Rybitzky Rybitzky
3594
BLOG

Święte krowy z kamerami, czyli jak wnieść bombę wszędzie

Rybitzky Rybitzky Polityka Obserwuj notkę 12

Nie dziwi mnie, że ekipa Tomasza Sekielskiego wniosła bez problemu „bombę” na teren Sejmu. Dziennikarze (przynajmniej niektórych mediów) są bowiem traktowani w Polsce jak święte krowy. Sam byłem kilkakrotnie świadkiem, jak dla dziennikarzy łamano czasem podstawowe zasady bezpieczeństwa.

Chociażby ostatnio, na opisywanym już przeze mnie rocznicowym spotkaniu Instytutu Studiów Strategicznych w Krakowie. Pojawiły się tam m.in. urzędujący prezydenci Gruzji i Estonii oraz szereg ważnych polskich polityków. Przed rozpoczęciem imprezy policjanci ustawili w hallu Teatru Słowackiego prowizoryczne bramki kontrolne, ze sprzętem jak na lotniskach.

Pomyślałem, że to bardzo profesjonalne. Kiedy jednak podczas debat wyszedłem do kuluarów sprawdzić, co z przyjazdem prezydente Gruzji, odkryłem, że żadnych środków bezpieczeństwa już nie ma. Owszem, borowcy dyrygowali fotoreporterami, gdzie się mają ustawić, ale równocześnie nikt już nie pilnował głównego wejścia. Prowizoryczne bramki zwinięto i dziennikarze swobodnie mogli wychodzić na zewnątrz, a potem wracać do budynku. Wniesienie broni lub bomby nie byłoby więc żadnym problemem.

Inną kuriozalną sytuację mogłem obserwować niecały rok temu w KPRM, podczas dyskusji premiera z internautami nt. ACTA. Ponieważ pojawiłem się, jak zwykle, przed czasem, musiałem czekać przed bramkami. Nad głową strażnika zauważyłem tablicę z rysunkami ostrzegającymi, czego nie można wnosić o KPRM, m.in. lodów, zwierząt, noży, pistoletów oraz... ładunków nuklearnych. Ta bomba atomowa mnie nieco rozbawiła i chciałem zrobić tablicy zdjęcie. Wówczas jednak rzucił się na mnie strażnik, stanowczo zabraniając fotografowania.

Po pewnym czasie w korytarzu KPRM pojawił się jednak pewien znany bloger komercyjny, bodajże Gadzinowski (ale pewności nie mam, bo ci lansiarze typu Komnek zawsze mi się mylą) – z własnym kamerzystą. Operator bez problemu nagrał, jak bloger wchodzi za bramki, jak i całą pilnie strzeżoną strefę (a nawet pewnie nie miał legitymacji żadnego istotnego medium, czyli różniło go ode mnie tylko posiadanie kamery).

„Zwykłego” obywatela borowcy czy policjanci sponiewierają bez zmrużenia oka. Na widok kamery jednak miękną im kolana. Można powiedzieć, że to dobrze świadczy o jakże potrzebnej wolności mediów. Jedna z drugiej strony takie uprzywilejowanie prowadzi do łamania przepisów bezpieczeństwa. Dziennikarzy należy szanować, ale tak samo należy szanować każdego obywatela Polski. I jeśli wprowadza się pewne zasady (dotyczące np. wchodzenia do budynków administracji), strasząc różnymi zagrożeniami, to każdy – w tym i dziennikarz – powinien być w określonych sytuacjach traktowany tak samo.

Rybitzky
O mnie Rybitzky

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Polityka