Ryuuk Ryuuk
7841
BLOG

Najgorszy król w historii Rzeczpospolitej

Ryuuk Ryuuk Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 80

Gdy kanclerz Radziwiłł w kwietniu 1632 roku wszedł do komnaty umierającego Zygmunta III Wazy, ujrzał niezwykłą scenę: wokół łoża tłoczyło się kilkunastu (!) jezuitów, którzy wrzeszczeli królowi „w obie uszy: żałuj za grzechy!”. W tej właśnie scenie zawarta jest cała kontrreformacja Rzeczypospolitej, sedno rządów najgorszego króla w naszej historii.

Pewnie niektórzy z was mogliby zaprotestować przeciwko temu osądowi, a za gorszego króla wskazać np. Jana Kazimierza. W końcu Zygmunt III rządził ogromnym krajem (niemal milion kilometrów kwadratowych), za jego panowania nasze wojska odnosiły wielkie sukcesy, okupywano Kreml, cara Szujskiego zawleczono do Warszawy, itd. Tylko że owe sukcesy były częścią fatalnie prowadzonej polityki zagranicznej i nie tylko nie przynosiły żadnego zysku (choćby zwrotu poniesionych kosztów) ale też obracały się przeciwko nam.

Niektórzy przypominają, że czas od panowania Wazów uważa się za Srebrny Wiek w historii Polski. No tak, tylko że wcześniej mieliśmy Złoty Wiek, czas gdy Rzeczpospolita była szanowana na arenie międzynarodowej, będąc prawdziwą potęgą gospodarczą i militarną, przy tym krajem tolerancyjnym i przyjaznym. Zaś mityczny Srebrny Wiek to po prostu czas postępującej degeneracji, upadku tolerancji, zniszczeń wojennych, spadku poziomu życia społeczeństwa, budzącego się religijnego fanatyzmu i ciemnoty. To właśnie pierwszy z Wazów poniósł największe zasługi, by nas na taką drogę wprowadzić.

Za panowania Zygmunta III przed Rzeczpospolitą otwierały się niezwykłe możliwości i wystarczyłby jedynie rozsądny król, słuchający rozsądnych ludzi, by nasz kraj stał się nie tylko prawdziwą potęgą, ale i wzorem do naśladowania. Tymczasem władca ten starał się zrobić z Rzeczypospolitej bastion kontrreformacji, nie bacząc na fakt, że byliśmy państwem w którym mieszkała masa innowierców, jak i nasi sąsiedzi często byli innowiercami.

Zygmunt III Waza wziął we władanie kraj, którym pogardzał, bo próba kupczenia koroną Rzeczypospolitej nie jest żadnym wymysłem. Odziedziczył przyjaznych lub neutralnych sąsiadów, których pracowicie zmieniał w zaprzysięgłych wrogów. Religijną nietolerancją zniszczył kruchą więź, która łączyła Polaków, Litwinów i Rusinów. Jego politykę, by nie zeszła z fanatycznych torów czujnie nadzorowali jezuici. Jezuitom król się nie tylko spowiadał, ale też z nimi mieszkał, jadał, nawet przekazywał im do oceny gotowe ustawy sejmowe, o czym wydarzenia haniebnej „nocy jezuitów” najlepiej zaświadczają.

Panowanie tego „sługi doktryn” to absurdalne wojny, których nie powinniśmy toczyć i niewiarygodnie hojna pomoc naszym największym wrogom. Cała długa seria zmarnowanych okazji i koszmarnych błędów, a wszystko to popełnione w imię polityki religijnej, powstałej w Rzymie i czujnie nadzorowanej przez jezuitów.

Moskwa

Zygmunt wplątał nas w dymitriady i cały cykl wojen polsko-moskiewskich, które ostatecznie zantagonizowały nas z Rosją. Wina nie leżała wyłącznie po stronie dwóch magnatów, realizujących awanturniczą inicjatywę. Dymitriady miały szczere błogosławieństwo króla i duchowieństwa (bez których w ogóle nie doszłyby do skutku), były też niewątpliwie przygotowane przez królewskich doradców.

Efektem tych żałosnych wypraw krzyżowych (wyprawę w 1609 roku papież Paweł V ogłosił krucjatą, nawet pobłogosławił dla Zygmunta III miecz i kapelusz – atrybuty „rycerza Kościoła”), było ostateczne zantagonizowanie Rzeczypospolitej z Moskwą. Okres Wielkiej Smuty jest w Rosji po dziś dzień kojarzony z krwawą interwencją wojsk polskich, a 7 listopada, na pamiątkę 1612 roku (dzień wypędzenia wojsk polskich z Kremla) jest świętem, zwanym Dniem Jedności Narodowej.

Zawarta w 1596 roku Unia Brzeska doprowadziła do utraty Ukrainy. Prawosławni, prześladowani na różne sposoby (zarówno przez unitów jak i katolików) zaczęli spoglądać w stronę Moskwy. Ta zaś skwapliwie skorzystała z okazji i odniosła sukces, stosując jedynie argumenty religijne. Ugoda w Perejasławiu z 1654 roku (gdzie Ukraina została poddana dominacji moskiewskiej) nastąpiła po śmierci Zygmunta III, jednak to on jest jej ojcem chrzestnym. Bez Zygmunta III Moskwa nie stanęłaby na Ukrainie, zmieniając się w carską Rosję.

Turcja

Za Jagiellonów mieliśmy doskonałe relacje z Turcją, w XVI wieku nie było żadnych wojen polsko-tureckich. Ich wybuchy w wieku XVII, czyli za Wazów, nie są efektem imperializmu tureckiego, bo ten imperializm miał się znacznie lepiej wcześniej, a mimo to żyliśmy w pokoju. Ba, za panowania największego z sułtanów, czyli Sulejmana Wspaniałego, padyszach nazywał Zygmunta Starego swoim bratem.

Ja kończę lat siedemdziesiąt i tyś już sędziwy, dowijają się nici życia naszego, wkrótce ujrzymy się w szczęśliwszych krainach, gdzie pełni triumfów i sławy oba siedzieć będziem obok Najwyższego, ja po prawej ręce, a ty po lewej, i rozmawiać będziem o naszej tutaj przyjaźni. Poseł twój, Opaliński, powie ci, w jakim szczęściu widział siostrę twą, a żonę moją. Polecam go majestatowi twojemu uprzejmie. Bądź zdrów.”

Te słowa Sulejmana do Zygmunta były często pokazywane przez polskich dyplomatów w Stambule, gdyż sam pergamin którego dotykały palce największego z sułtanów był dla tureckich dostojników świętością.

Te doskonałe relacje nie były jedynie zasługą Roksolany, owej sławnej „siostry”, tylko zdrowego rozsądku. Wszyscy doskonale wiedzieli, że konflikt zbrojny obu stronom może przynieść jedynie ogromne straty. Sługa doktryn jednak w jawny sposób dążył do wojny z Turcją, gdyż jako gorliwy katolik uważał to za swój święty obowiązek.

Szwecja

W tym, jak Zygmunt III Waza dążył do zdobycia korony szwedzkiej, widać tak koszmarną nieudolność, że można podejrzewać go nawet o celowe sabotowanie własnych posunięć:) To oczywiście przesada, bo szczerość intencji Zygmunta nie ulega wątpliwościom. Chciał królować w Szwecji, tyle że katolickiej. A dla owej skatolicyzowanej korony szwedzkiej był gotów poświęcić wszystko, dobro Rzeczypospolitej także … no i je poświęcał:)

Wojny ze Szwecja były szczytem absurdu, bo za religijne rojenia oczadziałego władcy nasz kraj płacił ogromną cenę, gdy tymczasem zawarcie pokoju byłoby korzystne. Nie jest prawdą, że Gustawa Adolfa zaprzątał całkowicie problem Dominium Maris Baltici, czyli zdobycie panowania na Morzu Bałtyckim. Ten wojowniczy władca aż się palił, by wziąć udział w wojnie trzydziestoletniej. Był do niej wciągany przez Anglię, Francję i Niderlandy. Sami Szwedzi prowadzili odpowiednią akcję propagandową, wskutek której protestanci na kontynencie wyczekiwali Gustawa Adolfa niczym Mesjasza. Jednak nie mógł on się na ową wytęskniona wojnę wybrać, zostawiając swego największego wroga za plecami …

Należy wyraźnie zaznaczyć - król szwedzki pragnął wziąć udział w wojnie, która kawałkowała tereny Rzeszy, czyli jego działalność była dla Rzeczpospolitej bardzo korzystna. Zamiast mu to umożliwić i ugrać tytułem tego duże ustępstwa, tępy upór w kwestiach nierealnych praw do korony szwedzkiej i religijnych sprawił, że nie tylko nic na tym nie zyskaliśmy, ale też Gustaw Adolf finansował wojny z Rzeczpospolitą za pieniądze jakie łupił na naszym handlu.

Ale by poprawić nasza sytuację w Inflantach i Prusach, Zygmunt III Waza musiałby się stać tym, kim nigdy nie był, po prostu królem Rzeczypospolitej. On jednak wolał zostać malowanym królem Szwecji, postawić nasz kraj w roli bastionu kontrreformacji, stracić Inflanty, Rygę i miasta Prus. Najlepiej o tym zaświadczają zygmuntowe napominania kanclerza biskupa Zadzika (negocjującego wartki pokoju w Altmarku), że nieustępliwość w sprawach wiary jest ważniejsza od Torunia, czy jakiegoś Braniewa.

Chanat krymski

W pierwszej połowie XVII wieku w wyniku najazdów tatarskich na Rzeczpospolitą śmierć poniosło około 200 tys. osób, nie wiadomo ile dostało się w jasyr, straty w gospodarce są trudne do oszacowania. Ani przedtem ani potem nie dochodziło do takiego przepływu łupów na Krym. Przychylni Zygmuntowi historycy tłumaczą to zaangażowaniem króla na innych frontach, co wpłynęło na trudności w zajęciu się tym problemem …

A przecież szlachta Rzeczypospolitej chętnie przystałaby na podatki w kwestii tatarskiej. Ostro gardłowała przeciwko wydatkom na wojnę ze Szwecją i Moskwą, ponieważ te wojny uważano za prywatne przedsięwzięcia króla. Nie chciała wojny z Turcją, i tylko gdy sprawa stała się pilna, potrafiła zdobyć się na wysiłek. Jednak w przypadku Tatarów spokojnie można było liczyć na uchwalenie podatków.

Zygmunt III jednak nie chciał rozwiązać sprawy tatarskiej. Dlaczego? Ponieważ Tatarzy byli poddanymi sułtana, więc atakując nasze tereny nastawiali wrogo szlachtę Rzeczpospolitej w stosunku do Turcji. Stronnictwo królewskie liczyło, że czambuły tatarskie przełamią w końcu niechęć do wojny polsko-tureckiej.

Istniała w Rzeczpospolitej jeszcze jedna teoria, która nakazywała z chana krymskiego uczynić lennika, metoda mniej brutalna ale pewnie skuteczniejsza. Losy chana Mehmeda IV Gireja, który bardzo pomógł naszemu krajowi w ciężkich chwilach, zaświadczająm, że nie była to jedynie mrzonka.

Habsburgowie

Nie da się ukryć, że Zygmunt III Waza miał straszliwy kompleks habsburski:) Normalnie wyniosły i pogardliwie traktujący innych, w obliczu tej dynastii zginał kręgosłup. Jak to mawiano - był królem dla poddanych i poddanym dla Habsburgów. Szczytem poddaństwa Zygmunta było ofiarowanie Habsburgom polskiej floty, wsławionej zwycięstwem pod Oliwą. Zaiste trudno znaleźć podobny przykład głupoty.

Dwór Wazów był tak naprawdę dworem habsburskim, nawet wśród dam ze świecą można było szukać Polki. Druga z jego żon Habsburżanek wręcz jawnie składała raporty na swój rodzinny dwór, zaś Zygmunt nie tylko nie próbował wpłynąć jakoś na te raporty (czy przynajmniej je kontrolować) ale nawet swą żonę do tego zachęcał … No cóż, był sługą doktryn, a przecież doktryny najlepiej gnieżdżą się w umysłach tępawych.

A przecież te hołdy były składane wobec dynastii, która uzurpowała sobie władztwo na Pomorzu, Prusach i innych bliskich nam krainach. W żyłach Habsburgów płynęła krew komturów i wielkich mistrzów krzyżackich … i Habsburgowie byli z tego dumni. Ich polityka była spójna, czytelna i piekielnie dla nas niebezpieczna. Nie jest prawdą, że Habsburgowie byli jakimś naszym „naturalnym sojusznikiem”… Trzeba straszliwego oczadzenia, by wymyślać podobne brednie. Habsburgowie byli zawsze naszym naturalnym wrogiem, o czym wiedziano już od dawna i co historia brutalnie potwierdziła.

Dlaczego Zygmunt III był taki posłuszny wobec Habsburgów? Polityka pa­pieska opierała się od połowy XVI do końca XVII wieku na politycznym sojuszu z wrogimi Polsce Habsburgami. Zgodnie z tym działalność nuncjuszów papieskich w Polsce była - z woli i za wiedzą papieży - jed­nym z przejawów realizowania tego sojuszu. Mówiąc innymi słowy, nuncjusze papiescy w Polsce byli w zasadzie dyplomatami realizującymi politykę Habsburgów. Często owa zależność szła dużo dalej i nuncjusze byli po prostu szpiegami, działającymi na szkodę naszego kraju.

Tym wszystkim błędom towarzyszyła jakaś zdumiewająca niefrasobliwość. W 1611 roku podarował elektorowi brandenburskiemu, Janowi Zygmuntowi, Prusy Książęce w dziedziczne lenno. Dlaczego król uczynił w Pomorzu korytarz? Zrobił to za sumę 300 tys. złotych wpłaconych przez Hohenzollerna do pustej kiesy królewskiej … W ogóle nie interesowała go sprawa gospodarki, podupadających królewszczyzn, uregulowania wolnych elekcji, wciąż aktualnych postulatów ruchu egzekucyjnego … To wszystko było nieistotne, liczyła się nieustępliwość w kwestiach wiary, tak jak to mu zawsze obecne jezuickie cienie podpowiadały.

Nie da się ukryć, że posunięcia Zygmunta III Wazy w ogromnej mierze były inspirowane religią. Oczywiście nie on był on ich autorem:) Zygmunt III był tak naprawdę marionetką, podskakującą na sznurkach trzymanych przez jezuitów, zaś takt tych cudacznych wygibasów określała polityka papieska.

Marionetkarz miał wielkie plany wobec Zygmunta, który zresztą gorąco je popierał – królowanie nad zrekatolicyzowaną Szwecją, tak samo w przypadku Rosji, w Rzeczpospolitej zostawienie królewicza Władysława (który rządzić miał przy pomocy gubernatora od Habsburgów). Wszystko to miało posłużyć stworzeniu wielkiej koalicji północnej, która ruszyłaby na wojnę z Turcją. Ba, nawet więcej, niektórym marzyła się zmiana religii panującej w Persji … Plany zaprawdę tak wielkie, że po prostu głupie. I tak głupie, że mogły być motywowane jedynie religijnie.

Za panowania Zygmunta kościół, tradycyjnie ubogi duchem i bogaty ciałem, stał się straszliwie spasionym pasożytem. Dobra kościelne znacznie przewyższały swymi rozmiarami królewszczyzny, nawet miasta (jak Kielce) bywały własnością kurii. Kanclerz Axel Oxtenstierna, prawa ręka Gustawa II Adolfa, jasno stwierdził, że gdyby Rzeczpospolita miała bogatsze mieszczaństwo i majątki kościoła przeszłyby na rzecz skarbu państwa, to Rzeczpospolita „stałaby się straszna dla swych sąsiadów”. Za Zygmunta kościół w Rzeczpospolitej tył w ogromnym tempie. Nawet szlachta katolicka nad tym biadoliła. Podczas bezkrólewia próbowano skorzystać z okazji i wysłano posła do Rzymu, który uzyskałby zgodę papieża na ustanowienie zakazu nabywania dóbr przez kościół i jego przedstawicieli ... nie udało się.

Niektórzy mi zarzucają, że patrzę na te sprawy z obecnego punktu widzenia, z wygodnego fotela, nie uwzględniam ówczesnych realiów … Czyżby? Czy trzeba przypominać, że dymitriady miały w naszym kraju zdecydowanych przeciwników i były traktowane przez magnatów i sejmową większość jako bandyckie wybryki? Że ogół szlachty nie chciał wojny z Turcją, był też wrogi Habsburgom? Że wielokrotnie próbowano odwieść króla od jego zamiarów dotyczących Szwecji?

Trzeba spytać – skoro polityka Zygmunta miał tak wielu przeciwników, to jak mu się udawało ją prowadzić? Król miał też zwolenników, przede wszystkim biskupów, z reguły realizujących papieską politykę i zasiadających w senacie. Waza też stworzył sobie stronnictwo, które co prawda było pozbawione wybitnych osobistości (z czym wielu historyków się zgadza), jednak posiadało duże i stale rosnące wpływy. Ich przychylność król kupował nadaniami i urzędami, doprowadzając do rozkwitu magnaterii. Za Zygmunta II Augusta biedny szlachciura stał prosto nawet w obecności króla, za Zygmunta III Wazy całował po nogach magnatów.

Trzeba też powiedzieć uczciwie, że Zygmunt wielokrotnie albo balansował na krawędzi prawa, albo też jawnie je łamał – wspomniane dymitriady, wysłanie w tajemnicy lisowczyków na pierwszą odsiecz wiedeńską, Żółkiewskiego pod Cecorę, zawarcie Unii brzeskiej, były dokonywane ewidentnie z naruszeniem prawa. Stawiało to wszystkich przed faktami dokonanymi.

Korona szwedzka spoczywa obok Zygmunta III Wazy na katafalku, moskiewska zdobi mu skronie, ta Rzeczypospolitej gdzieś się zapodziała …

Paweł Jasienica „Rzeczpospolita Obojga Narodów”

Paweł Skworoda „Wojny Rzeczpospolitej Obojga Narodów ze Szwecją”

Jan Reychman „Historia Turcji”

Leszek Podhorecki „Chanat Krymski”

Weissensteiner Friedrich „Habsburgowie”

Ewdard Rudzki „Polskie królowe”.

Janusz Tazbir „Reformacja, kontrreformacja, tolerancja”

Henryk Wisner „Wojny kozackie”

Ryuuk
O mnie Ryuuk

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura