Rzecznik ZUS Rzecznik ZUS
326
BLOG

Skąd się biorą emerytury ?

Rzecznik ZUS Rzecznik ZUS Polityka Obserwuj notkę 19
Wiele osób zadaje mi to pytanie. Jedni próbują samodzielnie na nie odpowiedzieć posługując się obiegową opinią „z tego cośmy wpłacili po odjęciu tego co ZUS nam zabrał”. Inni polemizując z tymi przekonaniami lansują tezę, że „płacimy ZUS-owi a wypłaca nam państwo i to z naszych pieniędzy”. Obie teorie cieszą się duża popularnością, jednakże obie są nieprawdziwe. 

Aby odpowiedzieć na pytanie skąd się biorą emerytury trzeba spojrzeć szerzej na to czym są ubezpieczenia społeczne, albowiem emerytura jest jednym ze świadczeń właśnie z ubezpieczenia społecznego. Oprócz niej są także renty, zasiłki, dodatki i kilka innych.

Jeżeli więc są to ubezpieczenia, to aby móc z nich skorzystać (czyli otrzymać emeryturę lub rentę), trzeba najpierw wpłacić odpowiednią kwotę składek. Narzekamy, że są one obowiązkowe. Jednak jeśli rozejrzymy się po świecie, to zobaczymy, że obowiązkowe są one wszędzie i to od zawsze – czyli od XIX w., kiedy to po raz pierwszy pojawiła się idea powszechnego ubezpieczenia społecznego realizowanego odgórnie przez państwo.

Idea ta, rozwinięta w Niemczech przez kanclerza Otto von Bismarcka, zakłada, że każdy obywatel ma prawo do zabezpieczenia podstawowych środków do życia w czasie, gdy nie może sam się utrzymać ze względu na stan zdrowia lub wiek. Warunkiem tego zabezpieczenia jest obowiązkowe opłacanie składek przez wszystkich pracujących, niezależnie od wieku, płci, zawodu czy pochodzenia. Dzięki temu, że składki opłacane są powszechnie, wszyscy mamy dostęp do jednakowych (w sensie produktów, nie kwot) świadczeń.

„Żelazny kanclerz” uznał, że nie można pozostawić decyzji o zabezpieczeniu społecznym obywateli im samym, bo większość ludzi nie myśli zawczasu o swojej przyszłości i w potrzebie oczekują pomocy od państwa. Żeby więc ograniczyć wydatki budżetu na pomoc społeczną, nakazał po prostu wszystkim obywatelom przystąpić do wspólnej kasy ubezpieczeniowej. Od czasu śmierci Bismarcka minęło już ponad 100 lat, ale ta ocena społecznej „przezorności” wciąż pozostaje niezmienna.

Skoro już wiemy, dlaczego wszyscy musimy płacić składki, spróbujmy teraz odpowiedzieć sobie ile trzeba płacić, by zapewnić sobie bezpieczną przyszłość. Wysokość składek związana jest z wysokością dochodu i została skalkulowana procentowo, aby wyższe składki wiązały się z wyższymi świadczeniami. Dla osób pracujących na etacie (czyli na podstawie umowy o pracę) podstawą wymiaru składki jest ich pensja. Osoby prowadzące działalność gospodarczą mogą obliczać wysokość swoich składek od faktycznego dochodu, ale prawo daje im także możliwość zadeklarowania niższej kwoty jako podstawy wymiaru ich składki. Minimalnym progiem jest 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia (dla tych, którzy zakładają firmę po raz pierwszy, próg jest jeszcze niższy – 30 proc. najniższego wynagrodzenia). Warto jednak pamiętać, że im mniej się wpłaca, tym później mniej się dostaje. Zatem ktoś, kto wpłaca minimalną składkę, nie powinien na starość spodziewać się wysokiej emerytury.

Kto ustala wysokość składek? Wbrew powszechnej opinii – nie jest to ZUS. Mało tego, ZUS nie jest autorem ani jednego przepisu w tym zakresie. Wszystkie one powstają w parlamencie i hartują się w ogniu walki politycznej. ZUS nie posiada inicjatywy ustawodawczej, nie jest też częścią rządu, nie może więc samodzielnie zmieniać przepisów, nawet jeśli ma świadomość ich wadliwości.

Dlaczego więc emerytury są tak niskie? Jeżeli odprowadzaliśmy składkę w postaci procentowej wysokości naszego wynagrodzenia, na emeryturę 19,52 proc. dochodów (tak zdecydował parlament!), a dla tych którzy przystąpili do OFE – 12,22 proc. do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (FUS), a 7,3 proc. – do OFE, to wysokość emerytury wyższa być nie może. Po prostu w kraju, w którym dochody osiąga się niewysokie, także niewygórowane są świadczenia.

Czy skoro płacę do ZUS tyle pieniędzy, one tam leżą całe lata, nie można liczyć na jakieś oprocentowanie? Owszem tak. Przecież co roku kapitał gromadzony na naszych kontach emerytalnych podlega waloryzacji według wskaźnika zbliżonego do poziomu inflacji. Wiem jednak, że wielu klientów ZUS zastanawia się, dlaczego nie inwestujemy tych składek, np. na giełdzie, gdzie można liczyć na większy zysk.

Otóż wpłacanych składek nie można inwestować, gdyż obecna konstrukcja systemu ubezpieczeń społecznych w Polsce nie pozwala na przechowywanie prawdziwych pieniędzy na indywidualnych kontach ubezpieczonych, nie ma więc czym obracać. To wszystko co każdego miesiąca wpłacamy, stanowi pulę środków na bieżące wypłaty emerytur, rent i innych świadczeń (fachowo nazywa się to redystrybucją, dlatego nasz system ubezpieczeniowy określany jest jako redystrybucyjny). Warto przy okazji wyjaśnić, że choć całość bieżących składek jest od razu wypłacana, to i tak pieniędzy na świadczenia ciągle brakuje, bo potrzeba ich znacznie więcej, niż wszyscy ubezpieczeni razem wzięci wpłacają. Dlatego do systemu stale musi dopłacać budżet państwa (obecnie dopłaca około 30 mld zł rocznie). Proszę nie dać sobie wmówić, że to ZUS kradnie te pieniądze. Po prostu wynika to z sytuacji demograficznej w naszym kraju (ludzie żyją coraz dłużej i dłużej pobierają emerytury) oraz polityki społecznej państwa (szerokie uprawnienia emerytalne, zwłaszcza wcześniejsze emerytury stanowią ogromne obciążenie dla systemu ubezpieczeniowego).

Zapyta ktoś jeszcze, czy składki trafiają na konto ZUS. Nie. Składki trafiają do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych i to z niego finansowane są świadczenia. Zapominamy często o tym, że system opiera się właśnie na Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, dla którego ZUS jest organem administracyjnym. Mylą się więc ci, którzy twierdzą, że płacimy mnóstwo pieniędzy ZUS-owi. Wpłacamy składki do FUS, z którego wypłacane są świadczenia.

Czy zawsze będzie tak, że więcej będzie wypłacanych świadczeń niż wpłacanych składek? Oczywiście, że nie. Od przyszłego roku będą wypłacane pierwsze emerytury i renty kapitałowe – wprost uzależnione od kwoty kapitału zgromadzonego przez osobę ubezpieczoną. Po roku 2030 w ten sposób finansowane będą już wszystkie emerytury i renty. Wtedy wpłacane składki nie będą już przeznaczane na wypłatę bieżących świadczeń. Deficyt w FUS będzie się więc zmniejszał. Zapewne wówczas będzie można pomyśleć o jakiejś zmianie procentowych stawek składek. Ale to odległa perspektywa.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka