Scyzoryk spod Włoszczowy Scyzoryk spod Włoszczowy
771
BLOG

Polskie święte krowy

Scyzoryk spod Włoszczowy Scyzoryk spod Włoszczowy Polityka Obserwuj notkę 5

Przybyłem przedwczoraj do stolicy, żeby zobaczyć na własne oczy doktora praw Uniwersytetu Warszawskiego Pawła Boreckiego, który powiedział, "że w Polsce świętych krów nie ma, choć są nadal równi lub równiejsi". Zanim będę kontynuować główny wątek, chciałbym uspokoić tych Czytelników, którzy zaglądają na mój blog, aby wyrazić swe poparcie dla głoszonej przeze mnie wielkiej idei zburzenia włoszczowskiego peronu, że nie korzystałem z tego przebrzydłego pomnika IV RP i pielgrzymkę do Warszawy odbyłem pieszo. Wracając do tematu, przyszedłem, aby się zapytać dr. Boreckiego, dlaczego tak uważa, skoro wszystkie moje krowy, które pasam, zadzierają wysoko ogony, pusząc się, że są święte. Proszę tego nikomu nie powtarzać, ale one mnie po prostu olewają!

Gdy dotarłem do rogatek Warszawy, to ze zdziwieniem stwierdziłem, że na każdym autobusie komunikacji miejskiej wiszą dwie flagi. Zdziwiłem się bardzo, bo nie wiedziałem, że 1 lipca jest w Polsce świętem narodowym. Z jakim opóźnieniem docierają na prowincję najnowsze wieści ze stolicy! Miałem kłopoty z rozpoznaniem proporczyków, którymi ozdobiony był każdy autobus, ponieważ wskutek deszczu, wyglądały, jak flaki wyjęte z oleju. Szybko domyśliłem, że jedna z flag jest biało-czerwona, ale drugiej rozpoznać nie mogłem. Dopiero po dłuższej chwili doznałem olśnienia. Ależ oczywiście, to musi być flaga Watykanu!

Przecież dopiero co rząd Rzeczypospolitej Polskiej, składając skargę na obywatela Rzeczypospolitej Polskiej Tadeusza Rydzyka do Stolicy Apostolskiej, uznał zwierzchność papieża. Odtąd we wszystkie święta państwowe będą wywieszane dwie flagi: polska i watykańska. Decyzja rządu Donalda Tuska nie była na pewno zaskoczeniem dla dr Boreckiego, ponieważ już niemal rok temu, w wywiadzie z 10 sierpnia 2010 r. dla "Gazety Wyborczej" stwierdził, że "żyjemy w państwie wyznaniowym". Nareszcie zatem stan faktyczny został prawnie zalegalizowany. Dr Borecki okazał wielką radość z tego powodu na antenie Radia TOK FM 27 czerwca. Wyraził przy tym żal, że rząd Tuska tak długo zwlekał z uznaniem zwierzchnictwa papieża. Jego zdaniem Tusk i Sikorski zbyt późno postanowili skarżyć się na swych rodaków do Watykanu. "Ten instrument trzeba było stosować o wiele wcześniej. Zwłaszcza gdy niektórzy biskupi otwarcie ingerowali w sprawy polityczne" - powiedział Borecki. Szczerze mówiąc, ten ostatni przytyk do zmarłego niedawno arcybiskupa Józefa Życińskiego mi się nie spodobał. Tym bardziej, że został wygłoszony na antenie stacji radiowej, która jego opinie wysoko ceniła.

Entuzjastyczne poparcie dr Boreckiego dla uznania przez Polskę zwierzchnictwa Watykanu jest dla mnie bardzo przekonujące, bo jest to jeden z nawybitniejszych racjonalistów polskich. Na stronie www.racjonalista.pl jest aż 200 linków do jego artykułów. Nie chwaląc się, żadnego z nich nie czytałem, ale domyślam się, że w każdym z nich nawoływał do uznania przez nasz kraj zwierzchnictwa papieża, tak jak ja w każdej notce apeluję o zburzenie peronu we Włoszczowie. Szczerze mówiąc, nie wiem, dlaczego ateistyczny racjonalista tak bardzo pragnął oddać Polskę na żer Watykanu, ale nie wiem również, dlaczego chcę zobaczyć na własne oczy gruzy włoszczowskiego peronu. Z tego jednak co wiem, sceptyczny racjonalista szczyci się tym, że nic nie wie. Zatem wszystko układa się nielogicznie w logiczną całość (lub na odwrót).  

