Geneza i przebieg wojny na Bliskim Wschodzie są znane. Nie będę ich streszczał. Jedynie kilka uwag „w temacie”.
Po pierwsze: już od czterech dekad słyszymy, że Iran finiszuje ze swoją bombą atomową. Za każdym razem można przeczytać, że tym razem jest to ostatni moment, aby zastopować te przygotowania. Tak było i tym razem.
Po drugie: na świecie jest dziewięć państw, które posiadają broń jądrową. Z państw Zachodu: USA, Wielka Brytania i Francja. W Azji: Chiny, Indie, Pakistan i Korea Północna. Poza tym- Rosja. No i na Bliskim Wschodzie- Izrael. Ten ostatni nie chce dopuścić, aby inne państwo w tym samym regionie miało to, co ma Izrael.
Po trzecie: mapa poparcia dla obu państw była do przewidzenia - a jednocześnie są na niej zaskakujące wyjątki. To, że Tel-Awiw zostanie poparty przez Waszyngton, a więc i Londyn (tak to w praktyce wyglądało)- było oczywiste. To, że Iran dostanie wsparcie Chin ,a więc i Pakistanu (tak to wygląda) też było do przewidzenia. Zaskakujące nieco wydaje się poparcie - i jego jednoznaczność - Czech dla Izraela. Można złośliwie komentować, że czeska żaba daje podkuć nogę kowalowi. Z drugiej strony obecny prawicowy rząd w Pradze - jego główną partią koalicyjną jest ODS premiera Petra Fiali -ugruwanie, które od 2009 roku współtworzy wraz z PiS grupę EKR w Parlamencie Europejskim- mnie tak bardzo nie zaskoczył. Oto bowiem już w sprawach stosunku do Chin i polityki „pro-Tajwan” był w Grupie Wyszehradzkiej najbardziej pro- amerykańskim prymusem, porównywanym tylko z krajami bałtyckimi. Praga gra na Waszyngton bardzo konsekwentnie, choć nie wiem na ile jest w tym symetria. Ta sytuacja niekoniecznie musi zmienić się po jesiennych wyborach, które zapewne wygra partia ANO byłego premiera, eurosceptycznego- liberała Andrieja Babisza ( w europarlamencie jest ona częścią, wraz z Fideszem Orbana i Zjednoczeniem Narodowym Le Pen grupy„Patrioci dla Europy.
Zaskoczył w jakimś sensie Azerbejdżan, który potępił „agresję Izraela” . To z jednej strony dziwi, bo dotychczas miał on świetne relacje gospodarczo-polityczne ,ale także w zakresie bezpieczeństwa (sic!) właśnie z Izraelem, niejako kontrze do bliskich relacji Iran- Armenia. Z drugiej strony występuje tu podobna zależność, co w przypadku USA- Wielkiej Brytanii i Chin- Pakistanu: skoro potępiła Izrael Turcja, największy sojusznik Baku to potępił i Azerbejdżan.
Po czwarte: Izraelowi tak naprawdę chodzi nie tylko i nie głównie o pozbawienie Teheranu tego co ma Tel-Awiw - czyli broni jądrowej, ale o zmianę rządu i zmianę teokratycznego reżimu. Z punktu widzenia bezpieczeństwa Izraela jest to logiczne.
*Artykuł ukazał się na portalu "Dorzeczy.pl"
historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka