Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
155
BLOG

Sport, pokora i … Anna German w tle

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki Siatkówka Obserwuj temat Obserwuj notkę 7

Sport uczy pokory. Każdego z nas: kibica, działacza, trenera, sportowca. Tydzień temu zgrzeszyłem pychą, pisząc o autostradzie dla żużlowców wrocławskiej „Sparty”, którą mieli dojechać do play-offów. Ich odwieczny rywal z Częstochowy regularnie przegrywał u siebie i to z dużą stratą punktową. Wydawało się więc, że we Wrocławiu będzie pogrom, a jeśli nie, to przynajmniej wyraźne zwycięstwo punktowe. Działacze „Betardu” Sparta zastanawiali się tylko jaką różnicą wygramy i czy uzyskamy bonus, odrabiając stratę w meczu na wyjeździe. Tymczasem „Sparta” zanotowała kolejny bolesny remis u siebie, po wcześniejszym z Zieloną Górą. Sytuacja przed play-offami skomplikowała się dla nas jak nigdy, od ładnych kilku lat.

Taki jest sport...

Nigdy nie kibicowałem ani niemieckiej reprezentacji ani niemieckim klubom – a tu, proszę, na starość, trzymałem kciuki za Bayern-Monachium. Oczywiście tylko dlatego, że grał nasz „Lewy”. Bez tego Bayernowi trudno byłoby seryjnie kolekcjonować tytuł mistrza RFN, a w tym roku zrobić furorę w LM. Na marginesie: wkurzyły mnie komentarze 0o ćwierćfinale z Barceloną. Niektórzy narzekali, że Lewandowski zdobył „tylko” jednego gola i miał „tylko” jedną asystę. Czytając takie rzeczy można się za głowę złapać. Po pierwsze cofnięcie Roberta do tyłu i skoncentrowanie na nim uwagi obrońców dało większą przestrzeń Thomasowi Müllerowi, który to świetnie wykorzystał- a „Lewy” gra przecież na drużynę. Po drugie, to właśnie Lewandowski trzy razy odebrał piłkę zespołowi z Katalonii, rozpoczynając akcje bramkowe Bawarczyków. Tylko kiep tego nie potrafi docenić!

 Piszę te słowa, gdy jadę (ale nie prowadzę!) do Bełchatowa na turniej 90-lecia „Skry” Bełchatów. To wyjątkowo zasłużony klub dla polskiej siatkówki: 9 tytułów mistrza Polski, 23 tytuły na arenie krajowej i międzynarodowej w ostatnich 15 latach, klubowe wicemistrzostwo świata, cztery razy „Final Four” Ligi Mistrzów, z tego raz srebro i dwa razy brąz. Ten srebrny medal pamiętamy do dziś: krzywdząca polską drużynę decyzja sędziego w finale, w tie-breacku, z legendarnym klubem z Rosji, a ściślej z: Tatarstanu – z Zenitem Kazań. To nie była jeszcze doba „challenge’y” i łatwiej było sędziom pomagać gospodarzom czy bogaczom. Zresztą poczytajcie wywiad-rzekę Kamila Składkowskiego z trenerem Andreą Anastasim, który mówi o skandalicznym, gospodarskim sędziowaniu pod kątem Rosji w finale Mistrzostw Europy w 2007 roku w Moskwie. Rywalem Rosji była wtedy rewelacyjna Hiszpania, prowadzona właśnie przez Anastasiego. Hiszpania ostatecznie wygrała 3:2, ale sędziowie pomagali Rosjanom, ile tylko mogli.

W kontekście tych wydarzeń sprzed 13 lat powiem, że sport czasem jest bardzo niesprawiedliwy, a czasem zaskakująco sprawiedliwy i symetryczny. W 2007 roku, w tym samym czasie odbywały się dwa mistrzostwa Starego Kontynentu. Co było w Moskwie, na turnieju siatkarskim, napisałem powyżej: rosyjski Goliat dostał manto od hiszpańskiego Dawida. A w Madrycie podczas ME w koszykówce hiszpański Goliat niespodziewanie uległ rosyjskiemu Dawidowi. „Pero, pero, bilans musi wyjść na zero” – jak mówią słowa znanej piosenki śpiewanej przez naszego, wrocławskiego Jana Kaczmarka…

Ze „Skry” Bełchatów na niemal drugi koniec Polski, bo przemieszczam się do Suwałk, też na siatkówkę, bo na memoriał upamiętniający byłego prezydenta tego miasta Józefa Gajewskiego. Szkoda tylko, że wakacje dobiegają końca, bo od poniedziałku europarlamentarne obowiązki ograniczą moją mobilność, gdy chodzi o oglądanie na żywo imprez sportowych....

Sport odżył. Impreza goni imprezę. Zawody, mecze, turnieje, zaczynają już nachodzić na siebie, nawet w tej samej dyscyplinie – a trudno być wszędzie, chyba, że jest się świętym ojcem Pio ze zdolnością do bilokacji czyli bycia w różnych miejscach naraz. Weźmy choćby ten weekend. W piątek wieczorem we Wrocławiu jest Grand Prix, w tym samym czasie rozpoczyna się tradycyjny siatkarski Turniej Gigantów, który zainauguruje mecz reprezentacji Polski – mistrzów świata juniorów z 1998 roku z Bahrajnu. Prowadził ją wtedy Ireneusz Mazur. Irka mam zaszczyt znać i blisko z nim współpracować. A w sobotę, w Łodzi Drużynowe Mistrzostwa Europy juniorów pod moim Patronatem Honorowym (już kolejny rok), które odbędą wczesnym popołudniem – jakby ktoś się uparł, to po ich zakończeniu mógłby zajechać, trochę się spóźniając, na drugie Grand Prix na Stadionie Olimpijskim w Wrocławiu. W tym samym czasie w Lublinie odbywać się będą siatkarskie Mistrzostwa Polski służb mundurowych (siatkówka plażowa). Najwięcej duetów zgłosili, zdaje się, strażacy. A jak ktoś lubi bardzo dobrą muzykę, ale nie gustuje w heavy-metalu czy hard-rocku, to zapraszam na koncerty piosenek Anny German, Anny Jantar, Violetty Villas, które odbędą się w sobotę i niedzielę u nas, na Dolnym Śląsku pod Honorowym Patronatem posła Przemysława Czarneckiego (zbieżność nazwisk nieprzypadkowa). Dokładnie: Twardogóra, sobota o godzinie 18:00 w hali sportowo-widowiskowej na ul. Wrocławskiej 39 oraz Trzebnica, niedziela o godzinie 16:00 scena między stawami. Wykonawczynią będzie obdarzona genialnym głosem Katarzyna Zawada, polska laureatka międzynarodowych festiwali, koncertująca od Londynu przez Azję Środkową, Moskwę, Litwę, Białoruś, po … właśnie nasz (Z)Dolny Śląsk. Razem z posłem Przemysławem Czarneckim zapraszamy (wstęp bezpłatny)!

*tekst ukazał się w „Słowie Sportowym” (24.08.2020)


historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport