Rybitzky Rybitzky
2979
BLOG

Czekając na czołgi, czyli nie będę umierał za III RP

Rybitzky Rybitzky Polityka Obserwuj notkę 55

Różni zwolennicy strategii "tu i teraz" zapewniają nas, że historia się skończyła – chociaż z tego stwierdzenia wycofał się już nawet sam Fukuyama. W bezpiecznym i dostatnim postmodernistycznym świecie nie powinniśmy się – ich zdaniem – zamęczać jakąś martyrologią o patriotyzmem.

Jednakże rozsądni, potrafiący obserwować świat ludzie, dobrze wiedzą, że historia ma się dobrze, a zdarzyć może się w życiu jednostek i społeczeństw dosłownie wszystko – jeśli tylko nadarzą się okoliczności sprzyjające danym wydarzeniom.

Zapewne jeszcze kilka dni temu mieszkańcy Bahrajnu zbuntowani przeciwko władzy króla byli przekonani, że załatwią sprawy wewnątrz swojego kraju sami. Tymczasem wczoraj rano obudziły ich silniki setek saudyjskich pojazdów wojskowych sunących na stolicę ich ojczyzny. Co z tego, że państwa arabskie dotąd nie udzielały sobie "bratniej pomocy"? Naszedł taki czas, że udzieliły.

Może zdarzyć się, że i III RP znajdzie się w niezwykle kryzowej sytuacji o historycznym znaczeniu. Co wtedy zrobię? Czy rzucę się w szeregi NSR, licząc na starego kałasza lub hełm z lat pięćdziesiątych? Nie. Najpierw przypomnę sobie to, co pokazał mi mój kraj oraz moi rodacy. I zastanowię się, co miałoby mnie przekonać do walki?

Przecież to Polacy pozwalają, a większości nawet radośnie aprobują to wszystko, co w ostatnim czasie dzieje się w III RP. Nie przeszkadza im spychanie ojczyzny do roli usłużnej panienki, wdzięczącej się do każdego trochę silniejszego zagranicznego państwa. Nie przeszkadza im zabawa ich własnymi pieniędzmi gromadzonymi przez lata w ZUS i OFE. Nie mają nic przeciwko wysłuchiwaniu kolejnych pustych obietnic o nowych autostradach i lotniskach.

Polacy, niegdyś dumny i waleczny naród dał się na własne życzenie sprowadzić do roli taniej siły roboczej, pracującej za grosze na chwałę zagranicznych koncernów. Dają się nabierać na najprostsze sztuczki marketingowe i medialne manipulacje – takie, które u Amerykanów lub Brytyjczyków wywołałyby tylko uśmiech politowania.

I za taki naród, za taki kraj miałbym ginąć? Za ludzi, dla których jestem oszołomem z powodu patriotyzmu i przywiązania do tradycji. Nic z tego. Jeśli kiedyś np. Łukaszenka zwariuje do reszty i pośle na Warszawę swoje czołgi (których jest zresztą dużo więcej niż polskich), to wsiadam do auta i pędzę ku granicy (czeskiej lub niemieckiej, do obu mam blisko). Zostawię za sobą szczęśliwych zdrajców oraz lemingi, którym i tak będzie wszystko jedno.

Rybitzky
O mnie Rybitzky

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (55)

Inne tematy w dziale Polityka