Charakterystyczną cechą współczesnych mediów (nie tylko tych działających w Polsce) jest skupienie się na bieżącej chwili. Dziennikarze zachowują się jakby byli muszkami owocówkami – i tak traktują odbiorców swoich przekazów. W prasie, internecie oraz telewizji (a zwłaszcza w telewizji) wszystko dzieje się teraz – ani wczoraj, ani jutro nie jest istotne. Prowadzi to do sytuacji, gdy dziennikarze jednego dnia zadeptują miejsce głośnego wydarzenia, a drugiego nawet już o nim nie wspominają. Nie istnieje dla mediów taki termin jak "ciąg przyczynowo-skutkowy" – bo przecież głębsza analiza wydarzeń wymaga czasu oraz pewnych intelektualnych zdolności.
Nic więc dziwnego, że dziennikarze w naszym kraju nie potrafią sobie poradzić z sytuacją po 10 kwietnia. Początkowo zapewne chcieli działać według schematu, ale tempo i skala zdarzeń przekroczyły ich wyobrażenia. Przyzwyczajeni od zawsze do podkręcania "newsów" reporterzy nie potrafili pozbyć się maniery dramatyzowania w chwilach, gdy tak wiele się dzieje. W dużym (jeśli nie w podstawowym) stopniu przyczyniło się to do rozgrzania emocji wśród Polaków – ale zarazem musi ich coraz bardziej uodparniać na medialny przekaz.
Bo co pozostało dziennikarzom takich mediów jak np. TVN lub "Gazeta Wyborcza", skoro w każdym ruchu Jarosława Kaczyńskiego dostrzegają faszyzm, równocześnie sugerując rozprawę z PiS wszelkimi metodami? Co pozostało różnym Wielińskim, skoro są w stanie przypisać Wildsteinowi popieranie Hitlera? Co pozostało Kolendom-Zaleskim, skoro muszą wpychać ludziom do gardeł fałszywe słowa?
Otóż, rzecz jasna, nie pozostało im nic. Co najwyżej mogą promować na bohaterów ludzi pokroju Dominika Tarasa – ale, jak słusznie zwrócił uwagę Tomasz Terlikowski, tylko narażają się tym na śmieszność.
Zresztą, oni już są śmieszni i będą śmieszni coraz bardziej. Pewnego dnia okaże się, że król jest nagi, że nawet skórka z lisa go nie okrywa. To się musi stać – bynajmniej nie dlatego, że prawda zawsze triumfuje. Nie, prawda bywa czasem skutecznie mordowana i zasypywana cementem. Jednakże popatrzmy na bezczelność oraz prymitywizm tych, którzy zabrali się obecnie za Polskę i Polaków: takie stężenie absurdu i głupoty nie ma szansy przetrwać.
Wystarczy tylko trochę poczekać, przypatrując się muszkom wesoło bzyczącym wokoło. One znikną, a my zostaniemy.
Inne tematy w dziale Polityka