rytamor rytamor
174
BLOG

Trochę o nieszczęściach

rytamor rytamor Styl życia Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Jak oznajmiła polska prasa i inni informatorzy pan prof. zw.Stefan Niesiołowski używał swego filutka, jako, że ponoć był zmuszony do tego okolicznościami korupcyjnymi ponad 30-krotnie. Cała Polska zeń się śmieje, a nie ma przecież z czego.

Korupcję trzeba najpierw udowodnić – sprawa (i będzie długo, bo sądy i prokuratury są stare i zmęczone) „w toku”.

Potrzeby - to sprawa fizjologiczna, więc bezdyskusyjna – każdy je ma.

Że politycy są szczególnie narażeni na spodziewane lub niespodziewane tortury potrzeb seksualnych, zaświadcza autorka, dość już przebrzmiałej książki, i do tego służebnica sejmowo-seksualna Anastazja chyba P.

Potrzeby i lubienie potwierdza również otwarcie była samoobronna posłanka, mająca w oczach kurwiki, a lubiąca te potrzeby jak koń swe codzienne pożywienie, czyli owies.

Były też inne samoobronne (bezbronne?) panie, które nieopatrznie zaciążone, niezdecydowanie szukały wśród męskiej części 460-osobowego ciała poselskiego odpowiedniego ciała tatusiowego dla swego przyszłego potomka. O ile się nie mylę – bezskutecznie, gdyż wybór był dla nich zbyt mały.

Inaczej, ale tylko nieco, było z panią Sawicką. Ta musiała być stymulowna ładnie pachnącym facetem, szelestem banknotów, a po tym wszystkim - lodami.

Na szerszym forum - forum światowym, znana była wymiana grzeczności seksualnych między panią z nazwiska podejrzaną o polskie pochodzenie – panną Lewinsky, a urzędującym wówczas prezydentem samych Zjednoczonych Stanów – Billem Clintonem. Sprawa Billa Clintona miała swoje prapreludium z niejaką panią Paulę Jones. Otóż Bill, jeszcze nie prezydent, a zaledwie gubernator jakiegoś tam stanu, wyciągnął swego gubernatorskiego filutka na światło dzienne w obecności wspomnianej uprzednio pani Pauli. Pani Paula otworzyła szeroko usta, ale tylko ze zdziwienia.

Kwalifikacje swoje, pani Paula Jones, uważała nie jako „takie sobie”, ale, w jej mniemaniu, jako wybitne. Spojrzawszy więc na tego wyrostka pani Jones powiedziała, że dla czegoś takiego, zaledwie wówczas gubernatorskiego, nie będzie się wysilać. I pani Jones zamknęła usta. Gubernatorski psiapsiuś został zapakowany do gubernatorskich spodni, gdzie, jak zapewnia Bill, już jako prezydent, wisiał latami grzeczny i bezrobotny. Po latach pani Paula Jones otworzyła jednak jeszcze raz usta, ale po otrzymaniu 1,4 miliona zielonych pieniążków obiecała zamknąć je trwale i zrezygnować z publicznej krytyki zawartości gubernatorskich majtek.

Było jeszcze kilka innych pań, które próbowały podważyć tezę o wieloletniej bezrobotności później już prezydenckiego psiapsiusia, ale nie miały odpowiedniej siły przebicia i nie otrzymały żadnych pieniężnych gratyfikacji.

Panna Lewinsky, no cóż. Było bardzo romantycznie. Pan prezydent przychodził do pracy, do owalnego pokoju, panna Lewinsky podziwiała go z otwartymi ustami, Jak to w wielkim świecie polityki – praktykantka. Pan prezydent rewanżował się stymulowaniem jej zapachem cygar. Żeby tylko nikt nie pomyślał, że były to cygara kubańskie. O nie! Choć można zauważyć pewną korelację między nazwiskiem Lewinsky i lewicowymi poglądami pana prezydenta, cygara z całą pewnością nie były komunistyczno – kubańskie.

 Jak można zauważyć wszystkie te powyższe przypadki, były dla zdrowotności zainteresowanych raczej obojętne, dla portfeli ich jednak nie zawsze.

Nihil novi sub sole...

Dobre zdrowie pana profesora Niesiołowskiego musi cieszyć, gdyż nie było zawsze tak łatwo.

Świadczą o tym te podane przykłady, które tu ku przestrodze, niżej, cytuję. .

Taki Atylla, zgodnie z obyczajem panującym u Hunów, miał obowiązek posiadać wiele żon – co miało określać jego status społeczny. Przy kolejnej uczcie weselnej, zaledwie z dwunastą dopiero żoną, w czasie spełniania obowiązków nocy poślubnej, pękł mu tętniak i pechowiec wykrwawił się. Są tacy, którzy twierdzą, że mieszanka miłości i alkoholu była niewłaściwa, bo z wielką przewagą alkoholu i po prostu zapił się na śmierć. Jeszcze inni, nieliczni, podejrzewają prostackie otrucie. Ten postrach ludów europejskich, szczególnie Imperium Rzymskiego zmarł w 453 r w wieku 49 lat. Złosliwi twierdzą, że był przereklamowany, gdyż dowodził osobiście jedynie w dwóch bitwach i tylko jedną z nich wygrał.

Drugim pechowcem był papież Leon VII., który w trakcie oddawania się igraszkom miłosnym poległ w 939 r. Zwykły zawał serca.

Następny delikwent, kiedyś o nim już wspominałem, również papież, Jan XII. został przyłapany w łóżku , które zawierało dodatkowo żonę właściciela tegoż łoża,.Właściciel łóżka mający sakramentalne prawa do jego wyposażenia pouczył papieża o istnieniu VI. przykazania ręcznie i nie można powiedzieć, że łagodnie, tak, że ten po kilku dniach zmarł w 964 r, wcale nie z powogu wyrzutów sumienia.

W czasach bardziej nowożytnych prezydent, a jakże, Francji udał się nieostrożnie do jednego z licznych przybytków, zwanych nieelegancko, burdelami. Pan prezydent Felix Faure z uciechy pozwolił sobie tam umrzeć. Panienka doznała szoku. Miłość musiał zakończyć chirurg. Było to w roku 1899.

Nieco wcześniej, 18. października 1865 r, premier brytyjski i jego pokojówka używali niezgodnie z przeznaczeniem premierowski stół bilardowy. Nie wiadomo, czy to niewłaściwe miejsce, czy też nadmiar uciechy spowodowało śmierć Jego Lordowskiej Mości - Palmersona.

W prawie młodocianym wieku, mając zaledwie 71 lat, romantycznie, bo w ramionach swojej kochanki zmarł w 1979 r. były wiceprezydewnt USA Nelson Rockefeller.

 Nie zawsze kończą się jednak takie polityczne okoliczności aż tak tragicznie.

Jako przykład można podać nieszczęsny rezultat wizyty naszego dobrego znajomego, Fryderyka II. – zwanego tu i ówdzie „Wielkim”, u swojego „ziomala”, wynajętego przeż Polaków na „saksy” do sezonowej roboty, jako administratora kraju.

Mowa oczywiście o królu Polski Auguście, zwanym potocznie i niezasłużenie „Mocnym”.

W czasie tej wizyty tata Fryderyka nie uległ pokusie, natomiast synek skorzystał z okazji i zaraził się popularną, jak katar, wówczas chorobą. Ponieważ był młodzieńcem wstydliwym, nie podjął leczenia i sprawa zakończyła się obciachem, czyli amputacją (ponoć częściową) ważnego choć nie decydującego o przeżyciu organu. Nie chodziło tu o „być albo nie być”; chodziło raczej o „nie mieć i przeżyć”.

Całkiem nieelegancko, choć nieszkodliwie dla zdrowia, zachował się inny nasz znajomy, a nawet dla części zachodnich Polaków, przymusowy przełożony – ostatni cesarz niemiecki Wilhelm II. Skorzystał i nie zapłacił. Panienki chlapały jęzorami całe dziesięciolecia wspierane nawet (w niewielkim stopniu) przez środowiska zainteresowane. Nie zapłacił i już.

Tu należy przyznać. Pan profesor Niesiołowski, wierząc prasie, jeśli skorzystał – to rachunki zostały uregulowane. Nie ma się czym chlubić, ale międzynarodowo nie przyniósł nam hańby.

Panowie politycy uważajcie. Panu profesorowi dużo zdrowia i wytrzymałości.


rytamor
O mnie rytamor

Zgryźliwy, moher z zamiłowania - najczęściej jednak bez nakrycia głowy. Uczulony na pogodę. Szczególnie nie lubię wiatrów wschodnich i zachodnich. Dubito ergo cogito.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości