Scyzoryk spod Włoszczowy Scyzoryk spod Włoszczowy
411
BLOG

O potrzebie ukończenia setnej inwestycji przez PO

Scyzoryk spod Włoszczowy Scyzoryk spod Włoszczowy Polityka Obserwuj notkę 7

Długo zastanawiałem się, dlaczego przez ostatnie 4 lata ukończono w Polsce jedynie 99 inwestycji. Do czasu publikacji przez rządzącą Platformę Obywatelską tej zasmucającej informacji wydawało mi się, że było ich dziesiątki, jeśli nie setki tysięcy. Tymczasem okazało się, że jest ich tak mało, iż 11 zawodnikom polskiego dream teamu piłkarskiego, polskiej Barcelony dowodzonej przez Donalda Tuska, nie tylko wystarczy swobodnie palców rąk i nóg do ich policzenia, ale każdemu z nich jeden paluch pozostanie w rezerwie. Należy się jednak pochwała PO, że tuż przed wyborami przyznała się do tego żałosnego bilansu swoich rządów. Podziwiam samokrytycyzm premiera Donalda Tuska. Nie każdego polityka byłoby na to stać!

Z drugiej strony, to obawiam się, że PO źle zrobiła. No bo jak my wyglądamy na tle innych państw?  I to w okresie przewodnictwa w Unii Europejskiej. Cóż to jest 99 inwestycji na 38-milionowe państwo? W świat poszły zawstydzajace dane. W ostatnim czteroleciu rocznie oddawano u nas do użytku jedynie 24,75 inwestycji, miesięcznie - 2,06, tygodniowo - 0,49,  dziennie - 0,07. Każdego roku w jednym województwie kończono zaledwie 1,55 inwestycji,  w powiecie - 0,07 (czyli w 7 powiatach na 100), w gminie - 0,01 (czyli w co setnej gminie). Podchodząc do tych danych inaczej dowiadujemy się, że w ciągu 4 lat rządów PO jakąś inwestycję ukończono w zaledwie co 4 powiecie (czyli w 3 powiatach na 4 nic nie wybudowano) oraz w co 25 gminie (czyli w 24 gminach na 25 nic nie wybudowano). Mam nadzieję, że na świecie nikt tej publikacji nie czytał, bo wstyd byłoby wyjechać za granicę, gdyż wytykano by tam nas palcami, że nic się w Polsce nie inwestuje. 

Jakaż jest przyczyna, że licznik oddanych inwestycji zaciął się na cyfrze 99? Dlaczego nie udało się PO podczas swoich 4-letnich rządów ukończyć choćby jeszcze jednej budowy lub rozbiórki? Ta setna inwestycja mogłaby przeważyć szalę zwycięstwa w najbiższych wyborach. Przecież liczba 100 wygląda o wiele efektowniej niż 99. Teraz można mówić, że podczas 4-letnich rządów PO ukończono dziesiątki inwestycji. Gdyby znalazła się jeszcze jedna, to można by było się chwalić, że było ich setki. W wyobraźni słuchaczy pojawiłaby się od razu liczba 900, albo nawet 999 inwestycji. 

Zapewne każdy z Czytelników ma swoją teorię na ten temat. Ja jednak przekonany jestem, że to ja posiadłem prawdę. Otóż tą 100 inwestycją, która nie doszła do skutku było ZBURZENIE PERONU WE WŁOSZCZOWIE. Wstrzymanie ukończenia tej jakże potrzebnej Polsce inwestycji (czyli zniszczenia tego ostatniego pomnika IV RP) doprowadziło do załamania się programu inwestycyjnego rządu Tuska. I wskutek tego, zamiast 999, 999(9) inwestycji ukończonych w ciągu ostatnich 4 lat, mamy ich zaledwie 99.

Gdyby rządowi Tuska udało się zrealizować tę feralną 100 inwestycję, gdyby peron we Włoszczowie zamienił się w kupę gruzów, to z pewnością doszłoby do przełomu inwestycyjnego w Polsce. Już samo wyburzenie wszystkich polskich peronów i dworców pozwoliłoby osiągnąć kilkadziesiąt tysięcy ukończonych inwestycji. A przecież z pewnością PO by na tym nie poprzestała. Do zburzenia są setki tysięcy szkół, muzeów, mostów, biurowców, domów mieszkalnych we wsiach, miasteczkach i miastach. I te wszystkie, jakże potrzebne inwestycje zostały wstrzymane przez ten pomnik IV RP! Jakaż diabelska moc w nim tkwi!

