Jechałem niczym „Brunet wieczorową porą” ,ale nie brunet ,jeno człek siwy i nie wieczorową,tylko nocną porą samochodem z Krakowa do Warszawy. Nie chcąc budzić zacnego współpasażera z tylnego siedzenia, siedząc koło kierowcy oglądałem internetową transmisję (oczywiście bezgłośnie !) finału tenisowego turnieju singla kobiet w Cincinnati. Droga była prosta jak w mordę strzelił ,ale na amerykańskim korcie dominowała istna huśtawka. Przecierałem oczy nie tylko ze zmęczenia, bo było już kole północy ,gdy Włoszka o polskich korzeniach ( z polską mamą i polską babcią), nawet jako tako mówiąca naszą mową ojczystą, wygrywała 3:0 z Igą Światek. A potem choć byłem w aucie, to mogłem widzieć szarżę Igi niczym polskich szwoleżerów i skuteczne natarcie po pięć gemów z rzędu. Później zakląłem siarczyście, gdy panna Świątek nie wykorzystała setbola, aby westchnąć z ulgą- byle nie za głośno, aby nie budzić gościa z tyłu- gdy rozstrzygnęła seta na 7:5.
Kierowca,pan Jacek pruł niczym połączenie Sobiesława Zasady i Roberta Kubicy (ciekawe, że osobiście znam tego pierwszego, który w tym roku obchodził 95 urodziny !) ,a ja obserwowałem jak nasza rodaczka pruje, może mniej szybko, ale też skutecznie po zwycięstwo na amerykańskiej ziemi.
Jej wiktoria była dla mnie ważniejsza niż brak wiktorii na szczycie prezydenta Trumpa z selektywnie wybranymi liderami UE/ NATO. Tym bardziej, że zwycięstwa najlepszej polskiej tenisistki w historii, przez lata najlepszej tenisistki świata, a dzisiaj jednej z dwóch najlepszych kobiet na globalnym korcie są czymś znacznie bardziej radosnym niż szykujący się „kulawy” pokój w Europie Wschodniej.
Jestem człek przesądny ,choć wierzący, a owej nocy okazało się, że przesądy, „tfu,tfu", na psa urok, nie są wiele warte, bo Iga Światek w trzynastym turnieju, bynajmniej dla niej nie feralnym, odniosła aż jedenasty triumf, bijąc przy okazji swoisty rekord rekordów. Teraz goni kolejny rekord depcząc po czarnych piętach Sereny Williams.
To miłe, że na amerykańskiej ziemi nasza rodaczka przegoniła w kwalifikacji ATP Amerykankę Coco- ale nie Chanel- tylko Gauff. Miss Gauff też jest ciemnoskóra, jak wspomniana Serena Williams i też skutecznie jak ona poszła w ślady innego ciemnoskórego amerykańskiego tenisisty Arthura Ashe’a, który jako pierwszy udowodnił, że tenis nie jest wcale grą tylko dla białych.
Brawo Iga! Brawo Polka! Brawo Polska!
*Artykuł ukazał się w Gazecie Olsztynskiej
historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Sport