Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
226
BLOG

Jak szmatę przerąbać ciosem karate czyli strajk studentów, pieski i Seneka

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

Podoba mi się stare hinduskie przysłowie: „Nie ma nic wielkiego w tym, że się jest lepszym od innych. Wielkość to być lepszym od samego siebie z minionego czasu”. A podoba mi się dlatego, iż pokazuje, iż każdy może pracować nad sobą, unikać starych błędów, wady przekuwać w zalety, neutralizować przywary. Jak się to ma do polityki i polityków? Ano ma, ma… Ja w każdym razie zaczynam od siebie. Ale innym też to radzę.

Obserwując to, co dzieje się w ostatnich tygodniach w naszej ojczyźnie, nie wiedzieć czemu przypomniałem sobie hasło sprzed niemal, mój Boże, 40 lat. Pojawiło się ono przy okazji strajków studenckich zimą 1981 roku. Tak, wtedy kiedy zarejestrowano mój, nasz NZS. Hasło umieszczone na jednym z transparentów brzmiało: „Cegłę – to proste, ale jak szmatę na pół przerąbać ciosem karate?”. I to właściwie tyle w temacie.

Codziennie z telewizji, ale też z Internetu wylewają się wiadra pomyj. Zohydzają tradycyjne wartości i najlepsze patriotyczne dzieła, zamiary, intencje. Co ja na to? Trzeba robić swoje, a jednocześnie kierować się myślą Seneki, który jakże mądrze rzekł: „Ten jest wielki i szlachetny, kto zwyczajem wielkiego zwierza obojętnie słucha szczekania małych piesków”. I te słowa dedykuję nam wszystkim, którzy z wściekłością reagują na bezeceństwa, które słyszymy i widzimy.

Niegdyś dużo mówiono – w naszym środowisku bardzo sceptycznie, delikatnie mówiąc – o tzw. „warszawskim salonie”. Dziś raczej mówi się o różnego rodzaju „dworach”, zarówno tych opozycyjnych, jak i rządowych. Patrzę na owe dwory z dystansem. Przypominam sobie ironiczną uwagę Monteskiusza, który przecież wiedział, co mówi: „Dwór – miejsce, gdzie każdy uważa się za osobistość”. Hmm, czasem trudno odróżnić osobistość od osobliwości...

Ostatnio widziałem, szczerze mówiąc, niezbyt dobre, dla rządu i premiera, sondaże. Na tego typu badania patrzę z dystansem. Każdy socjolog powie, że jeden sondaż kompletnie nic nie oznacza – pewne wnioski można wysnuć jedynie z kilku sondaży przeprowadzanych co najmniej przez kilka tygodni. Wtedy możemy mówić o pewnej tendencji – lub jak ktoś woli używać bardziej międzynarodowego języka, „tryndzie”. Pamiętajmy wszak, że w Polsce stosunek do władzy z definicji mamy inny niż chociażby Niemcy. Czy to lepiej czy gorzej? Powiem, że to zależy od tego kto rządzi...

Jednak już na poważnie, wolałbym żeby Polacy mieli większy szacunek dla własnego państwa, bo nie jest to już państwo okupacyjne, nie ma już zaborów czy komuny. Obyśmy szli właśnie w tym kierunku – do epoki, w której wśród Polaków zacznie dominować to, co pewien polityk kilkadziesiąt lat temu nazwał „instynktem państwowym”.

A swoja droga, sceptyczny stosunek do władzy nie jest tutaj żadną polską specyfiką. Bo przecież nie był Sarmatą grecki historyk z czasów starożytności – Tukidydes, który pisał: „Żadna władza nie jest lubiana przez ludzi”. Zatem my, Polacy nie jesteśmy żadnymi wyjątkami...

*tekst ukazał się w tygodniku „Gazeta Polska” (16.12.2020)


historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka