Niedawno dowiedzieliśmy się, że Prezydent RP Lech Kaczyński nie ma zamiaru wykonywać nałożonego na niego w Konstytucji obowiązku powoływania sędziów albo przynajmniej z wykonaniem tego obowiązku zwleka.
Takie podejście do obowiązków nie jest jednak w przypadku Lecha Kaczyńskiego wyjątkiem, a raczej regułą. Czasem jak zobaczymy na poniższym przykładzie dotyka to kieszeni podatników i rodzi niejasne sytuacje.
„Niezwłoczne” powołanie
Czasem Prezydent padał ofiarą
stachanowskiego tempa „odzyskiwania” instytucji państwowych przez PiS, jak w wypadku uchwalonej w parę dni nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji, dzięki której ta partia mogła przejąć Krajową Radę Radiofonii i Telewizji. W
ustawie, którą Prezydent podpisał w nazajutrz po uchwaleniu i która jeszcze w dniu podpisu (30 grudnia 2005r.) została ogłoszona zapisano, iż
„Sejm, Senat i Prezydent niezwłocznie po ogłoszeniu ustawy powołają nowych członków Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji”.
Co dla Lecha Kaczyńskiego oznacza niezwłocznie? Przynajmniej miesiąc czasu, bowiem swoich dwoje członków powołał dopiero 31 stycznia 2006 r. Nawet pogrążony w sporach Sejm i Senat dokonały tego wcześniej. Ponadto, Prezydent dosyć „luźno” potraktował Konstytucję i powołał Przewodniczącego KRRiT, do czego jak orzekł Trybunał Konstytucyjny nie miał prawa. Niewyjaśniono niestety czy miał wymaganą dla aktów wykraczających poza prerogatywy prezydenta kontrasygnatę premiera. Wspomniany akt powołania Przewodniczącego KRRiT do dzisiaj pozostaje jednym z
„legendarnych dokumentów IV RP”.
„Niezwłoczne” odwołanie
Dzisiaj, gdy media publiczne zostały dawno przejęte a o KRRiT mówi się jedynie przy okazji Teletubisiów warto ponownie spojrzeć na tą instytucję i wykonywanie obowiązków przez Prezydenta.
Lech Kaczyński to człowiek ambitny i lubi ustanawiać nowe rekordy.
Według komunikatu PAPu (
cytat za money.pl), jeden z powołanych przez Prezydenta członków KRRiT -
Wojciech Dziomdziora 13 kwietnia 2007 r. oficjalnie zrezygnował z członkostwa.
Jednak w Monitorze Polskim nie znajdziemy postanowienia Prezydenta RP o odwołaniu Dziomdziory z KRRiT. Nie znajdziemy również tym bardziej postanowienia o powołaniu nowego członka tej instytucji.
Dziomdziora widnieje też wskładzie KRRiT prezentowanym na jej stronie internetowej.
Jaźni rozdwojenie
Powołanemu przez Prezydenta człowiekowi to nie przeszkadza i podjął już pracę w prywatnej kancelarii prawnej. Co więcej, podjął się nawet rekrutacji ludzi do tej firmy:
Kancelaria Barbasiewicz Łyś-Gorzkowska. Adwokaci. należąca do grupy kancelarii prawnych Cottyn-Lecoutre poszukuje do pracy aplikantów radcowskich i adwokackich pierwszego roku. Konieczna jest dobra znajomość języka angielskiego. Kancelaria obsługuje klientów z sektora budowlanego (przemysłowego), medialnego, prawnoautorskiego i innych. Wszystkich zainteresowanych proszę o przesyłanie cv wraz z listem motywacyjnym na adres info-warszawa@cottyn-lecoutre.pl
I tak dzięki Lechowi Kaczyńskiemu, od prawie pięciu miesięcy Wojciech Dziomdziora działa jako członek i nie-członek. Należy założyć, że podatnicy płacą panu Dziomdziorze za wykonywanie obowiązków w prywatnej firmie a nikt nie widzi tutaj nawet zwyczajnego konfliktu interesów. A może to będzie kolejna po Kaczmarku największa pomyłka personalna Lecha Kaczyńskiego? Chociaż przyznajmy konkurencja w tej dyscyplinie jest spora.
Ale czemu tu się dziwić gdy nie-członek PiS – Lech Kaczyński również ma
problem z identyfikacją.
PS. Dla fanów spiskowych teorii dodam, że przed powołaniem na członka KRRiT Wojciech Dziomdziora był prawnikiem TVN, a jeszcze wcześniej wicedyrektorem Departamentu Prawnego w Ministerstwie Kultury w czasie gdy tworzono tam ustawę "rywinowską". Nie był przesłuchiwany przed komisją śledczą.