Mógłbym napisać, że mój poprzedni wpis wzbudził sporo kontrowersji – ale to nieprawda. Wzbudził jedynie falę bezmyślnej agresji. Zarówno na S24, jak i na Twitterze zostałem obrzucony najwulgarniejszymi obelgami rodem spod budki z piwem. Gdy jednak próbowałem dowiedzieć się, co w zasadzie mają mi do zarzucenia moi oponenci – nie otrzymałem marytorycznej odpowiedzi. Żadnej.
Co napisałem wczoraj? Sięgnąłem do historii Winterhilfswerk, organizowanej w nazistowskich Niemczech zimowej akcji pomocy biednym. Opierając się na dosyć szerokim haśle w anglojęzycznej Wikipediioraz wspomnieniach Williama Shirera przedstawiłem atmosferę czegoś, co było Wielką Orkiestrą Świątecznej pomocy w wydaniu nazistowskim.
Największe zbulwersowanie wzbudził tytuł mojego wpisu: Wielka Orkiestra Nazistowskiej Pomocy. Oczywiście, jest on na pewien sposób prowokacyjny. Ale nie bardziej, niż np. porównywanie uczestników Marszu Niepodległości do nazistów i zatrzymywanie ich przy pomocy blokady z ludzi przebranych za więźniów Auschwitz. Zresztą, w Polsce wykorzystywanie nazistowskich porównań w publicystyce i działaniach w sferze publicznej stało się normą. Najwyraźniej jednak zgodę na używanie tego typu chwytu mają tylko niektórzy.
To zresztą osobna sprawa. Główny problem, Drodzy Państwo, polegał na tym, że ja nie porównałem polskiej Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy do Zimowego Dzieła Pomocy. Ja porównałem Winterhilfswerk do WOŚP. Znudzony wylewającymi się z ekranu TV zachwytami nad wyjątkowością polskiej akcji chciałem po prostu pokazać, że nawet w III Rzeszy miała miejsce podobna akcja. Że "nazistowska"? Cóż, parafrazując klasyka, jaki kraj, taka Orkiestra.
Oczywiście, wielkie akcje pomocowe prowadzone są w wielu krajach. Nie zawsze przyjmują one jednak rangę wydarzenia niemal religijnego, gdy rzeczywisty altruizm trudno odróżnić od konformizmu.
O tym był mój wpis i jego przesłanie wydawało mi się dosyć jasne. Najwyraźniej jednak znaczna część Czytelników zauważyła tylko tytuł oraz fotografie. To w ogóle zabawne, z tymi zdjęciami – kilka osób zarzuciło mi, że wykorzystuję swastykę. Hm, tak się składa, że w III Rzeszy był to państwowy symbol i jest na większości zdjęć dokumentujących Winterhilfswerke są swastyki.
Wyjaśniłem podstawowe fakty – chociaż wydawałoby się, że nie ma tu nic specjalnego do wyjaśniania. Ale nie żywię urazy – nawet do tych osób, które w swej wrażliwości stać było tylko na rzucenie k... lub ch.... Wiem, że wykształconych odruchów trudno się pozbyć.
Inne tematy w dziale Polityka