Przyznaję, trochę dziś chciałem, aby wydarzyło się coś niespodziewanego. Czy to dziwne, takie małe marzenie? Po 5 latach gapienia się na Tuska i jego ekipę naprawdę mam dość. Ale serce mówi jedno, a rozum drugie. Tak, jak pisałem kilka dni temu, obecny układ władzy nie może zostać usunięty nagle. Musi zgnić i się rozpaść (chociaż owszem, będzie to oznaczało dalszą dekompozycję państwa):
Przesilenie na szczytach władzy (wywołane np. rozpadem PO na skutek protestów społecznych) oznaczałoby jednak, że Platforma nie zostałaby na stałe wyeliminowana z głównego nurtu polityki. Ewentualna wymiana rządu byłby przedstawiana w mediach jako kolejny element „wojny polsko-polskiej”, „brudną zagrywkę Kaczyńskiego” itp. W efekcie PO szybko mogłaby się odbić i w 2015 znów walczyć o władzę.
Kiedy pisałem te słowa myślałem oczywiście o zapowiadanym przez PiS konstruktywnym wotum nieufności. Pomysł z wotum zaufania Tusk ogłosił przecież ledwie kilkadziesiąt godzin temu. Nie wydaje się jednak po dzisiejszym głosowaniu, aby PO groził rozpad. To bez wątpienia pewien sukces Tuska – nie ma się co oszukiwać, para pod nazwą „prof. Gliński” poszła w gwizdek.
Ale to w sumie nic nie zmienia – wiemy już, że w PO nie ma sił nastawionych racjonalnie. Wszyscy będą trwać na rządowych stołkach – aż zbiorowo pójdą na dno. Pozostaje im tylko kurczowe trzymanie się władzy i korzystanie z jej profitów. Już wkrótce kolejni koledzy dostaną stanowiska w nowej spółce „Inwestycje polskie”. Na wieść o planach powołania takiego tworu spadły kursy akcji spółek Skarbu Państwa – i to najlepsze podsumowanie.
Pozostaje nam więc czekać, aż to wszystko zgnije i się rozpadnie. Wtedy przyjdzie w końcu czas porządków – i będzie naprawdę wiele do sprzątania.
Inne tematy w dziale Polityka