Rymasz Rymasz
310
BLOG

Reminiscencje z wakacji w Chorwacji - odc. 2

Rymasz Rymasz Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

 

Na szczęście nie każdy ma tak jak ja i są ludzie, którzy, posiadając pełnię władz umysłowych, potrafią poświęcić się jednej pracy na całe życie. Dzięki temu osiągają coś, czego ja nigdy, w żadnej dziedzinie nie osiągnę. Mistrzostwo.

 

Można wiedzieć wszystko o jednym, można wiedzieć trochę o wszystkim. Albo, albo. Moją świadomość Pan Bóg, tudzież bezduszne prawa natury (copyright Artur M. Nicpoń), tak stworzył(y), że muszę trochę o wszystkim. Zupełnie inaczej mam niż np. Adam Małysz, który wie WSZYSTKO, absolutnie WSZYSTKO, o skakaniu na nartach. I mając lat 33 od 27-miu oddaje się swojej pasji.

Skakaniu na nartach.

 

Fantastyczna sprawa! Naprawdę.

Zdobył majątek, osiągnął szacunek, naród go kocha. Dzięki temu, że do perfekcji opanował jedną rzecz. Skakanie na nartach. Rzecz kompletnie pozbawioną sensu i znaczenia, ale tu wcale nie o to chodzi przecież.

Całe życie doskonali się w tej unikalnej sztuce. Wie jaką pozycje obrać przy najeździe, kiedy się wybić, jak lecieć i jak lądować, co jeść by jednocześnie chudym i silnym być.

 

Nikomu z nas ta cała tajemna wiedza nie przydałaby się do czegokolwiek, ale frajdę z jego sukcesów mamy wszyscy. Podobnie jak z sukcesów ludzi, którzy poświęcili życie innej pasji i którzy całe życie też robią tylko jedno. Sadzą winogrona, zbierają je, wyciskają z nich sok, fermentują go i robią wino. Albo inny zajzajer, który potem destylują i robią owocowy bimber. Chwała (to słowiańskie słowo ewidentnie ma wspólne korzenie z chorwackim „Dziękuję”, czyli „Hvala”) Bogu lub bezdusznym prawom natury (niepotrzebne skreślić, wybór należy do Ciebie), za tę pasję i to ciągłe doskonalenie się w tej sztuce. Dzięki temu, że kolejne pokolenia z pasją poświęcają się tej nudnej pracy w Chorwacji można napić się i wina, i rakiji. Bez problemów, nie tylko w knajpach. Na krętych, górskich drogach co chwila jakaś winnica czy gospodarstwo sprzedaje swe produkty, w miastach i wsiach co chwila sklepiki i stragany.

Bez akcyzy, kapslowane, korkowane, nalepki z ksero.

W knajpach zawsze zamawialiśmy karafkę wina do posiłku. W jednej ich domowe „crne vino” nas znokautowało smakiem i aromatem. Krótka rozmowa z kelnerem i za chwilę na naszym stole stała litrowa butelka z etykieta restauracji. Wino w karafce podane przez kelnera 42 zł/l, w zakapslowanej na zapleczu butelce 18 zł/l. To samo wino.

 

To właśnie wino przywitało nas gdy nielegalne przejechawszy przez promenadę wysiedliśmy z auta na nielegalnym parkingu. A konkretnie święto wina. Jelsa świętowała.

Pokochałem to miejsce od pierwszego wejrzenia.

Zmęczony dwudniowym maratonem za kółkiem wysiadłem z klimatyzowanego wnętrza, zaczerpnąłem gorącego, wieczornego powietrza, popatrzyłem na portowe miasteczko opasujące urokliwą zatoczkę pełną krystalicznie przezroczystej wody, wsłuchałem się w gwar i muzykę, zerknąłem na wzgórza dookoła. Zmęczony pracą, pragnący wyluzowania, odpoczynku i przewietrzenia szarych, nie mogłem się nie zakochać.

Tym bardziej, że podróż była naprawdę męcząca.

 

Zatem do rzeczy przyjemny wrócimy już za chwilę, gdy tylko opowiem Wam o podróży.

cdn.

Rymasz
O mnie Rymasz

Motto: "To, co się dzieje, nie jest ważne. (...) Ważna jest natomiast lekcja moralna, jaką możemy wyciągnąć z wszystkiego, co się dzieje" John Steinbeck "Tortilla Flat"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Rozmaitości