Ryszard Kijowski Ryszard Kijowski
910
BLOG

Panie Prezesie, dlaczego nie chce Pan poprzeć Tuska?

Ryszard Kijowski Ryszard Kijowski PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 15

To przecież "prawdziwy Polak". Polak-katolik, na dodatek. Co prawda kiedyś powiedział, że "nie będzie klękał przed księdzem", ale to tylko dlatego, że boli go noga w „biedrze” i nie może klękać dobrze (nie wińmy go jednak - te lata haratania w gałę zrobiły swoje). Wprawdzie przez ileś tam lat żył ze swoją żoną bez ślubu kościelnego, ale przecież potem, zrozumiawszy swój błąd, szybciutko zawarł z nią związek sakramentalny. Że co? Że to było robione przed wyborami prezydenckimi i pod publiczkę? Oj tam, oj tam... 

 

Zresztą, powiedzmy sobie szczerze - również nie będąc praktykującym katolikiem można być dobrym Polakiem. Tytułem przykładu wymieńmy kilku takich wybitnych "prawdziwych Polaków": Tomasza Lisa, Joannę Scheuring-Wielgus, czy Pawła Rabieja. Jakoś nie słyszałem, żeby obnosili się oni ze swoją wiarą, a wszak są to Polacy na medal. Świadczą o tym liczne przykłady ich zachowań. "Prawdziwy Polak" Tomasz Lis może być przykładem umiłowania wolności i suwerenności państwa polskiego. To wszak nie kto inny, jak Lis na antenie TOK FM utyskiwał, że ma żal do Brukseli, iż nie jest skuteczna w narzucaniu władzy w Polsce. Z kolei "prawdziwa Polka" Joanna Scheuring-Wielgus może być przykładem dla młodych pokoleń, jak szanować tradycję i narodowych bohaterów. To ona do toruńskiego liceum, gdzie odbywała się prelekcja o Żołnierzach Wyklętych sprowadziła jakichś aktywistów, którzy Polaków walczących z komuną nazwali "zbrodniarzami". No i wreszcie "prawdziwy Polak" Paweł Rabiej. Któż bardziej, niż on może służyć za przykład, jak walczyć o prawdę historyczną i przeciwdziałać przypisywaniu Polakom cudzych win? To wszak ten wybitny polityk stwierdził, że nie powinno się mówić o zbrodniach niemieckich, tylko "nazistowskich"

 

Zresztą sam Donald Tusk też jest Polakiem na medal, a nawet takowy otrzymał i to nie jeden. W 2010 r. Tusk dostał niemiecką nagrodę im. Karola Wielkiego, rok później „Złotą Wiktorię dla Europejczyka Roku”, a w 2012 r. nagrodę im. Waltera Rathenau (przypomnijmy, że Rathenau to minister spraw zagranicznych Republiki Weimarskiej, który w 1922 roku zawarł z Rosją Sowiecką w Rapallo traktat wymierzony w Polskę). Jak nietrudno się domyślić, te wszystkie nagrody Donald Tusk dostał za żarliwe przywiązanie do polskości, którą kiedyś czule określił mianem "nienormalności". 

 

Nawiasem mówiąc, kiedy sobie przypomniałem wszystkie zaszczyty, którymi tak hojnie obsypywali Tuska Niem... To znaczy, chciałem napisać - "Europejczycy", to przypomniał mi się inny "prawdziwy Polak", czyli towarzysz generał Wojciech Jaruzelski, którego medalami i zaszczytami obsypywali z kolei Sowieci. I tak np. w 1968 r. Jaruzelski dostał Medal 50-lecia Rewolucji Październikowej, a niedługo potem Order Lenina, czyli najwyższe sowieckie odznaczenie. Przy okazji warto przypomnieć opinię o Jaruzelskim, którą w filmie "Towarzysz generał" wygłosił antysowiecki dysydent, Włodzimierz Bukowski. "Jego rola [w czasie inwazji na Czechosłowację], jak zawsze, była rolą sługi. Kazali mu, to poszedł. Gdyby kazali mu iść na przykład na Bułgarię, też by poszedł. Jemu było wszystko jedno - był sługą, był wykonawcą. Nigdy nie odmawiał wykonania proponowanych zadań. Zawsze robił to, co mu kazali. (...) Jaruzelski nie wygląda na człowieka honoru. Proszę poczytać jego rozmowy z Breżniewem. Był taki uniżony, jak sługa. To nie człowiek honoru, to sługa, to lokaj." Chętnie bym sobie poczytał rozmowy "prawdziwego Polaka" i "człowieka honoru" Tuska z Breżnie... Znaczy, z Angelą Merkel.

 

Tymczasem, nie da się ukryć, że "prawdziwi Polacy", tacy, jak przywołani powyżej, nie cieszą się szacunkiem i sympatią PiS-u. No i trzeba sobie powiedzieć wprost, że to jest po prostu skandal. Stąd też bardzo dobrze, że patriotyczna "Gazeta Wyborcza" chłoszcze partię rządzącą biczem krytyki - oczywiście, jak zawsze, przeprowadzanej z jedynie słusznych pozycji. "Można sobie wyobrazić, że okoniem staje lewica przedkładająca uniwersalne wartości nad narodową przynależność. Można sobie wyobrazić, że to polscy zwolennicy eurofederalizmu wspierają kandydata, który obieca im Stany Zjednoczone Europy, niezależnie od jego pochodzenia. Ale że to PiS, stawiający naród na piedestale, z gębą pełną frazesów o narodowej lojalności, nie udziela Polakowi jednoznacznego poparcia, tylko robi wszystko, żeby go utrącić? To zdrada własnej ideologii czy raczej dowód na to, jak przedmiotowo Jarosław Kaczyński traktuje lojalność wobec wspólnoty." 

 

Rzecz jasna, "Wyborcza", jak zwykle ma rację. Jak można bowiem nie popierać, i to ze wszystkich sił, Donalda Tuska - "prawdziwego Polaka", który dobro polskiego państwa od zawsze przedkładał ponad wszystko, a zwłaszcza ponad własną karierę? Ech, ci PiS-owcy! "Człowieka honoru" Jaruzelskiego pewnie też by nie poparli... 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka