- Panie ministrze, wyborny ten kawior.
- Och, dziękuję, ale nawet nie wybieraliśmy nic specjalnie...
- Tym bardziej jestem pod wrażeniem. I wino również znakomite.
- O tak, z najlepszego możliwego rocznika. To akurat moje hobby...
- Widać, widać znawstwo! No, to może ujmijmy kieliszki i przejdźmy do mapy. Miło będzie napić się trochę przy pracy, ha-ha!
- Taką mamy przyjemną pracę... To zapraszam, zapraszam, mapa czeka. Proszę, panie ministrze...
- Dziękuję... Och! U was to wszystko musi być wielkie! Co za płachta. U nas mamy trochę mniejsze... Trudno się w tym ogarnąć... No dobrze, już widzę. To jak robimy?
- Cóż, myślę, że możemy granicę ustanowić mniej więcej na linii tej rzeki. No, może tutaj linia demarkacyjna skręci trochę na zachód... A w tym miejscu...
- Zaraz, zaraz, drogi panie ministrze, to chyba jakieś drobne nieporozumienie...
- Ach, przepraszam, stolica może zostać w całości po waszej stronie.
- Nie, nie, pan mnie nie zrozumiał, panie ministrze. Miałem na myśli to, że w ten sposób można było załatwiać sprawy sześćdziesiąt czy siedemdziesiąt lat temu. Wtedy mazanie po mapie nikogo nie dziwiło. Ale teraz... Wiadomo, jak jest. To się źle kojarzy, bardzo źle. Zwłaszcza u nas.
- To co pan proponuje, panie ministrze?
- A mam tu taką listę: firmy, akcje, instytucje, nazwiska. Wiele z punktów tego spisu jest panu dobrze znanych. A inne z pewnością może pan minister uzupełnić. Na tym materiale popracujmy. Zapewniam pana, panie ministrze, że jest co dzielić i co brać. Zabawa równie dobra, a ręce zostają dużo czystsze...
- Hm... My już swoje trochę pobrudziliśmy. Ale czy to pierwszy raz? Proszę pokazać, co pan tam dla mnie ma, panie ministrze...
Inne tematy w dziale Polityka