Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
347
BLOG

Unijny szczyt i widmo koronawirusa

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

Już w następny czwartek i piątek, 26 i 27 marca odbędzie się posiedzenie Rady Europejskiej. Posiedzenie szczególne, bo ta wyjątkowa – reprezentująca państwa członkowskie UE – unijna instytucja musi zmierzyć się z pandemią koronawirusa. Ciekawe, że w pierwotnie planowanej agendzie szczytu Rady Europejskiej, którą ustalono ponad trzy tygodnie przed szczytem nie było w ogóle punktu o wirusie COVID-19 ! To zresztą pokazuje szerszy problem: braku instrumentarium do skutecznego reagowania na poziomie europejskim w sytuacjach tak ekstraordynaryjnych, jak „dżuma XXI wieku”, jak - obawiam się, że bez przesady – określa się koronawirusa (zastrzegam sobie prawa autorskie do tej, dość złowróżbnej, metafory). 

UE: górnolotne deklamacje i proza działania  

Tak, to prawda – najwięksi euroentuzjaści i najbardziej zagorzali eurosceptycy obserwują, jedni z przerażeniem, drudzy z zachwytem, fakt olbrzymiego rozziewu między jakże ambitnymi zapowiedziami czym to Unia Europejska ma nie być i jak niesłychanie sprawne mają być jej instytucje po praktycznym odejściu w olbrzymiej większości spraw od głosowania jednomyślnego – z prozą praktycznego działania, nawet w sytuacjach tak nadzwyczajnych jak pandemia. 

Zatem zapewne koronawirus zdominuje szczyt RE, który poprowadzi premier Belgii Charles Michel. Ale agenda pozostaje agendą, nawet jeśli będzie ona zmieniona, to z całą pewnością przedstawiciele UE-27 na szczeblu premierów - czy znacznie rzadziej: prezydentów - muszą odnieść się do kilku wyzwań, które stoją przed Unią. 

I tak Rada Europejska przeprowadzi ,zgodnie z planem, dyskusję na temat „wzmocnienia bazy gospodarczej UE”. Stanowisko Polski jest jednoznaczne (może nawet ponad podziałami ? ): chcemy wzmocnienia budowy jednolitego rynku. Warszawa będzie się domagać eliminowania istniejących barier, szczególnie w usługach. Dla tego zagadnienia rzeczą fundamentalną jest wdrażanie już istniejącego unijnego prawa w obszarze swobodnego przepływu usług i ludzi, ale też później tegoż prawa egzekwowanie.  

Szefowie 27 państw członkowskich Unii mają zająć się strategią dotyczącą polityki przemysłowej. Rzeczpospolitej zależy na znajdowaniu w tym obszarze takich rozwiązań, które by uwzględniały odrębność doświadczeń i profili gospodarczych poszczególnych krajów członkowskich. Strategia redefiniująca europejską politykę przemysłową musi mieć horyzontalny charakter, uwzględniając instrumentaria z zakresu polityki handlowej i konkurencji. Istotnego wsparcia wymagają w tym zakresie małe i średnie firmy (MŚP). Równie ważne jest zagwarantowanie, że instrumenty pomocowe, jak choćby IPCEI będą mieć charakter transgraniczny (albo „europejski”, mówiąc językiem nieco publicystycznym), bo to powinno integrować podmioty gospodarcze z różnych krajów UE-27.                             

Kolejnym tematem na szczyt Rady Europejskiej – a jednocześnie wyzwaniem dla całej Europy – jest polityka cyfrowa. Przywódcy państw członkowskich mają debatować o ogólnym kierunku i procesach politycznych unijnej polityki cyfrowej. Szczególnie ważne, choć też nie pozbawione emocji i kontrowersji wydają się być takie obszary jak 5G, dane, sztuczna inteligencja. Oby Rada przyjęła takie priorytety i wytyczne w tej dziedzinie, które będą rzeczywiście nowoczesne, nastawione „na zaś” i będące realnymi drogowskazami dla obszarów kluczowych, jak wspomniane tu 5G i sztuczna inteligencja.     

„Rozszerzanie”, a nie „pogłębianie”... 

Na posiedzeniu Rady Europejskiej w październiku 2019 roku, a  więc ponad miesiąc przed powołaniem  Komisji Europejskiej w nowym składzie podjęto decyzję o pracach na rzecz rozszerzenia Unii. Po pięciu miesiącach RE wraca do tych konkluzji. Rząd RP uważa, że właśnie na marcowym posiedzeniu Rady należy dokonać otwarcia negocjacji z Macedonią Północną i Albanią. Nie wolno, zdaniem Polski, szukać pretekstu do opóźnienia tej decyzji poprzez dyskusję o „zmianach metodologii procesu akcesji”. Najbliższy szczyt RE będzie o dwa miesiące poprzedzał szczyt Bałkanów Zachodnich z udziałem UE. Ten z kolei odbędzie się w stolicy ostatniego państwa, które weszło do Unii Europejskiej czyli w Zagrzebiu (Chorwacja przystąpiła do UE w 2013 roku). Europosłowi PiS jest wolno więcej niż premierowi Morawieckiemu czy ministrowi Czaputowiczowi, zatem powiem, że polskim władzom bardziej zależy na „poszerzaniu” Unii, niż na jej „pogłębianiu”. Oczywiście zakładając, że są to procesy alternatywne. Dla porządku przypomnę, że rozszerzenia UE o jedno czy dwa państwa - oba z Bałkanów - można się spodziewać za około dekadę. Po dziewięciu czy dziesięciu  latach na unijny pokład zostanie przyjęta Czarnogóra – i tu nie ma sporu, bo ten niewielki, niespełna 700-tysięczny kraj oparł się rosyjskim wpływom i choć zdaje się, że  w dalszym ciągu niemałą część dochodu narodowego w praktyce zajmuje tam przemyt, to jednak zbliżanie Podgoricy z UE następuje w wymiarze politycznym i legislacyjnym dość żwawo. Naród dumnych górali, którzy nawet w czasach szczytu potęgi Imperium Ottomańskiego panującego na niemal całych Bałkanach nie wpuścili Turków do swoich niezdobytych warowni w górach – ma szansę zameldować się w Unii jako pierwszy z bałkańskich kandydatów. W tym samym czasie, a może nieco później (lepsze byłoby to pierwsze rozwiązanie) do Unii powinna wejść Serbia. Byłby to kolejny cios w międzynarodowe ambicje Rosji, która serbską kartą grała za, że użyję tu określenia polskiego historyka Jana Kucharzewskiego: „białego caratu”, jak i później „czerwonego caratu”, a i teraz za „cara Włodzimierza”. Ale oczywiście Unia Europejska woli szybciej przyjmować kraje kilkusettysięczne, jak Montenegro, a nie siedmiomilionowe, jak Serbia, bo koszty ewentualnych ustępstw negocjacyjnych  dla krajów relatywnie niewielkich są niemal żadne, a dla krajów średniej wielkości – już bardzo konkretne. 

Relacje z Pekinem i cień koronawirusa 

Wreszcie najbliższe posiedzenie Rady Europejskiej zajmie się swoistą „never ending story” czyli niekończącą się opowieścią w obszarze polityki międzynarodowej: chodzi o relacje Unia-Chiny. O tyle to ważne, że już niedługo (wrzesień br.) odbędzie się szczyt unijno-chiński, a wcześniej także spotkanie liderów Chińskiej Republiki Ludowej oraz UE (kwiecień 2020). Polska chce utrzymania konstruktywnego dialogu z Pekinem i popiera dotychczasową strategię Unii, która zakładała podejście do Pekinu zarówno pragmatyczne, jak i pryncypialne.  Uważamy, że kwestie handlowe w naszych relacjach bilateralnych wymagają zdecydowanie większego zaangażowania UE niż dotąd. Szczególnie ważna w tym kontekście jest sprawa dostępu do gigantycznego, liczącego około 1,5 miliarda konsumentów rynku ChRL. Warszawa powinna dbać o dobre relacje dwustronne z Pekinem, jednocześnie  wzmacniać Unię jako wewnętrznie spójny – szczególnie w wymiarze gospodarczym – podmiot w tej dyskusji. 

To pięć spraw, o których dywagować będą już za dwieście kilkadziesiąt godzin liderzy państw stanowiących UE-27. Ale i tak wszystko zniknie w cieniu koronawirusa, którego widmo, trawestując Karola Marksa, krąży nad Unią Europejską... 

*Autorska wersja tekstu, który ukazał się na łamach "Rzeczpospolitej" (16.03.2020)


historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka