niekompetencja niekompetencja
121
BLOG

(277) Idą święta, a bieda patrzy w oczy coraz większej licznie osób…

niekompetencja niekompetencja Społeczeństwo Obserwuj notkę 2

Bida, półbogini pradawnych Słowian także Tobie może spojrzeć w oczy. 

Jaka ma być definicja określenia: „polityka społeczna”, gdy w Polsce nie ma good governance, gdy relatywnie maleją transfery socjalne i gdy szybko rozwijające się gospodarczo kraje i regiony świata ograniczają wydatki na politykę społeczną, w tym socjalną, co nie pozostanie bez wpływu na to czym będzie polityka społeczna? Czy idzie o najczęściej milczenie jako odpowiedź władz publicznych na problemy dotykające ludzi, których oni sami nie są w stanie rozwiązywać? Dlaczego nie mówimy o polityce socjalnej, czyli tej związanej ze wspieraniem ludzi w zaspokajaniu ich materialnych i bytowych potrzeb jako zasadniczej działalności planowanej i prowadzonej w obszarze „polityka społeczna”? Jaka w niej rola władz centralnych? Czy władze wszystkich samorządów terytorialnych dysponują wystarczającymi zasobami, by skutecznie wspierać osoby najsłabsze? A może pomagają głównie swoim rodzinom i kamratom?

Zdradziłeś…

Jeśli przyjmiemy, że wyborca ma zawsze rację, to godzimy się na to, by mógł on swobodnie zdradzać, czyli świadomie odstępować od przyjętych przez siebie, najbliższe osoby i daną zbiorowość, w której żyje norm i wartości i do władzy wybierać ludzi skorumpowanych. Jestem przeciw takim tezom i zachowaniom, choć rozumiem ich pobudki. Są uniwersalne normy i wartości, których negowanie musi rodzić sprzeciw. Jedną z takich wartości jest prawda będąca owocem dialogu. Niestety, PiS uczynił z prawdy instrument propagandy, a nie potraktował jej jak wartość samą w sobie, o którą w każdej sytuacji, także tej związanej z wyborami miał obowiązek troszczyć się. Tej troski było mniej niż szczypta…

Jeśli w partii sprawującej władzę tolerowane, a bywa promowane są zachowania ubliżającej godności tych, którzy mają inne zdanie, niż przywódca tej partii, to jesteśmy na prostej drodze ku faszyzmowi, rozumianemu jako doktryna polityczna sprzeciwiająca się demokracji parlamentarnej, głosząca kult państwa (statolatrię, totalitarne silne przywództwo, terror państwowy i solidaryzm społeczny).

Tolerowanie sytuacji, w której zarządca jednostki samorządu terytorialnego wykorzystuje swoje uprawnienia do nadawania formie sprawowanej władzy rytu mafijnego nie jest winą tego zarządcy, a winą państwa, które nie eliminuje takich capo z kierowania życiem publicznym gminy, powiatu, regiony czy państwa.

Jeśli społeczna gospodarka rynkowa promuje i szczególnie nagradza wszelkiej maści psychopatów, egoistów, narcyzów, chremastyków, etc., to znaczy, że nie powinno się mieć pretensji do tych psychopatów, a do ludzi zdrowych psychicznie, dla których aktywność w sferze społecznej i gospodarczej jest sposobnością do samodoskonalenia się, którego efektami osoba doskonaląca się gotowa jest podzielić się np. z osobami, o których ustawa mówi „wspólnota gminy” nie zabiegających o to, by życia publicznego nie zdominowali ludzie zaburzeni psychicznie. Wiele sił w narodzie marnotrawionych jest na skutek tolerowania mobbingu w pracy.

Sama praca z młodzieżą niewiele pomoże PIS’owi w walce o utrzymania władzy… Konieczny byłby ustawiczny wysiłek koncepcyjny skupiony wokół opisania i projektowania nowego modelu życia publicznego w Polsce. Jednym z założeń takiego modelu winno być - jak się wydaje - założenie, że bez eliminowania z życia publicznego osób „myślących trzewiami” – postęp kulturowy w Polsce nie będzie możliwy. Jeśli PIS tego nie uczyni – młodzi sami wykreują nowy podmiot polityczny…

Zakładanie, że „tam gdzie PIS wygrał była też praca i była widoczność poza kampanią jest prawdopodobnie życzeniowe widzenia świata, bowiem z dużą dozą prawdopodobieństwa można zakładać, że tam gdzie PIS wygrał skutecznie zasłonięte zostały ciemne strony tej quasimafijnej struktury instrumentalnie używającej np. takich pojęć jak „prawo”, „sprawiedliwość”, „patriotyzm”, etc. PIS prawdopodobnie wygrał tam, gdzie większości nie przeszkadza ich niesprawiedliwe traktowanie przez tę partię zwykłych obywateli, np. umożliwiające KRK kupowanie ziemi bez wymogów, jakie muszą spełnić obywatele chcący kupić ziemię i to nie tylko tę będącą w dyspozycji władzy, ale także tę prywatną.

Tam gdzie z trudem PIS się przebił na pierwsze lub drugie miejsce skutecznie przekonywano ludzi do tezy, że zagrożenia, słabe strony sprawowania władzy przez PIS, etc. to rezultat działania opozycji, a nie słabości PIS. Ta gra PIS wykorzystująca zasadę sprawowania autorytarnej władzy opisywaną jako „dziel i rządź” prowadziła do zaczadzenia publisi żądnej głów tych, którzy są niby winni ich słabości…

Mój ogląd rzeczywistości i wnioski z tego oglądu wynikające jest trochę inny, bowiem uważam, że błędem jest nie tylko „wycinanie przez stare wilki młodych wilków”, ale wykluczanie z możliwości wpływania na bieg spraw publicznych osób moralnych przez osoby niemoralne, niezależnie w jakim są wieku. Poza tym sam styl sprawowania władzy nie sprzyja PIS’owi.

Co się tyczy Pana Jakiego, to odbierałem zachowanie tego kandydata na urząd Prezydenta Miasta Stołecznego Warszawy jako przejaw niedojrzałości. Zbyt nerwowo, za dużo, bez umiaru, agresywnie, a nie konsyliacyjnie… Poza tym w mojej ocenie cieniem na tym kandydacie była jego nieskuteczna aktywność w temacie przygotowania projektu ustawy reprywatyzacyjnej.

Tak właśnie, jeśli za słowami o prawu i sprawiedliwości nie idą czyny określonego ugrupowania – traci ono wiarygodność. Przykładem takiego braku wiarygodności jest realizacja przez PIS projektu „reformy wymiaru sprawiedliwości” gwałcącego i prawo i sprawiedliwość. Na marginesie lektury tekstów John’a Rawls’a „Teoria sprawiedliwości” PWN 1994 r. należy zauważyć, iż program 500+ jest niewystarczającą odpowiedzią władz publicznych na problem ubóstwa w Polsce, bowiem władze te ani planują, ani mają wolę etapowego wdrażania do systemu zabezpieczenia społecznego postulowanego przez J. Rawls’a minimalnego dochodu gwarantowanego dla wszystkich osób (które własnym staraniem, wykorzystując własne uprawnienia, zasoby i możliwości nie są go sobie w stanie zapewnić), co prowadzi do sytuacji, w której w Polsce nadal skrajna bieda dotyka więcej niż milion osób.

W mojej ocenie osoby sprawujące władzę w PIS, a także osoby sprawujące władzę w Polsce, w gminach, powiatach, regionach w kraju oraz w jednostkach organizacyjnych tych podmiotów w ciągu ostatnich trzech lat nie były wolne od arogancji, pychy, a nade wszystko niegodnego traktowania obywateli. Przykładem takiej postawy był np. tekst p.Morawieckiego o misce ryżu…

Jeśli PIS nadal pozwalać będzie tym osobom „robić krzywego ryja dobrej zmianie”, jeśli nie będzie wykluczać ich ze swego grona, jeśli nie będzie realizować w praktyce demokracji deliberatywno-partycypacyjnej jako niezbędnego warunku zrównoważonego rozwoju Polski – podetnie gałąź, na której siedzi, a jednocześnie pozwoli, by rosły w siłę inne gałęzie drzewa o nazwie „Polska”. Patrząc na styl i rezultaty sprawowania władzy przez PIS nie wierzę w możliwość uruchomienia się procesów naprawczych w tym „grajdole wypełnionym także ludźmi żądnymi fruktów, które ma im sfinansować, zapewnić suweren”. Na marginesie trudno znaleźć w PIS przejawy miłości bliźniego i traktowania go jak partnera, a nie jak rzeszę luda skazaną na to, by nią zarządzać, manipulować, mamić, a tym samym można sformułować tezę, że PIS zdradził suwerena… W czasie, gdy pono żyjemy w rozmytej rzeczywistości i wydaje się, że rządzi posmoderna, postprawda – mimo to zdrada może być ciężarem, „grzechem” przechylającym wagę poparcia.

My tu gadu, gadu, a problemu biedy w Polsce nikt tak naprawdę nie chce rozwiązywać…

Jeśli ktoś chce być wielki, to musi spełniać etyczny wymóg służenia ludziom. Byłoby wspaniale, gdyby nic nie musiał, a sam z siebie, z radością i pokorą służył ludziom, zwłaszcza tym, którzy bez oparcia mogą nie utrzymać się na powierzchni życia.

Myśląc o przyszłości widzę ją jako czarno-biały, wyrzucony przez oldskulową kserokopiarkę obraz, bez kolorystycznego waloru, bez światłocienia, aliści z zapisaną w nim informacją o naszym braku troski o dobro wspólne.

Za Wiki: Zdrada – świadome złamanie przysięgi lub odstępstwo od przyjętych (przez siebie, najbliższe osoby lub daną społeczność) norm czy wartości, działanie przeciwko tym normom i wartościom, zaparcie się ich, a także jawna lub skryta ich negacja. Człowiek dopuszczający się zdrady określany jest mianem zdrajcy. Zdrada może dotyczyć poszczególnych osób lub całej społeczności, wobec których zdrajca ma trwałe zobowiązania lub ponosi za nie odpowiedzialność[1].

W różnych kulturach, religiach i systemach prawnych zdrada jest czynem moralnie złym, chociaż niekiedy odmiennie rozumianym, w zależności od uwarunkowań historycznych i społecznych[1].

W sensie psychologicznym zdrada jest skutkiem wolnego wyboru, opierającego się na niewierności wobec siebie samego, najbliższych czy całej społeczności. Jednakże przyczyną zdrady może być także lęk przed zagrożeniem, a w skrajnych przypadkach jej wymuszenie, na przykład torturami. W sensie społecznym zdrada jest jawną lub skrytą odmową uczestnictwa we wspólnocie, której człowiek jest członkiem i jednocześnie działaniem przeciwko normom i wartościom tej wspólnoty. 

Święta nie uwolnią nas z poczucia zdrady. Zdradziliśmy tych, którzy bez wsparcia sczezną. 


Poszukując prawdy słucham tego, co mówią osoby odnajdujące w sobie moc dokonywania zmian formy spadania. Bo, że spadamy - to jest oczywiste...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo