Zostawmy wreszcie komunały-przejdźmy do liczb . One pokazują więcej niż wiele. Na początek liczba 300,potem 65.
300 -bo Finlandia. Ten skandynawski kraj w odruchu humanitaryzmu przyjął raptem, bagatela, 100 obywateli Somalii. Można by powiedzieć: setka: cóż to jest ? Było to w roku 1990. Bo dokładnie trzech dekadach, na początku roku 2020 Somalijczyków było już tam...30 tysięcy! A więc 300 razy więcej!
I druga liczba : 65. Oto Francja. W 2007 roku, a więc osiemnaście lat temu było tam 1600 obywateli Afganistanu. Według ostatniego raportu na który powołują się francuskie media obecnie Afgańczyków jest w tym kraju ... ponad 100 tysięcy ! Zatem mniej więcej sześćdziesiąt pięć razy więcej!
Podaję liczby -obiektywnie biorąc poruszające- nie bez kozery.
Chcę bowiem pokazać, że zgoda obecnego rządu na bezrefleksyjne, na zasadzie ”Jawohl” przyjmowanie wpychanych nam przez Niemcy imigrantów oznacza nie tylko problemy z tymi, którzy za zgodą koalicji z 13 grudnia skutecznie szturmują nasze granice- przy wściekłym i uzasadnionym proteście polskiej opinii publicznej- ale też z tymi, którzy przybędą za nimi w ramach zgodnej z prawem międzynarodowym (sic!) „akcji łączenia rodzin” ale też ich dzieci, które zostaną spłodzone już w naszym kraju przy czym ich reprodukcja :jest znacznie wyższa niż Polaków (i szerzej: Europejczyków).
Staram się uświadomić SKALĘ zagrożeń związanych z przyjęciem choćby setki - jak w przypadku Finlandii- imigrantów. Następuje bowiem multiplikacja w skali wręcz niezwykłej. Gdy mówimy dziś o imporcie przestępczości, w tym przestępczości ciężkiej i zorganizowanej ( mafie) czy islamskiego terroryzmu- to doprawdy pamiętajmy, że na szeroko rozumianym Zachodzie ( Wielka Brytania, Francja , Belgia, Niemcy , Hiszpania itd.) dopuszczają się ich nie tylko imigranci , ale także ich zstępni: dzieci i wnuki. Z doświadczeń naszych bliższych i dalszych zachodnich sąsiadów wynika, że fundujemy sobie problemy nie tylko z bezpieczeństwem, ale także - a jakże !- ekonomiczne (zasiłki dla ludzi, którzy nie chcą , a często nawet nie umieją pracować) oraz kulturowe i religijne. I to nie tylko na dziś, jutro, pojutrze ,ale na zapewne dwa pokolenia do przodu...
*Artykuł ukazał się na portalu "Wprost"
historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka