Podczas wczorajszej konferencji prasowej premier Kaczyński poinformował, iż nie ma mowy o żadnych odprawach dla odwołanych ministrów jego rządu.
Premier minął się z prawdą. Można powiedzieć, że to już tradycja.
Zgodnie z ustawą o wynagrodzeniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe z dnia z dnia 31 lipca 1981 r. (sic!) osoby odwołane z kierowniczych stanowisk państwowych (tzw. R-ki),
zachowują prawo do dotychczasowego wynagrodzenia przez okres do trzech miesięcy (co zależy od czasu pełnienia danej funkcji).
Jeśli w tym okresie podejmą jakąś niżej płatną pracę przysługuje im
dodatek wyrównawczy. Dodatek wyrównawczy stanowi
różnicę pomiędzy wynagrodzeniem pobieranym na kierowniczym stanowisku państwowym a wynagrodzeniem pobieranym w nowym miejscu pracy.
Odwołani ministrowie zostali powołani na stanowiska Sekretarzy Stanu więc ich zarobki uległy pewnemu obniżeniu. Zgodnie z ustawą będziemy musieli im zrekompensować tą drobną niedogodność.
I tak zgodnie z odpowiednim rozporządzeniem Prezydenta RP wynagrodzenie ministra oblicza się w oparciu o wzór: 5,6 x
kwota bazowa + 1,5 x kwota bazowa jako dodatek funkcyjny. W odniesieniu do wynagrodzenia Sekretarza Stanu to już tylko 4,9 i 1,2. Wicepremiera - 5,7 i 1,6.
Przemnóżmy:
Wicepremier: 5,7 x 2.059,92 zł = 11741,54 zł + 3295,87zł =
15037,41 zł
Minister: 5,6 x 2.059,92 zł = 11535,55 zł + 3089,88 zł =
14625,43 zł
Sekretarz Stanu: 4,9 x 2.059,92 zł = 10093,61 zł + 2471,90 zł =
12565,51 zł
Tym samym miesięcznie różnica w wypadku wicepremiera to 2471,9 zł , natomiast dla ministra to 2059,92 zł. Nawet razy trzy.
Jak widać zabawy premiera w obejście Konstytucji będą nas – podatników jednak trochę kosztować.
PS. Temat powstał chcąc - niechąc
z inspiracji Krzysztofa Leskiego.
PS2 Do dymisji podają się też chyba ludzie, których stosunek pracy zależy od urzędowania danego ministra.