- Co to miało być, towarzyszu lejtnancie? Co wy za kichę odwalacie, kiedy dowódcy na urlopie?
- Ależ towarzyszu pułkowniku, zanim wyjechaliście z towarzyszem generałem na narty, powiedzieliście, że operacja ma być kontynuowana z dotychczasowym natężeniem...
- Ze swoim małym się na łby pozamienialiście?! Mieliście prowadzić standardowe działania, a nie coś takiego, jak dzisiaj. Polaki są niezbyt mądre, ale po tej "konferencji" nawet najgłupszy z nich się zorientuje, że to prowokacja! Nie takie są tradycje naszej służby! Czego was uczyłem? Że jak mamy robić?
- Małymi kroczkami i konsekwentnie, towarzyszu pułkowniku!
- A kiedy bić jak cepem?
- Tylko wtedy, gdy z pewnością przyniesie to pożądany efekt!
- No właśnie, właśnie. Nie obce nam metody pozbawione finezji, ale przecież nie możemy traktować teraz Polaków jak idiotów. Nawet jeśli nimi są. A tymczasem, towarzyszu lejtnancie, pomysł z tymi ekspertami powtarzającymi nasz przekaz tak wprost był właśnie potraktowaniem Polaków jako najdurniejszych tępaków. Widzieliście popołudniowy raport monitoringu?
- Tak jest!
- I widzieliście tytuły na portalach internetowych?
- Niestety.
- Macie coś na swoje usprawiedliwienie? Wyjaśnicie, skąd ta prymitywna zagrywka, którą się popisaliście?
- Jedyne, co mogę powiedzieć, towarzyszu pułkowniku, to tę jedną rzecz: ze względów służbowych oglądam dużo polskiej telewizji.
- Hmm, to faktycznie może odmóżdżyć. Wyślemy was potem na jakąś rehabilitację. Ale póki co, macie pamiętać: z polskimi mediami uważać! Obraz w nich prezentowany nadal jednak, niestety, nieco odbiega od kondycji polskiego społeczeństwa. Wdzieliście, co się dziś działo. Nawet towarzysze z bratniej telewizji zaskakiwali towarzyszy ekspertów niektórymi pytaniami. A wiecie dlaczego?
- Dlaczego, towarzyszu pułkowniku?
- Bo z Polakami tak właśnie jest: łykną każdy, jak to mówi nasz szef, szajs, jeśli im go podać ładnie zapakowany. Już za czasów carycy Katarzyny tak było. Polakom trzeba schlebiać i zapewniać ich, jacy są cudowni i wyjątkowi. Wtedy przestają myśleć logicznie, tylko łaszą się jak pieski... Ale traktując ich batem, człowiek zawsze naraża się na ugryzienia...
- Rozumiem, towarzyszu pułkowniku. Mój błąd może mieć tragiczne konsekwencje.
- Bez przesady. Owszem, popełniliście błąd i zostaniecie w odpowiednim czasie ukarani. Lecz teraz będzie mieć okazję obserwować w akcji prawdziwych mistrzów. W ciągu najbliższych kilku dni kryzys zostanie zażegany i wszystko wróci do normy.
- Operacja trwa dalej?
- Nasza operacja nigdy się nie kończy, towarzyszu lejtnancie.
Inne tematy w dziale Polityka