Scyzoryk spod Włoszczowy Scyzoryk spod Włoszczowy
1869
BLOG

Dlaczego Norwegia ma przechlapane

Scyzoryk spod Włoszczowy Scyzoryk spod Włoszczowy Polityka Obserwuj notkę 28

Nie wiem, jak przyjęto w Norwegii niedawną wypowiedź premiera Donalda Tuska, że w wydawaniu miliardów dolarów, zarobionych na wydobyciu gazu, będziemy  wzorować się na tym kraju. Ale sądzę, że na Norwegów powinien paść strach. Najgorsze, co im się mogło przytrafić, to hasło: Polska drugą Norwegią! Niestety, gdy już ono się pojawiło, to los sympatycznych potomków groźnych wikingów został przesądzony. Mają przechlapane.

Wszystko to z tego powodu, że po świecie krąży przekleństwo, które narodziło się w naszej ojczyźnie. Gdy zaczyna się u nas mówić, że Polska stanie się jakimś drugim krajem, to niechybny znak, że ten pierwszy wpadnie w wielkie tarapaty. Ostatnio spotkało to państwo położone na Zielonej Wyspie. Gdy tylko Donald Tusk powiedział, że Polska będzie drugą Irlandią, wiadomo było, że jest to śmiertelny cios wymierzony w gospodarkę pierwszego państwa o tej nazwie. Szybko stało się to, co się stać musiało i pierwsza Irlandia niemal zbankrutowała.

Jednak nie Tusk spłodził to przekleństwo. Jego ojcem był polityk, na którym nasz premier się wzoruje. Nazywał się Gierek. Edward Gierek. Obaj ci nasi władcy zasługują na tytuły Wielkich Budowniczych, bo zapisali złotymi zgłoskami wiekopomne hasła w historii budownictwa. Wszyscy znamy i kochamy bajeczny slogan Tuska: Polska w budowie. Nie wszyscy jednak pewnie wiedzą, że jego idol, towarzysz Gierek, wymyślił 40 lat temu hasło wcale nie gorsze: Budujemy drugą Polskę.

Nie wiem, skąd ten szalony pomysł wpadł I sekretarzowi KC PZPR do głowy. Ponieważ rządził on państwem komunistycznym (nosiło nazwę PRL), to nie mogło być ono polskim. Komuniści to internacjonaliści, zwalczający podziały narodowe. W najlepszym przypadku, istniejące między Bugiem i Odrą państwo komunistyczne można było nazwać półpolskim. Zatem Gierek, gdyby chciał realizować wolę narodu polskiego, mógł rozpocząć budowę pierwszej Polski. Tymczasem on zdecydował się budować od razu drugą. Ale ponieważ była ona pozbawiona fundamentów (katolicyzm, tradycja narodowa, gospodarka rynkowa), to musiała się szybko zawalić. Towarzyszowi Gierkowi nie udało się zbudować drugiej Polski. Runęła ona jak domek z kart, a upadając, przygniotła swoim wielkim ciężarem rządzony przez niego komunistyczny kraj. Gierek odszedł w 1980 r. w niesławie, a 9 lat później przestał istnieć równie skompromitowany peerel. 

Kilka miesięcy po upadku Gierka, w pomorskim Karlinie doszło do pożaru odwiertu ropy naftowej, który sprowadził kłopoty na mieszkańców bogatego kraju nad Zatoką Perską. W całej Polsce powtarzano sobie z ust do ust hasło: Polska drugim Kuwejtem! Trudno jest ustalić, kto go pierwszy użył, ale nie ulega wątpliwości, że jego gorliwym propagatorem był dziennikarz telewizyjny z Koszalina Bogdan Żółtak. Przez ponad miesiąc, codziennie, od 9 grudnia 1980 r. do połowy stycznia 1981 r., "Dziennik Telewizyjny" zamieszczał jego relacje z Karlina. Pokazał między innymi przylot helikopterem do pierwszego szybu drugiego Kuwejtu słynnego elektryka Lecha Wałęsy (tak jest - już wtedy podróżował on po Polsce drogą powietrzną!). Niestety większość ropy wypaliła się w pożarze i pożytek gospodarczy z karlińskiego odwiertu był minimalny. 

Pożar szybu w Karlinie, który miał zamienić Polskę w drugi Kuwejt, okazał się złowrogim zwiastunem nieszczęścia, jakie spadło w l. 1990-91 na pierwszy Kuwejt. Iracki dyktator Saddam Husajn napadł na ten kraj, co spowodowało zbrojną interwencję międzynarodowej koalicji, której przewodziły Stany Zjednoczone. Wycofujące się z terytorium kuwejckiego wojska irackie podpaliły szyby naftowe. W Kuwejcie zapłonęło kilkaset takich pożarów jak w Karlinie. Straty poniesione przez ten kraj były kolosalne. Świat do tej pory nie wie, że stało się to na skutek polskiego przekleństwa.

Gdy w 1989 r. umierał PRL, znany nam już z Karlina gdański elektryk rzucił klątwę na Japonię. Ten kraj świetnie się po II wojnie światowej gospodarczo rozwijał. Gonił szybko Stany Zjednoczone. I może by nawet to mocarstwo doścignął, gdyby Lech Wałęsa nie wymyślił hasła: Polska drugą Japonią. To był dla Kraju Kwitnącej Wiśni cios, po którym się on do dzisiaj nie podniósł. Nie chodzi tu tylko o to, że dotknęły go takie katastrofy jak trzęsienia ziemi i tsunami. Gorsza od nich jest stagnacja gospodarcza. Indeks tokijskiej giełdy, który w latach 70. i 80. nieustannie rósł i osiągnął swój szczyt 29 grudnia 1989 r., niemal natychmiast po wypowiedzi Wałęsy zaczął gwałtownie pikować. W tej chwili jest on o prawie 80 proc. niższy! I być może spadnie jeszcze niżej! Japonia wpadła w trwałą recesję. Ponieważ japońska gospodarka stanęła w miejscu, inne kraje zaczęły Japonię szybko gonić. W ubiegłym roku straciła ona drugie miejsce pod względem wielkości dochodu narodowego na rzecz Chin. A ścigają ją już kolejne kraje, takie jak Indie czy Brazylia. Mam nadzieję, że Japończycy nie wiedzą, że wszystko to jest skutkiem przekleństwa, które wyszło z Polski. Proszę nie mówić tego szczególnie tym, którzy w 1989 r. płacili aż 1,5 mln dolarów za metr kwadratowy ziemi w Ginzie - najmodniejszej dzielnicy Tokio. Nawet spokojni Japończycy mogliby się na Wałęsę ździebko pogniewać! A przecież należy go chronić przed kompromitacją, bo jest to największy atut rządu Tuska w polityce międzynarodowej!

O smutnym losie Irlandczyków, których z wyżyn strącił na dno w 2007 r. Donald Tusk, już wspominałem. Niestety nie wyciągnął on z tego żadnych wniosków i teraz zagiął parol na Norwegię. Obawiam się, że krwawe zamachy terrorystycznego autorstwa Andersa Breivika, to dopiero wstęp do większej tragedii, jaka dotknie wkrótce ten bogaty kraj. Skoro Tuskowi udało się już pogrążyć w kryzysie Irlandię, to nie sądzę, żeby Norwegii udało się uniknąć klątwy. Bardzo szkoda mi tego spokojnego kraju z urokliwymi fiordami. Ale chyba już nic Norwegii nie uratuje.

Jednakowoż, staram się zawsze optymistycznie patrzeć na świat, zgodnie z dewizą, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. To przekleństwo może mieć też pozytywne skutki! Proszę sobie wyobrazić, co się stanie, gdy Tusk rzuci hasło: POLSKA DRUGIM PERONEM WE WŁOSZCZOWIE! Tak, zgadza się! Legnie w gruzach pierwszy peron!!!! Spełni się w ten sposób nie tylko moje wielkie marzenie, ale także zrealizowane zostanie wyborcze hasło PO sprzed 4 lat: By żyło się lepiej - wszystkim! Nie wszystkim oczywiście poprawi sie w równym stopniu. Najwięcej na zburzeniu włoszczowskiego peronu skorzystają ci, którzy przez niego najwięcej cierpieli. Nie licząc polityków PO, którzy jego wybudowanie zaskarżyli w prokuraturze, są to niewątpliwie Magdalena Środa i Tomasz Nałęcz, przeżywający katusze podczas kilkunastu sekund postoju na peronie pociągów, którymi podróżują z Warszawy do Krakowa. 

No to jak towarzyszu Donaldzie, zrobicie to co Wałęsa Gierkowi w 1971 r.: Pomożecie (zniszczyć peron we Włoszczowie)?

OSTRZEGAM! JESTEM OSTRY JAK BRZYTWA!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka