echo24 echo24
1476
BLOG

Dobra zmiana odświeżonego Salonu24

echo24 echo24 Blogi Obserwuj temat Obserwuj notkę 77

Portal internetowy PRESS – vide: https://www.press.pl/tresc/65917,startuje-odswiezony-salon24_pl_-slawomir-jastrzebowski-z-programem-wideo informuje:

Dziś startuje serwis Salon24.pl (…) Redaktorem naczelnym serwisu jest Piotr Paciorek, w zespole oprócz niego są m.in. Piotr Dobrowolski, Przemysław Harczuk, Marcin Dobski, Marianna Fijewska, Wiktoria Pękalak. Dziennikarze będą tworzyć zarówno teksty newsowe, jak i blogi.
W rozmowie z "Press" Piotr Paciorek zaznacza, że dla każdego, bez względu na światopogląd, w Salon24.pl znajdzie się miejsce. Wspomina przy tym, że on i Jastrzębowski różnią się poglądami.
"Posiadanie ściśle określonych poglądów nie oznacza konieczności uprawiania propagandy, a krytyka, jeśli spełnia podstawowe kryteria, jest lekarstwem, a nie zatrutym sztyletem"- napisał w tekście inaugurującym serwis Sławomir Jastrzębowski. - "Nie zależy mi na tym, żeby mieć rację. Zależy mi, żebym mógł wysłuchać racji z szacunkiem dla ludzi, których niekoniecznie lubię. Tak jest ciekawiej, lepiej i mądrzej. Taki będzie Salon24. Ten Salon jest dla Państwa"…
”.

Mój komentarz:

Postaram się tedy wyjaśnić, dlaczego uważam, że nowa formuła Salonu24 wprowadza zmiany, które w mojej opinii idą w dobrą stronę.

Otóż stali czytelnicy mojego blogu wiedzą, że odkąd założyłem w roku 2010 blog na Salonie 24, -  konsekwentnie krytykowałem, a dokładniej mówiąc wytykałem błędy (co odróżnia krytykę od krytykanctwa), - zarówno partii aktualnie rządzącej, jak opozycji, co skutkowało tym, że w komentarzach zwolennicy aktualnie rządzącej partii mnie nie lubili, natomiast sympatycy opozycji mnie przesadnie wychwalali.

W zasadzie powinienem takie komentarze ignorować. A jednak tego nie robiłem. Dlaczego? Ano z tej przyczyny, że ja wcale nie chciałem by komentatorzy przestali mi dokuczać, bądź przesadnie wychwalać, - a wręcz przeciwnie, jako niezależnemu blogerowi oddanemu prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa, którego jestem obywatelem, - zależało mi na tym, żeby ludzie mogli wyczytać z tych komentarzy, co naprawdę siedzi w głowach ich Autorów. Dlatego też odpowiadając na ich komentarze celowo ich czasem „prowokowałem” do emocjonalnych komentarzy.

Ktoś może mnie tedy posądzić o skłonności do pieniactwa, bądź złośliwości i zapytać, wprost, - dlaczego tak robię?

Otóż postępowałem tak i nadal postępuję, gdyż uważam, że bloger działający pro publico bono jest w sytuacji bardziej komfortowej niż polityk, gdyż może „głośno myśleć”. A mówiąc dokładniej, w przeciwieństwie do polityka, - celem obnażenia cech charakterologicznych oraz rzeczywistych nastrojów określonych grup społecznych, rutynowany bloger może sobie pozwolić na eksperyment intencjonalnego „prowokowania” komentatorów do spontanicznych wypowiedzi, gdyż tylko tacy „sprowokowani” komentatorzy odkrywają w emocjach swoje prawdziwe oblicza.

Ktoś teraz może zapytać, a na co to Panu? Odpowiadam.