Nie chwaląc się, ja przewidywałem, że zaniechanie zburzenia włoszczowskiego peronu może się dla ekipy Tuska skończyć fatalnie. I dlatego uparcie apelowałem o realizację tej niezbędnej dla Polski inwestycji. Moi stali Czytelnicy znają moją argumentację w tej sprawie (przy okazji przepraszam Was za przerwę w pisaniu, ale byłem zajęty, gdyż z racji swoich kowbojskich obowiązków musiałem odstawić na rzeź pisowskie bydło). Osobom, które zajrzały na mój blog po raz pierwszy, wyjaśniam, że domagam się tego od pierwszego wpisu, bo ta pisowska inwestycja jest odpowiedzialna za wykolejenie się systemu kolejowego w Polsce. To przez ten peron są opóźnienia pociągów, awarie lokomotyw, wyeksploatowanie taboru, strajki kolejarzy. To on jest winny temu, że doszło do  perturbacji komunikacyjnych przy wprowadzaniu nowego rozkładu jazdy PKP. To przez ten dworzec cierpieli katusze tak wybitni profesorowie jak Tomasz Nałęcz, Magdalena Środa czy Krzysztof Rybiński. Tracili tutaj aż 15 sekund swego jakże cennego czasu podczas postoju! Chociaż, czy aby na pewno tracili? Pani Środa napisała przecież felieton dla "Gazety Wyborczej" o swych traumatycznych przeżyciach podczas postoju na włoszczowskim peronie. Coś mi się wydaje, że wzięła za to niezłą kasę! A prof. Nałęcz dzięki zwalczaniu PiS przy pomocy krytyki peronu we Włoszczowie dostał posadę doradcy prezydenta! Natomiast jeśli prof. Rybiński postawi w swym programie wyborczym na czołowym miejscu postulat zburzenia go, to z pewnością uzyska tak wielkie poparcie warszawki, że w cuglach zdobędzie mandat senatora!

Wydaje mi się zresztą, że nie ma potrzeby nikogo myślącego przekonywać do konieczności zburzenia włoszczowskiego peronu (a nawet wprost przeciwnie). Z pewnością najinteligentniejsza część narodu polskiego nie ma co do tego żadnych wątpliwości (jest to ta sama część, która uważa, że przyczyną katastrofy smoleńskiej były naciski na pilotów ze strony prezydenta Lecha Kaczyńskiego i gen. Andrzeja Błasika). Jak wiadomo, ci światli Polacy głosują na PO. Dlaczego zatem ta jublieuszowa, 100 inwestycja w Polsce Tuska, to zburzenie włoszczowskiego peronu, wciąż nie dochodzi do skutku? Nie wiecie? I ja nie wiedziałem do czasu, gdy wyjaśnił mi to mój kolega Andrzej Molasy.  

Otóż tą przyczyną jest miłość ministra Cezarego Grabarczyka do ... kwiatów. Oraz do pięknych kobiet wręczających te kwiaty. Wskutek bałaganu na kolei, spowodowanego istnieniem peronu we Włoszczowie, sejmowa opozycja podejmuje co kilka miesięcy próby odwołania nieudolnego ministra infrastruktury. Te usiłowania kończą się oczywiście fiaskiem. A po odrzuceniu przez rządzącą koalicję wniosku o odwołanie Grabarczyka, otrzymuje on kwiaty, wręczane mu przez piękne posłanki PO. Jedna z nich miała za to dostać pierwszą lokatę na sejmowej liście tej partii w Lublinie. Wywołało to gniew innej pięknej posłanki, która dopiero czeka w kolejce, żeby Grabarczykowi wręczyć kwiaty po kolejnej nieudanej próbie odwołania go. Zaczęła się żalić w mediach na jawną niesprawiedliwość, jaka ją spotkała. Dlaczego to nie ona będzie jedynką PO w Lublinie? Przecież nie było jej winą, że nie zdążyła wręczyć minstrowi infrastruktury kwiatów za to, że na kolei jest bałagan! Poskarżyła się zatem premierowi Tuskowi na opozycję, która zbyt długo wstrzymywała się ze złożeniem kolejnego wniosku w sprawie odwołania Grabarczyka. I ta apelacja została uwzględniona. Premier nie mógł dopuścić do tego, żeby to opozycja ustalała kolejność na listach wyborczych PO! Kolejność posłanek na liście została zmieniona. Nowa jedynka PO w Lublinie będzie miała możliwość wręczenia Grabarczykowi kwiatów już jutro, po odrzuceniu przez sejm wniosku o odwołanie go. 

Tak na marginesie, to należy podkreślić wielką rolę, jaką odgrywają posłanki w sejmowym klubie PO. Są to istoty bardzo zapracowane. Nie tylko piszą blogi w Salonie24 (niektóre wpisy przekraczają nawet 100 znaków!), ale także uwijają się jak w ukropie, wręczając kwiaty nieodwołanym ministrom. Dlatego z wielką radością przyjęły przystąpienie do ich klubu nowej "paprotki" czyli Joanny Kluzik-Rostkowskiej. Pomoże im ona we wręczaniu kwiatów nieodwoływalnym ministrom. Będzie to dla Kluzik-Rostkowskiej rekompensata za okres prześladowań, jakich doznawała w klubie PiS ze strony tego potwora Jarosława Kaczyńskiego, który był w stosunku do niej tak złośliwy, że w 2007 r. zrobił ją ministrem w swoim rządzie. PO, widząc jak biedna Kluzik-Rostkowska męczy się na tym stanowisku, chciała ją z niego odwołać. Do głosowania w tej sprawie nie doszło w sejmie  jedynie z tego powodu, że parlament sam się odwołał czyli rozwiązał. Bardzo szkoda, że tak się to wszystko potoczyło i Kluzik-Rostkowska nie została odwołana. PO byłaby zapewne w tej chwili jedyną partią polityczną na świecie, która z wielką pompą przyjęłaby w swe szeregi ministra odwołanego przez nią z powodu nieudolności na piastowanym stanowisku.

Przystąpienie Kluzik-Rostkowskiej do PO osłabiło znacznie szanse na ukończenie w Polsce Tuska 100 inwestycji, bo wzmocniło lobby properonowe. Nowa paprotka Tuska będzie aktywnie sprzeciwiać się jego zburzeniu, bo tak jak wszystkie inne posłanki rządzącej partii marzy z pewnością o wręczeniu kwiatów ministrowi Grabarczykowi po kolejnej nieudanej próbie jego odwołania. A tych prób nie byłoby, gdyby peron we Włoszczowie został zburzony, ponieważ wtedy wszystkie problemy transportowe w Polsce zostałyby rozwiązane. I opozycja nie miałaby pretekstu do składania wniosków. Ponadto Kluzik-Rostkowska jako członkini PiS przyłożyła rękę do wybudowania peronu i z pewnością jest bardzo do niego przywiązania (ona naprawdę ma dobre serduszko i to po właściwej, lewej stronie).

Tak więc bardzo pesymistycznie widzę perspektywy zburzenia tego ostatniego pomnika IV RP. Na pewno nie dojdzie do tego przed październikowymi wyborami, ponieważ do tego czasu PO nie doprowadzi do ukończenia 100  inwestycji. Gdyby tak się stało, to wtedy musiałaby wycofać broszury, w których chwali się, że ukończonych jest ich 99. Po ukończeniu jeszcze jednej, opozycja mogłaby rządzącą partię pozwać do sądu, że kłamie w kampanii wyborczej. Przegrana w takim procesie skutkowałaby nieuchronną porażką wyborczą tej jakże zajętą budowaniem partii. 

Właśnie - budowaniem. Tymczasem włoszczowska inwestycja, to będzie rozbiórka! Zatem realizacja 100 inwestycji PO czyli zburzenia peronu, byłaby sprzeczna z jej aktualnym hasłem wyborczym "Polska w budowie". Na szczęście ogłoszono właśnie, że 10 września ma być ono zmienione na inne. Od pasażerów pociągów zatrzymujących się na włoszczowskim peronie dowiedziałem się, że będzie ono brzmiało: "Polska w rozbiórce". I pierwszą inwestycją PO, po zwycięskich wyborach będzie ZBURZENIE PERONU WE WŁOSZCZOWIE. Jestem pewny, że to hasło tak porwie Polaków, że na PO odda głos co najmniej 99 proc. Polaków! 

OSTRZEGAM! JESTEM OSTRY JAK BRZYTWA!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka