Statystyki – tym razem – nie kłamią. Od kilkunastu miesięcy sprzedaż gazet w Polsce spada. Zwłaszcza „Wyborczej” oraz „Dziennika”. Nic więc dziwnego, że dziennikarzom prasowym coraz łatwiej puszczają nerwy.
Najbardziej traci „GW”. Na przykładzie gorących tekstów różnych Czuchnowskich i Wiśniewskich możemy obserwować jak wygląda walka o przetrwanie w chwili, gdy okręt zaczyna tonąć. Najpotężniejsza polska gazeta (zarówno pod względem nakładu, jak i wpływu) paradoksalnie jest w najgorszej sytuacji.
Cóż bowiem z tego, że „Dziennik” sprzedaje obecnie ledwie kilkadziesiąt tysięcy egzemplarzy dziennie, skoro na powierzchni utrzymuje go potęga „Faktu” i całego koncernu Axel Springer? Pozostałe ogólnokrajowe dzienniki również mają swoje jokerowe karty.
Jokera „Rz” stanowi estyma, jaką cieszą się ekonomiczno-prawne strony tej gazety. Tysiące prawników oraz biznesmenów kupuje „Rzeczpospolitą” bo to narzędzie ich pracy. I będę kupować nadal – co najwyżej trochę mniej.
Jokerem „Polski” jest to, iż opiera się ona na sieci lokalnych gazet. Łączona sprzedaż wszystkich tytułów „Polski” sytuuje ją na drugim miejscu listy sprzedaży. Tu dużą rolę odgrywają przyzwyczajenia - także brak alternatywy. W większości miast do „Polski” należy jedyna lokalna gazeta, która przetrwała na rynku.
Tymczasem jedynym kapitałem „Wyborczej” jest promowaną przez nią specyficzna wizja świata. Obecnie staje się ona przekleństwem zarówno dla całej redakcji, jak i jej poszczególnych członków. Bo co ma taki michnikoid zrobić, gdy wyrzucą go na bruk? Pisać i myśleć potrafi tylko w jeden sposób. Żadna inna redakcja go nie weźmie – nawet nie z powodu kryzysu, ale braku elastyczności.
„Wyborcza” długo walczyła o Nowy Wspaniały Świat – a teraz staje się jego ofiarą. Nowy Człowiek nie czyta gazet – bo ma gdzieś politykę i sprawy społeczne. A nawet gdyby czytał, to przecież nie ma pojęcia np. o historii. Nie zrozumie więc czemu „GW” pisze o lustracji, Jaruzelskim lub okrągłym stole.
Oczywiście, ostatecznie Nowy Człowiek nie sięgnie po żadną z wyżej wymienionych gazet. Co najwyżej po „Fakt”. Pozbawionym czytelników redakcjom pozostanie przeniesienie się do internetu. A tu będziemy czekali my.
Inne tematy w dziale Polityka