Przedostatnia przed wakacjami sesja Parlamentu Europejskiego w Strasburgu może być zapamiętana z kilku powodów.
Po pierwsze, bo do Strasburga przyjechał i przemawiał król Jordanii Abdullah II. Mówiąc ściślej nazwa jego państwa brzmi "Jordańskie Królestwo Haszymidzkie". To tak, jak Iran tak naprawdę oficjalnie nazywa się "Islamska Republika Iranu".
Europarlament przegłosował także - i to rzecz druga godna zapamiętania - nieprzedłużanie umowy między UE a Kamerunem dotyczącej leśnictwa i handlu produktami z drewna. Za to zawarto umowę z Ukrainą w sprawie transportu drogowego. Wymiana kraju z Afryki na kraj z Europy Wschodniej nastąpiła w niezręcznych,jak sądzę, okolicznościach, jakby oba państwa były z tej samej egzotycznej półki.
Przyjęto też - i to rzecz trzecią - raport „ O wzmocnieniu obszarów wiejskich UE dzięki polityce spójności”. Dlatego akurat wspominam nazwę tej rezolucji, bo odwołuje się ona do dwóch dla Rzeczypospolitej szczególnie istotnych obszarów : czyli CAP ( Common Agriculture Policy- Wspólna Polityka Rolna ) oraz polityka kohezyjna . Właśnie te dwa wielkie „krany finansowe”- oba kluczowe dla Polski -najwięcej stracą w nowym siedmioletnim budżecie Unii na lata 2028-2034.
Po czwarte wreszcie w stolicy Alzacji miała też w europarlamencie miejsce debata na temat Mołdawii i jej przygotowań do potencjalnej akcesji do UE , które miały miejsce w latach 2023-2024. Warto przypomnieć, że po wakacjach odbędą się w tym postsowieckim państwie wybory parlamentarne. W przeciwieństwie do wyborów prezydenckich, które miały miejsce we wrześniu ubiegłego roku i były bezceremonialnie finansowane przez Stany Zjednoczone Ameryki - tym razem amerykański kurek został zamknięty. Fundacje "made in USA" - zarówno zresztą związane z Partią Republikańska (sic!),jak i Demokratami, finansowały kampanię profrekfencyjną czyli identycznie jak to miało miejsce w Polsce przed wyborami w 2023 roku. Oczywiście chodziło w praktyce o poparcie „właściwej” opcji. Na Wisłą i Odrą wspierano ówczesną opozycję a nad Prutem opcję rządzącą. Tego typu bezceremonialne ingerencje w suwerenność poszczególnych krajów udają się może na krótką metę, ale potem obracają się przeciwko ich autorom, bo żaden naród nie lubi mieć obcych nauczycieli, którzy mu mówią jak ma żyć.
Przegłosowano też - i to piąty powód dla którego zapamiętam tę sesje Parlamentu Europejskiego - „pomoc makrofinansową” dla Egiptu. To akurat nie tylko rozumiem ale nawet popieram, bo lepiej jest przekazywać mniejsze środki , aby jakiś kraj powstrzymał falę emigracji do Europy niż płacić dużo większe kwoty, jak owi już imigranci na Stary Kontynent przybędą.
*Artykuł ukazał się na portalu "Innapolityka.pl"
historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka