Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
504
BLOG

Zachodowi podobają się bardziej ci, których klepie się po plecach...

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 12

Proponuję Państwu lekturę wywiadu, którego udzieliłem redaktorowi Krzysztofowi Skowrońskiemu, prezesowi Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich dla Radia Wnet. Ta rozmowa - telefoniczna zresztą - została spisana i jej tekst jest zautoryzowany. Ze względu na wczorajsze okoliczności jest on szczególnie aktualny... 


A my, proszę Państwa teraz łączymy się z Brukselą. W Brukseli jest Ryszard Czarnecki, europoseł, polityk Prawa i Sprawiedliwości. Dzień dobry, Panie Pośle. 

 -Witam Pana  Redaktora, Pana Marszałka, witam Państwa. Mówiąc precyzyjnie, ze Strasburga, z siedziby Parlamentu Europejskiego, to też, jak Bruksela, stolica europarlamentu. 

To prawda. Jest Pan w  Strasburgu i to na Strasburg były skierowane oczy całej Europy, bo tam dokonywano wyborów zarządu Parlamentu Europejskiego. Wiemy, że profesor Krasnodębski nie został wiceprzewodniczącym europarlamentu, wiemy że umowa, która poprzedzała głosowanie między innymi z Europejską Partią Ludową została niedotrzymana przez nią. Jaki jest Pana komentarz w tej sprawie? 

- Tu nawet  nie chodzi o umowę polityczną, tu chodzi o elementarne zasady demokracji – według systemu d’Honte’a z parytetów wynikało, że Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy-  a wewnątrz EKR-u zadecydowaliśmy, że będzie to Delegacja Polska - mamy prawo do jednego wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego. No i rzeczywiście ci politycy, którzy odmieniają słowo demokracja na wszystkie przypadki, bardzo często tej demokracji nie umieją, nie potrafią  uszanować, a demokratyczne reguły gry złamali, bo tak odbieramy głosowanie przeciwko profesorowi Krasnodębskiemu. Przy czym odbieramy to jako ewidentną zemstę na Polsce za to, żeśmy pomieszali szyki tym największym czy najbogatszym państwom w Unii Europejskiej, które jak co 5 lat ustaliły pewne personalne  nominacje odnośnie tego topu unijnego. Inni mieli to przyklepać i okazało się, że na skutek akcji Polski, wokół której skupiły się kraje naszego regionu, a także niektóre kraje Europy Zachodniej, jak Włochy, Irlandia - że te nominacje trzeba włożyć do kosza: pan Timmermans nie będzie szefem Komisji Europejskiej, na przykład pan Manfred Weber nie został szefem Parlamentu Europejskiego. A więc politycy, którzy atakowali Polskę czy atakowali kraje naszego regionu zostali za to ukarani, ale zemstą za to jest niewybranie kandydata Prawa i Sprawiedliwości na wiceszefa europarlamentu. 

 Ale gdybyśmy spojrzeli na wybory tych pięciu kluczowych stanowisk i na idee, które reprezentuje EKR i Prawo i Sprawiedliwość, to właściwie żaden przedstawiciel tych idei nie jest w żadnych władzach, bo przyszłą szefowa Komisji Europejskiej ma tzw. liberalne poglądy, jeśli chodzi o sprawy etyczne i sprawy moralne czyli jest w zasięgu ideologii gender, z  kolei tak jak powiedział Pan Poseł w wywiadzie dla portalu wPolityce.pl nowy szef Parlamentu Europejskiego jest  wielkim zwolennikiem przyjmowania imigrantów do Europy. Szefowa europejskiego  Banku Centralnego to Francuzka, z kolei my nie jesteśmy w strefie euro, to możemy powiedzieć, ze jest nam to w pewnym sensie obojętne, kto rządzi w Europejskim Banku Centralnym. Z kolei minister spraw zagranicznych Unii Europejskiej, chociaż Unia nie jest państwem, więc prowadzi taka półpolitykę zagraniczną, ale szef  dyplomacji europejskiej … Jak Pan to wszystko ocenia? Jak Pan to skomentuje? 

 - Wbrew pozorom sytuacje jest bardziej skomplikowana. Zwracam uwagę na narastające napięcia, konflikty, spory miedzy instytucjami Unii Europejskiej. To się zaczęło dawno temu, ale przykładem tego jest chociażby to, co się stało jesienią, kiedy Europejski Trybunał Obrachunkowy z siedziba w Luksemburgu bardzo ostro skrytykował propozycję Komisji Europejskiej powiązania budżetu unijnego z dosyć subiektywną oceną stanu praworządności w Polsce czy formalnie generalnie w poszczególnych krajach. A teraz mieliśmy wczoraj w Parlamencie Europejskim właśnie pokazanie swoistego „gestu Kozakiewicza” wobec Rady Europejskiej, bo Rada Europejska postanowiła, że szefem europarlamentu będzie przedstawiciel naszego regionu Europy, były premier Bułgarii, Sergej Staniszew, a tymczasem Parlament Europejski, a mówiąc ściślej, ta „stara Unia”, dawna „Piętnastka”, dawna EWG postanowiła, że nie, że nie Bułgar, ze nie z naszego regionu, tylko Europa  Południowa czyli David Maria Sassoli, zresztą Pański kolega Redaktorze, bo dziennikarz przez wiele lat. To jakby pokazuje, ze także w kontekście tego co będzie za 13 dni czyli głosowania kandydatury pani Ursuli Gertrud von der Leyen z domu Albrecht na szefową Komisji Europejskiej , wcale nie jest też oczywiste, że ta kandydatura przejdzie. Już mamy wypowiedź przewodniczącej frakcji socjalistycznej, Hiszpanki Iratxe Garcii, która powiedziała, że socjaliści nie poprą kandydatury Ursuli von der Leyen, minister obrony, zresztą od 14 lat zasiadającej w czterech różnych gabinetach Angeli Merkel. A to może oznaczać, że trzeba będzie szukać kolejnego kandydata na szefa Komisji Europejskiej, a więc mamy do czynienia z Europą napięć: napięć między poszczególnymi krajami, bo przecież to Emmanuel Macron okazał się sojusznikiem Polski, gdy chodzi o blokowanie kandydatury Manfreda Webera na szefa Komisji Europejskiej (czyli pomysłu Angeli Merkel), napięć między instytucjami UE, o czym mówiłem przed chwilą, także napięć między frakcjami unijnymi, bo tutaj socjaliści robią na złość chadekom. Co zaś do pani von der Leyen: polityka to sztuka realizowania pewnych rzeczy w określonym miejscu i czasie. Ja ją porównuję z Timmermansem. Timmermans karierę swoją budował na antypolonizmie, na atakowaniu Polski i innych krajów naszego regionu, ona miała jedną głupią wypowiedź na temat Polski, miała nieścisłe informacje. Na pewno on jest dużo gorszy. Natomiast, gdy chodzi o relacje transatlantyckie, co dla nas jest bardzo ważne, Timmermansowi jako przedstawicielowi lewicy zachodnioeuropejskiej udzieliła się ta antyamerykańska obsesja, która nie jest korzystna dla Polski jako kraju, który współpracuje z USA. Natomiast von der Leyen  tej obsesji nie ma, jest za współpracą transatlantycką, jest za tym, żeby było więcej wojsk amerykańskich w naszym regionie Europy. 

 Pewno Pan czyta rozmaite wypowiedzi polityków opozycyjnych w stosunku do rządów Prawa i Sprawiedliwości, którzy mówią, Prawo i Sprawiedliwość żadnego stanowiska nie ma, poniosło całkowitą klęskę w negocjacjach. Jak Pan to skomentuje? 

- Oferuję tym państwu bezpłatne korepetycje. Oni są strasznie zaściankowi, to znaczy nie znają podstawowych reguł gry. Otóż w Unii Europejskiej obowiązują pewne parytety geograficzne, jak na przykład były premier Portugalii Jose Manuel Durrao Barroso był przez dwie kadencje szefem Komisji Europejskiej, to oznaczało, że przez kolejne 5 lat nikt z Półwyspu Iberyjskiego nie otrzyma żadnego topowego stanowiska w Unii. Tak samo, jak przez ostatnich 10 lat obywatele Polski przez 7,5 roku zajmowali topowe stanowiska w Unii: szefa Parlamentu czy szefa Rady, to jest rzeczą oczywistą, że Polska, ba, Grupa Wyszehradzka przez najbliższe 5 lat żadnego takiego stanowiska nie otrzyma. W związku z tym to jest po prostu kwestia parytetów geograficznych, które tutaj obowiązują, a nie jest to kwestia tego że akurat jakieś negocjacje przegraliśmy. To absurd. Z drugiej strony ja rozumiem i to jest szersza refleksja, że naszym partnerom w Europie Zachodniej bardziej się podobają ci politycy, których się poklepie po plecach, da im się jakiś doktorat honoris causa w Niemczech czy w Austrii i później będą oni gwarantem, jak Donald Tusk, takiej polityki imigracyjnej , która bardziej się podoba czyli realizuje interesy Niemiec czy innych krajów, które w tej kwestii miały zupełnie inne zdanie niż Polska, inne kraje naszego regionu. A więc konkretnie Donald Tusk, mówiąc tak konkretnie ,personalnie jest dużo bardziej wygodnym politykiem niż polityk Prawa i Sprawiedliwości, bo Tusk nie gwarantuje realizacji polskich interesów. Skądinąd pan Donald Tusk, kiedy już gasła kandydatura Timmermansa na szczycie UE, on parokrotnie ją podtrzymywał, co też jest bardzo charakterystyczne, podobnie jak to robiła pani kanclerz Angela Merkel, ale podtrzymywał kandydaturę człowieka, który Polskę bardzo osobiście, zawzięcie i emocjonalnie atakował – warto, abyśmy my w Polsce o tym wiedzieli. 

Skoro  mowa o Donaldzie Tusku, to jak Pan ocenia następcę Donalda Tuska na stanowisku szefa Rady Europejskiej , byłego premiera Belgii? 

- Jak został potwierdzona ta informacja, to pomyślałem sobie, ze się starzeję, ponieważ dobrze znam jego ojca, pamiętam dobrze Louisa Michela, z czasów, kiedy współpracowaliśmy z nim, gdy był komisarzem z ramienia Królestwa Belgii. Teraz jego syn, jeszcze cały czas młody polityk,  ma być szefem Rady Europejskiej. Przed Tuskiem był van Rompuy, też premier Belgii. Teraz jest powrót do polityka z państwa, na którego terytorium jest nieformalna stolica UE. Nie jestem akurat tym zaskoczony. Beneluks coś powinien mieć. No i ma. Beneluks czyli Belgia, Holandia, Luksemburg. 

Ale taka skromna, rodzinna refleksja, bardzo dużo jest tych następnych pokoleń, które przejmują czołowe stanowiska, czyli...

- Pani Ursula von der Leyen jest córką pana Albrechta, który był premierem Dolnej Saksonii, taka ciekawostka. 

To jeszcze nie jest dziedziczenie stanowisk, ale pewien krok w tym kierunku budowy elity europejskiej, rodzinnej elity europejskiej. Pani Pośle bardzo serdecznie dziękuję za rozmowę. 

 - Ja dziękuję i pozdrawiam Białą Podlaską, w której kilkakrotnie gościłem, także na premierze filmu, który powstał na podstawie powieści Zofii Kossak-Szczuckiej „Błogosławiona wina”. 

 Pan Ryszard Czarnecki, europoseł PiS, prosto ze Strasburga dla „Poranka Wnet”.


  


historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka