nasze warunki to jest "pęd") 150 km/h.

***

Na Dworcu Zachodnim przywitały mnie długie betonowe korytarze (zdaje się, że pamiętają jeszcze lata 30.?) i kilkanaście stanowisk z przecenioną prasą. Tanie gazety – a zwłaszcza zamieszczane w nich płyty DVD – to dla wielu osób główna atrakcja stolicy. Kto by nie chciał "Doktora Hausa" za 5 złotych?

Chwilowo jednak nie miałem czasu na oglądanie stoisk. Ruszyłem ku nieodległemu Muzeum Powstania Warszawskiego – przecież jest sierpień, a ja przyjechałem do stolicy.

***

Z tym "nieodległym" to się nieco pomyliłem. Zerknąłem na mapę zapominając, że plan Warszawy trzeba studiować uważniej, niż innych dużych miast. Bo Warszawa nie jest duża – jest wielka. I wypełniona mnóstwem długich, prostych ulic.

W efekcie spacer do MPW trwał trochę czasu. Na końcu drogi zaś czekała mnie gigantyczna kolejka do kasy biletowej. Nic dziwnego – to Warszawa, to sierpień.

***

Ścisłe centrum stolicy jest mi, na szczęście, lepiej znane, więc bez trudu dotarłem do miejsca, gdzie Warszawa znów stała się narodową sceną. Pod Pałacem Prezydenckim, wokół ustawionego tam krzyża, zgromadziła się całkiem spora grupa ludzi. A raczej – całkiem sporo grupek ludzi. Przestrzeń wczorajszej "bitwy" zamieniła się bowiem w rodzaj Hyde Parku, gdzie trwają dyskusje na rozmaite tematy. Usłyszałem rozmowy o wczorajszych wydarzeniach, o religii, o podatkach... Co ciekawe, przekrzykiwania było sporo, ale agresji niewiele.

Tym brakiem agresji wyraźnie zawiedzeni byli dziennikarze snujący się pośród grupek dyskutantów. W pobliżu krzyża przyczaiły się wozy TVN, Polsatu i TVP, a kamerzyści strzelali obiektywami kamer natychmiast, gdy tylko usłyszeli podniesione głosy.

***

Z tego, co zdołałem się zorientować, obrońcy krzyża dzielą się na trzy podstawowe grupy: ludzi motywowanych politycznie, ludzi motywowanych religijnie oraz ludzi oszalałych. Ci pierwsi chcą upamiętnienia osób zabitych 10 kwietnia, ci drudzy – zamanifestować wiarę, a ci trzeci... ci trzeci robią głównie szkody.

W zasadzie trudno powiedzieć – czy to po prostu świry, czy prowokatorzy. Możemy być jednak pewni, że to właśnie ich pokazywać będzie TVN i cytować "Gazeta Wyborcza". Kiedy przyszedłem jeden taki akurat mówił o "wymordowywaniu narodu polskiego niczym w 1944 roku". Toczył wokół szalonym wzrokiem, a operator TVN już się do niego zbliżał...

***

Oczywiście na chodniku przed Pałacem Prezydenckim są jeszcze przeciwnicy krzyża – i zapewne można ich sklasyfikować podobnie. Coś jednak czuję, że z tej strony dziennikarze dopuszczą o głosu raczej młodego mężczyznę spokojnie przedstawiającego swoje argumenty, niż panią w średnim wieku wściekle atakującą modlących się ludzi.

***

Zaraz za Pałacem życie stolicy toczy się normalnym rytmem. Warszawiacy spacerują, stoją na pobliskim przystanku, piją w knajpie na rogu Hotelu Europejskiego ("Przekąski i zakąski, czy jakoś tak, to się nazywa – piwo, wódka lub wino po 4 złote). Trudno nie odczuć pewnej absurdalności tej sytuacji – w programach informacyjnych zobaczymy obraz wprost z rozkrzyczanego tłumu. Znudzonych ludzi na przystanku już nie ujrzymy.

***

Warszawa najwyraźniej tak kocha przybywających do niej podróżnych, że nie pozwala im odjechać. Na Dworcu Centralnym rozkłady jazdy są równie uczciwe, co wyborcze obietnice PO. Zawierają wiele pociągów nieistniejących – a pomijają jeszcze więcej istniejących (na przykład mój). Trzeba więc być bardzo czujnym – lub na zawsze pozostanie się w mrocznych korytarzach Centralnego.

***

Pociąg trzęsie, Warszawa jest już coraz dalej, ale wiem, że wkrótce stolica rozbłyśnie na ekranie telewizora. Spektakl na narodowej scenie trwa.

Rybitzky
O mnie Rybitzky

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (14)

Inne tematy w dziale Polityka