13 V 1926 roku generał Kazimierz Sosnkowski przytknął pistolet do swojego prawego płuca i wystrzelił. Cudem uratowany, spędził pół roku w szpitalu. Do tej pory trwają spekulacje, czemu wojskowy do siebie strzelił oraz czy rzeczywiście chciał się zabić. Jednakże najczęściej historycy podają jako powód fakt, że dowodzony przez Sosnkowskiego poznański VII Korpus WP udzielił pomocy wojskom rządowym w Warszawie – a tymczasem generał był jednym z współpracowników Józefa Piłsudskiego.
Można by powiedzieć, że jesteśmy już bardzo daleko od czasów przewrotu majowego i w ogóle od okresu, gdy w polityce krew lała się strumieniami. Teraz od uczestników życia publicznego nie oczekuje się, że błędy okupią własną krwią. Nikt też nie przejmuje się honorem na tyle, by za niego umierać.
Rzeczywiście, mamy już inne czasy i minister Bogdan Klich nie powinien sobie strzelać w łeb za stan podległego mu resortu. Jednakże moglibyśmy przynajmniej liczyć, że polityk – przynajmniej pośrednio – odpowiedzialny za szereg katastrof i śmierć ponad 120 ludzi (w tym prezydenta i dowódców armii) będzie w stanie wykonać oczywisty gest podania się do dymisji. Tymczasem Klich nie tylko zamierza dalej rządzić w MON, ale wydaje się w ogóle nie przejmować dramatycznymi wydarzeniami ostatnich lat.
Gdyby ministrem zrobiono jakiegoś bezdomnego żula z ulicy – wówczas uporczywe trwanie takiego człowieka na stanowisku dałoby się jeszcze jakoś wytłumaczyć. Dymisja oznaczałoby dla niego powrót gdzieś pod most. Ale przecież Bogdan Klich nie musi się martwić o swój los – przed nominacją był uznanym ekspertem od spraw międzynarodowych.
No, ale właśnie – przed. Być może Klich dobrze wie, że po prawie czterech latach na stanowisku i wszystkich swoich "dokonaniach" nie ma szans na dalsze zgrywanie eksperta od czegokolwiek. Oczywiście, na zaproszenia do TVN24 mógłby liczyć – ale prawdziwi fachowcy oceniliby go jednoznacznie. Dlatego jedynym, co pozostaje ministrowi obrony, jest dalsze szefowanie resortowi. Aż po ostatni samolot i ostatniego żołnierza.
Inne tematy w dziale Polityka