Niestety nie dane mi było wejść w racjonalną (a nawet wprost przeciwnie) dysputę z Wielkim Ateistycznym Racjonalistą III RP, bo na uniwerek dotarłem dopiero wieczorem. Stało się tak dlatego, że na granicy Warszawy wsiadłem w autobus, ozdobiony pięknymi jak flaki w oleju chorągiewkami, który utknął w gigantycznym korku. Powodem zatorów drogowych był ponoć przyjazd do naszej stolicy bardzo ważnych osobistości, zaproszonych na inaugurację objęcia władzy nad Kosmosem przez Donalda Tuska. Udałem się zatem na nocleg po most Waszyngtona i - nie uwierzycie mi - spotkałem tutaj mojego kolegę Andrzeja Molasego! Ten cwaniaczek, korzystając z mojej nieobecności we Włoszczowie, zakradł się na peron, wsiadł do pociągu i przyjechał (oczywiście bez biletu) do Warszawy.  

Cóż było robić. Molasy nijak się nie umywa do tak wybitnego myśliciela jak dr Borecki, ale z braku laku i kit dobry. Dzięki temu, że Andrzej zaoszczędził na bilecie, kupiliśmy symboliczną skrzynkę wina typu wino, i wdaliśmy się, ze słoiczkami boskiego płynu w rękach, w pogawędkę o świętych krowach III RP. Andrzej zaliczył do nich w pierwszej kolejności Ojców Założycieli III RP: Wojciecha Jaruzelskiego, Czesława Kiszczaka, Adama Michnika, Bronisława Geremka, Lecha Wałęsę. Tzw. wymiar sprawiedliwości III RP gwarantuje im, że wygrają każdy proces. Dwaj pierwsi z nich wykorzystują salę sądową do wygłaszania mów, którymi chcą wybielić się przed osądem historii. Podobnie szydzą z ofiar komunistycznych zbrodni inni oskarżeni funkcjonariusze zbrodniczego systemu komunistycznego. Niektóre procesy o zbrodnie komunistyczne są farsą, bo sędziami są ludzie, którzy sami powinni znaleźć się wśród oskarżonych. Zbrodniarze sądzą zbrodniarzy. 

Jak wiadomo, kadra sędziowska nie przeszła po 1989 r. żadnej weryfikacji. Ludzie spolegliwi dla komunistycznej władzy, ludzie bez moralnego kręgosłupa nie zdjęli sędziowskich tóg. Co więcej zostali na kierowniczych stanowiskach w aparacie sądowym. Wskutek tego, narzucili nowym sędziom, nieskażonym komunizmem, swój system wartości. Młodzi ludzie, o nieukształtowanych jeszcze do końca charakterach musieli zaakceptować swoisty kodeks etyczny tych komunistycznych służalców. Gdyby tego nie zrobili, nie mieliby żadnej szansy awansu. Poza tym istotne jest to, że wielu nowych sędziów to dzieci lub krewni sędziów z komunistycznym rodowodem. Kasta sędziowska się reprodukuje i niechętnie przyjmuje ludzi nowych. A jeśli ktoś już wszedł między wrony, to musi krakać jak i one. Dobrym przykładem losu sędziego, który próbował się wyrwać z korporacyjnych układów jest Andrzej Kryże. Ponieważ podjął współpracę z braćmi Kaczyńskimi, jest w tej w chwili uznawany za bezsprzecznie najbardziej skażonego komunizmem sędziego III RP.

Ludzie dawnej opozycji, dzięki którym komunistyczna kadra sędziowska przeszła bez weryfikacji do sądów nowej Polski, mogą być pewni dozgonnej wdzięczności sędziów. Dlatego jest pewne, że Adam Michnik zawsze wygra wytoczony przez siebie proces o zniesławienie, niezależnie od tego, czy sądzi się z Andrzejem Zybertowiczem czy Jarosławem Markiem Rymkiewiczem. Dlatego jest pewne, że Lech Wałęsa wygra zawsze w ostatniej instancji z Krzysztofem Wyszkowskim (w pierwszej różnie bywa, bo sądzą w niej najmłodsi, jeszcze uczciwi sędziowie). Dlatego było pewne, że Trybunał Konstytucyjny zmasakruje ustawę lustracyjną, tym bardziej, że żądał tego Bronisław Geremek. Przypomnieć w tym miejscu warto, że korporcja sędziowska zablokowała pierwszą ustawę lustracyjną, bo do Sądu Lustracyjnego zgłosił się 1 (jeden!) sędzia! Jako superświęta krowa III RP, Geremek miał prawo wygadywać w Brukseli i w wywiadach dla najważniejszych europejskich gazet brednie na temat Polski rządzonej przez braci Kaczyńskich. Uczestnicy nagonki na o. Rydzyka po jego wystapieniu w Brukseli nie tylko nie mieli do niego o to pretensji, ale stawiali za wzór do naśladowania.

Drugą grupą świętych krów III RP są przeciwnicy Jarosława Kaczyńskiego i jego współpracowników. Jeszcze przed złożeniem pozwu przeciwko "kaczystom" mogą świętować wygraną. Czy ktoś postawiłby złamanego szeląga na to, że Kaczyński wygra proces z Kaczmarkiem? Albo na jego wygraną w procesach z Giertychem. Jeśli się ktoś taki znajdzie, to Andrzej prosił przekazać, że przyjmuje zakład!

No i kolejną grupą świętych krów są przeciwnicy ojca Tadeusza Rydzyka. Wolno im o nim mówić wszystko, co im ślina na język przyniesie. Ale niechby on im ostro odpowiedział! Wtedy zaczyna się jazda! Natychmiast rozpoczyna się nagonka przypominająca do złudzenia nowożytne (proszę nie mówić średniowieczne, bo to nieprawda) polowania na czarownice.

W tym momencie przerwałem Andrzejowi, bo przypomniałem sobie, że doktor Borecki wypowiedział cytowane na początku mojej notki zdanie, właśnie w odniesieniu do ojca Rydzyka. Wielki Ateistyczny Racjonalista, który zawsze pragnął, aby III RP znalazła się pod zwierzchnictwem Watykanu, z wielką satysfakcją przyjął niedawne orzeczenie pani sędzi, skazujące o. Rydzyka na zapłacenie 3,5 tys. zł grzywny za rzekome nawoływanie do nielegalnej zbiórki pieniędzy. Głównym punktem uzasadnienia werdyktu była głęboka wiara pani sędzi.

W wywiadzie dla Radia TOK FM dr Borecki oskarżył o. Rydzyka o zdradę narodową. Jego zdaniem wystąpienie toruńskiego redemptorysty w Brukseli nosi znamiona naruszenia wierności Rzeczypospolitej Polskiej. "Nie można publicznie na arenie międzynarodowej kierować pod adresem własnego państwa kalumnie. I to w momencie, gdy zbliża się pierwsza prezydencja Polski w Unii Europejskiej" - uzasadnił swoją opinię. Tak sobie myślę, iż o. Rydzyk ma dużo szczęścia, że w Polsce nie ma już kary śmierci!

Gdy Andrzej usłyszał, że to o. Rydzyk jest rzekomo świętą krową III RP, to parsknął takim śmiechem, że aż się zakrztusił. Aby go ratować, dałem mu do popicia wody. Niestety wskutek fatalnej pomyłki sięgnąłem po słoik z wódką. Gdy Andrzej go wypił, to dalsza dyskusja stała się niemożliwa.

Wszystkich uspokajam. Andrzej jest cały i zdrowy. Nie musiał nawet składać wizyty w Stołecznym Ośrodku dla Osób Nietrzeźwych (dla niewtajemniczonych wyjaśniam, że taka jest nowa nazwa izby wytrzeźwień). Co więcej, zaczął nawet pisać swego bloga w Salonie24 pod nickiem molasy. Nawet dzisiaj zamieścił jakieś swoje wypociny. Nie czytałem i Wam też odradzam! Z litości, bo Andrzej mnie bardzo prosił, dołączyłem jego bloga do listy ulubionych. Ale solennie obiecuję, że wpisów tego zaplutego karła kaczyzmu czytać nie będę!

Ceterum censeo peronem in Wloszczowa esse delendam!

 

 

 

OSTRZEGAM! JESTEM OSTRY JAK BRZYTWA!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka