Piosenkarz Maciej Maleńczuk od pewnego czasu aktywnie wspiera politykę obecnych polskich władz. Dwa tygodnie temu pomstował na ludzi, którzy nie chcą, zgodnie z obowiązującą linię, kochać Rosji:
Myślę, że Polacy nie doceniają tego, że Rosjanie chcą być dla nas naprawdę mili. Wkurza mnie to, bo mamy historyczną szansę na zbliżenie z naszym najważniejszym sąsiadem, a Kaczyński i jego poplecznicy robią wszystko, żeby do tego nie doszło.
W najnowszym numerze "Wprost" ukazał się zaś wywiad przeprowadzony z Maleńczukiem przez Piotra Najsztuba. W rozmowie piosenkarz dał wyraz swojemu uwielbieniu dla Tuska i Komorowskiego. Jego słowa brzmią wręcz wiernopoddańczo, gdy ubolewa nad ciężkim losem swoich politycznych idoli:
Donald Tusk jest biedny. To dobry, nienawidzący kłamstwa człowiek, który musi kłamać. Bo być politykiem to znaczy dobrze łgać. (…) Czy ten człowiek w ogóle budzi emocje? Prosty sarmata, który obiecał, że nie będzie polował, stojący po prawidłowej stronie, nie warchoł. Miś, który wreszcie zaczął się uczyć angielskiego. Nie budzi mojej niechęci, mimo tych gaf. Na razie jeszcze ma handicap. I nie spieprz tego, panie prezydencie!
Jak to skomentować? Można by się długo rozwodzić nad charakterystycznym dla Polski zjawiskiem kreowania moralnych autorytetów z celebrytów. Ja jednak pozwolę sobie przypomnieć po prostu wypowiedź pana Maleńczuka sprzed roku. Na łamach pisma "Na żywo" przyznał, że mózg zniszczyły mu rozmaite używki. Ćpać zaczął wąchając klej w wieku 13 lat:
Pamiętam, jak grzebałem mamie w apteczce w poszukiwaniu różnych środków. Regularnie podbierałem jej azulan, który był na alkoholu i to chyba dość mocnym. Wąchałem też klej do butów, butapren. (…) Pierwszy raz, gdy się go nawąchałem, miałem totalny odlot. Usłyszałem jakiś niski głos z kosmosu, jakby przemawiało do mnie niebo. Do dziś go pamiętam. Ocknąłem się w zupełnie innym miejscu, cały w błocie...
W takim kontekście polityczne sympatie piosenkarza nie mogą zaskakiwać.
Inne tematy w dziale Polityka