Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
379
BLOG

Polska wyjątkowość

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 8

Co miesiąc, co tydzień, co chwilę UE, a ściślej unijny „mainstream” pokazuje Polsce i Polakom, że popularne niegdyś w Brukseli hasło: „jedność w różnorodności” to fikcja. Co rusz jesteśmy sztorcowani, stawiani do kąta, pod pręgierz, pouczani i oskarżani. Słowem, według Brukseli, Polska jest, jak to mówili nasi przodkowie „od macochy”. Dlaczego? Bo Polacy – a więc polscy wyborcy – nie chcą śpiewać w unijnym chórze, zwłaszcza, że nawet ludzie mało muzykalni słyszą, że fałszuje on na potęgę. Nas, Polaków po prostu wkurza, za przeproszeniem, unijna hipokryzja, która każe żądać od Polski „europejskiej solidarności”, gdy chodzi o dźwiganie ciężarów związanych z polityką imigracyjną, a jednocześnie każe milczeć, gdy chodzi o tę samą „europejską solidarność”, gdy mowa o Nord Streamie i interesach niemiecko-rosyjskich ponad głowami Nordyków, Bałtów, Polaków…

Ludzie, którzy w referendum w 2003 roku, decydującym o wejściu Polski do UE, głosowali „za”, a było ich trzy czwarte narodu, w tym na przykład bardzo wielu obecnych wyborców PiS byli indoktrynowani - nie bójmy się tego słowa- że kwestie moralno-obyczajowe pozostaną w gestii państw narodowych, czyli państw członkowskich Unii – a Brukseli nic do tego. Po latach okazało się to kompletną fikcją. Lepiej określić to językiem młodzieży: to „ściema”.

Polacy są inteligentnym narodem, bardzo wielu z nas pracowało, albo przynajmniej dłużej przebywało w Europie Zachodniej, już sporo z nas zna języki obce i doskonale wiemy, że to, co nie przeszkadza Komisji Europejskiej np. we Francji (stan wyjątkowy przez lata, potem brutalne tłumienie demonstracji „żółtych kamizelek”, ale też np. zwiększenie prerogatyw prezydenta Republiki w zakresie … powoływania sędziów!), Hiszpanii (brutalność policji w Katalonii, więźniowie polityczni oraz sposób powoływania tamtejszego odpowiednika naszej Krajowej Rady Sądownictwa... ), czy w Niemczech (olbrzymi – dużo większy niż w Polsce – wpływ polityków na powoływanie sędziów na szczeblu landów i federalnym), czy Austrii (decydujący wpływ partii politycznych na wybór sędziów tamtejszego Trybunału Konstytucyjnego – tej samej Komisji Europejskiej absolutnie przeszkadza w Polsce.

To, co jest polską belką w unijnym oku, jest źdźbłem jeśli dotyczy krajów dawnej EWG –  byłej „Piętnastki” czyli „starej” Unii. W Belgii można na potęgę odstrzeliwać dziki – a jeśli dzieje się to w Polsce to już jest problem. W Niemczech, choćby w Bawarii, można walcząc z kornikiem-drukarzem wycinać lasy, ale gdy to samo czyni się w Polsce, w Puszczy Białowieskiej w Brukseli gniewnie tupie się nogą.

Oczywiście to wszystko są preteksty. Musimy założyć, że wciąż katolicka Polska z tradycyjnymi wartościami jest solą w brukselskim oku. Wiedząc, że tak było, jest i będzie – róbmy swoje...

*tekst ukazał się w dwumiesięczniku „wSieci Historii” (11-12.2020)


historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Polityka