Rybitzky Rybitzky
2624
BLOG

Polityk w internecie. Blogiem po władzę?

Rybitzky Rybitzky Polityka Obserwuj notkę 14

 

W dzisiejszych czasach wpływ mediów masowych oraz kultury popularnej jest tak silny, że nadaje kształt niemal wszystkim obszarom stosunków społecznych. Polityka nie stanowi tu wyjątku. Nowe środki komunikowania przyczyniają się do znacznego poszerzania zakresu indywidualnej podmiotowości politycznej ludzi – co stawia przywódców w trudnej sytuacji.

Politycy potrafią, czy też raczej potrafili, posługiwać się mass mediami. Sami w dużym stopniu przyczynili się do rozwoju prasy, radia oraz tradycyjnej telewizji, czyniąc je często narzędziami swoich działań.

Pozycja polityków w sferze komunikowania zaczęła ulegać zmianie najpierw wraz z rozwojem komercyjnej telewizji. A szczególnie głębokie zmiany zaszły w drugiej połowie lat 80’ oraz na początku lat 90’. Wówczas pojawiły się w dwa nowe elementy, które miały wywrzeć rewolucyjny wpływ zarówno na funkcjonowanie mediów masowych, jak i polityki. Pierwszym z tych znaczących elementów są stacje telewizyjne podające całodobowo wyłącznie informacje. Drugim – Internet.

W niedalekiej przeszłości media masowe, nawet te całkowicie niezależne od wpływów zewnętrznych, pełniły w procesie komunikowania przede wszystkim rolę transmiterów komunikatów od polityków do obywateli. Członkowie elity politycznej posiadali dużo większą możliwość nadania pożądanego przez siebie komunikatu, niż pozostali uczestnicy życia publicznego. Równocześnie politycy, w celu zapewnienia odpowiedniego kształtu medialnego przekazu musieli zadbać jedynie o dobre stosunki ze stosunkowo niewielkim gronem redaktorów. Za przykład można przywołać tu chociażby Johna F. Kennedy’ego. Dzięki przychylnej postawie dziennikarzy opinia publiczna nie wiedziała nic o jego licznych romansach. W latach 90. podobna sytuacja stała się już niemożliwa – czego przykładem są chociażby poważne problemy Billa Clintona.

Barbara Dobek-Ostrowska przywołuje słowa Jeana Cazeneuve'a, który zauważył, iż konsekwencją dokonanej przez nowoczesne media transformacji współczesnej przestrzeni publicznej jest możliwość natychmiastowej delegitymizacji politycznej. Cazeneuve pisał w 1992 roku i miał na myśli telewizję. Jego refleksja jest jednak szczególnie aktualna w przypadku Internetu.

Jednym z pierwszych polskich autorów zwracających uwagę na rolę Internetu w polityce był Tadeusz Bodio. Jego zdaniem rozwój Internetu stanowi drogę do rozwoju demokracji bezpośredniej – poprzez likwidację istotnej przeszkody w jej wprowadzaniu, jakim są koszty. Dzięki Internetowi realna staje się perspektywa bezpośredniego uczestnictwa obywateli w procesach decyzyjnych.

Oczywiście, ustanowienie systemu demokracji bezpośredniej nie jest możliwe w najbliższym czasie. Lecz przeprowadzane w niektórych państwach eksperymenty z internetowym glosowaniem wskazują na duży potencjał takiego rozwiązania.

Bodio przedstawia Internet jako podstawowy instrument "rewolucji oddolnej, która ma polegać na zwiększeniu politycznej podmiotowości "zwykłych ludzi". Równocześnie jednak wskazuje, iż Internet (a także pozostałe nowoczesne środki masowego komunikowania) pozostaje w dyspozycji dotychczasowych elit. Tym samym mogą one ową "rewolucję podmiotów" z łatwością powstrzymać. Zdaniem Bodio niewykluczone jest przejęcie przez przywódców oraz elity polityczne całkowite zawłaszczenie osiągnięć rewolucji technologicznej – czy tak się stanie pozostaje jednak otwartym pytaniem.

