Dopiero teraz odkryłem blogowy wpis sejmowego reportera "Wprost" Grzegorza Łakomskiego. Dziennikarz w notce z 14 lutego(swoją drogą, to i tak jego ostatnio napisany tekst na blogu) ubolewa nad losem straszliwie potraktowanych przez Jarosława Kaczyńskiego obecnych członków PJN. Następnie zaś sugeruje szefowi PiS, jak i całej partii, emocjonalne niezrównoważenie:
Nic mi do tego, w jaki sposób ból po stracie bliskich przeżywa Jarosław Kaczyński, jako osoba prywatna. Problem polega na tym, że jest on równocześnie szefem największej partii opozycyjnej, a swój prywatny ból przekłada na polityczny bojkot premiera i prezydenta. Przez to Prawo i Sprawiedliwość staje się partią antysystemową i zbliża się granicy, za którą członkowie PiS nie będą mieli wyboru. Pozostanie im założyć biało-czerwone opaski, zapalić pochodnie i zejść do podziemia.
Oczywiście w słowach Łakomskiego nie ma nic oryginalnego. Mniej lub bardziej zakamuflowane nazywanie PiS wariatami lub faszystami to standard polskiego dziennikarstwa. Jednak z perspektywy miesiąca (tylko miesiąca) wiemy już, że PJN okazało się być grupą całkowicie nieprofesjonalnych krzykaczy. Jolanta Kluzik-Rostkowska wyrzuciła z partii Adama Bielana, zapominając, że jako jedyny ma on kody do strony internetowej PJN. Małe ugrupowanie pogrążyło się sporach i wygląda coraz bardziej operetkowo. Taka kanapa w operetce.
Tymczasem PiS utrzymuje stabilne poparcie, stopniowo nadrabiając sondażowe straty do PO. I to jest rzecz, której nie chce widzieć Łakomski oraz większość mu podobnych komentatorów polskiego życia publicznego.
PiS ma silne oparcie społeczne, a wydarzenia ostatniego roku znacznie tę więź między partią a wyborcami umocniły. Jeśliby politycy PiS mielizałożyć biało-czerwone opaski, zapalić pochodnie i zejść do podziemia, to nie zrobiliby tego sami, a wraz z kilkoma milionami Polaków.
Być może redaktor Łakomski właśnie by tego chciał – a z pewnością chciałoby tego wielu innych dziennikarzy. Chcieliby, żeby ci męczący pisowcy zabrali ten swój jeszcze bardziej męczący moherowy elektorat i gdzieś zniknęli – najlepiej zakopali się pod ziemią.
Ale nic z tego, PiS zniknąć nie chce. Różni redaktorzy będą mieli jeszcze wiele okazji, aby delektować się swoim zażenowaniem.
Inne tematy w dziale Polityka