Czy rzeczywiście to elitom politycznym uda się "przejąć" Internet i wykorzystać go do swych celów (czyli przede wszystkim zwiększenia zakresu posiadanej władzy)? Dotychczasowe doświadczenia każą nam sądzić, iż jest to niezbyt prawdopodobne. Już teraz można dostrzec, że to Internet, wraz z innymi nowymi mediami wpływa deprecjonująco na znaczenie polityków – a zwłaszcza przywódców.

Internet jest medium umożliwiającym odbiorcom natychmiastową reakcję na komunikat. Po opublikowaniu artykułu na dany temat w popularnym informacyjnym portalu internetowym jest on natychmiast komentowany przez liczne grono czytelników. A co ważniejsze – administracja portalu może na bieżąco śledzić zainteresowanie publikacją. W efekcie nadawca informacji promuje te, które generują najwięcej wejść na portal.

W takim modelu zarządzania informacją nie ma miejsca na względy merytoryczne. Politycy muszą ograniczać swój przekaz i dostosowywać go do specyficznych warunków obecnego rynku medialnego. Nie są więc w stanie przedstawić rozbudowanej oferty programowej.

Mateusz Tułecki w tekście na temat wykorzystywania Internetu przez polityków podkreśla rolę blogów. Blog umożliwia politykowi przedstawienie własnych opinii oraz udostępnianie posiadanych przez siebie informacji bez udziału jakichkolwiek pośredników. Pozwala to na nawiązanie przez polityka kontaktu bezpośrednio z obywatelami i uniknięcie sformatowania przekazu do potrzeb rynku medialnego. Teoretycznie blog może więc być idealnym narzędziem dla polityka o przywódczych aspiracjach.

Jest jeszcze za wcześnie, by oceniać, czy rzeczywiście umiejętne prowadzenie bloga pozwoli komuś na zdobycie pozycji przywódcy. Dotychczasowe doświadczenia na to nie wskazują. Owszem, politycy (zwłaszcza w USA) coraz skuteczniej wykorzystują Internet, ale większość z nich ogranicza się tylko do działań podczas kampanii wyborczych. Ponadto aktywność internetowa polityków jest ściśle powiązana ze strategiami stworzonymi przez marketingowców. Także potencjał blogów jako areny merytorycznej dyskusji pozostaje niewykorzystany. Dlatego trudno zgodzić się z optymistyczną wizją "polityki 2.0" (od Web 2.0) zaprezentowaną przez Tułeckiego: Władzę w demokracji mogą zagwarantować wyborcy, w coraz większym stopniu internauci czytający blogi, posiadający profile w serwisach społecznościowych, przeglądający filmy na YouTube i zaglądający do wirtualnego świata Second Life. Inwestycja w młodszą część elektoratu, która stanowi większość internautów korzystających z Web 2.0, stanowi dla polityków nie tylko szansę na sukces wyborczy, ale również na zainteresowanie młodych ludzi polityką i sprawami ważnymi dla ich kraju i całego świata. Stanowi inwestycję w przyszłość demokracji.

Nieustanny wzrost liczby użytkowników Internetu nie przekłada się na społeczny wzrost zainteresowania polityką. Odwrotnie – w państwach demokratycznych możemy obserwować stały wzrost apatii oraz cynizmu. Należy się więc zgodzić nie z Tułeckim, a Tadeuszem Bodio, który uważa, iż informatyzacja społeczeństw skutkuje procesem rozproszenia władzy politycznej. Jej miejsce zajmuje władza ekonomiczna – co znajduje odzwierciedlenie właśnie w charakterze nowoczesnych mediów. Z jednej strony media stają się w ten sposób całkowicie niezależne od nacisków politycznych. Lecz z drugiej – podstawową wartością staje się dla nich wyłącznie zysk. W świecie nowych mediów politykowi łatwiej był klaunem niż przywódcą.

Rybitzky
O mnie Rybitzky

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (14)

Inne tematy w dziale Polityka