Bo to, co jest pisane i komentowane w blogosferze jest przedmiotem wnikliwej analizy wszystkich formacji  politycznych. Oczywiście analizy odpowiednio selektywnej. W tym właśnie celu, każda poważna partia polityczna posiada specjalną komórkę zajmującą się śledzeniem mediów społecznościowych, między innymi studiowaniem nie tylko blogerskich notek, lecz także dodawanych do tych notek komentarzy, gdyż komentarze te są kopalnią informacji socjologiczno politologicznej natury świadczących o rzeczywistych opiniach, nastrojach i sympatiach określonych grup społecznych.

W tym kontekście powiem, iż według mnie dobry bloger to taki, który od czasu do czasu z premedytacją potrafi wyprowadzić czytelnika r równowagi, a tym samym skłonić do spontanicznie emocjonalnych wypowiedzi, gdyż takie właśnie komentarze pokazują, kim są i co naprawdę myślą ich Autorzy. To jest właśnie ten komfort blogera, na który nie mogą sobie pozwolić politycy. 

Powiem więcej. Bloger może wywoływać niezręczne i niepopularne tematy, których poruszać politykowi nie wolno, bądź nie wypada. Pójdę jeszcze dalej i powiem, że w przeciwieństwie do polityka, taki „prowokujący” bloger może jak się to  mówi „wziąć na klatę” huraganowe i często pełne obrzydliwych inwektyw i pomówień niewybredne ataki celowo sprowokowanych przez niego komentatorów, łącznie z posądzaniem go o pisanie notek w celach zarobkowych, bądź służalczych wobec partii, z którymi w ich mniemaniu rzekomo sympatyzuje. Nie jest to miłe, ale praca obiektywnego i niezależnego politycznie blogera wymaga od niego, by celem obnażenia prawdy obiektywnej musiał się czasem poświęcić i narazić wielu komentatorom.

Według mnie, na tym między innymi polega interakcja pomiędzy blogosferą a światem polityki śledzącym działalność blogosfery, do czego nota bene żaden z polityków się publicznie nie przyzna, choć znam multum przykładów cytowania przez polityków całych akapitów pochodzących z blogerskich notek, - bez powołania się na ich Autora.

Ale wróćmy do tematu. Jak się wielokrotnie przekonałem, umiejętnie sprowokowany przez blogera i ogarnięty emocjami komentator, w złości, a czasem wręcz furii odkrywa swoje prawdziwe myśli, cechy charakterologiczne, status społeczny, ciężar gatunkowy kultury osobistej, poziom intelektualny, rangę estetycznej wrażliwości, preferencje, bądź negacje polityczne, dobre i złe uczucia, trawiące go kompleksy, drzemiące w nim marzenia i oczekiwania, a nierzadko demaskuje swą obłudę i udawane wartości, których de facto nie posiada. Słowem ujawnia te cechy, które zwykle skrywa.

Powiem jeszcze więcej.  Po obu stronach polskiej sceny politycznej działają blogerzy, grupujący na swoich blogach komentatorów, których nazywam wiecznie rozgadanym towarzystwem wzajemnego zachwytu nad samymi sobą. Takie blogi moim zdaniem, choć bardzo popularne, są po prawdzie kompletnie jałowe i bezwartościowe, gdyż jedynym, co produkują są dyskusje przekonanych z przekonanymi. Dlatego uważam, że nie wszystkie popularne blogi są dobre, a także, że nie wszyscy dobrzy blogerzy muszą być lubiani przez wszystkich komentatorów.

I dlatego podoba mi się nowa formuła Salonu24, wyrażona słowami Sławomira Jastrzębowskiego:

"Posiadanie ściśle określonych poglądów nie oznacza konieczności uprawiania propagandy, a krytyka, jeśli spełnia podstawowe kryteria, jest lekarstwem, a nie zatrutym sztyletem. Nie zależy mi na tym, żeby mieć rację. Zależy mi, żebym mógł wysłuchać racji z szacunkiem dla ludzi, których niekoniecznie lubię. Tak jest ciekawiej, lepiej i mądrzej. Taki będzie Salon24. Ten Salon jest dla Państwa"…”.

Zapewne po napisaniu tej notki zostanę posądzony w komentarzach, że mam rozdęte ego i znów jątrzę, a także, iż chcę się podlizać nowemu właścicielowi serwisu Salon24, - lecz tego rodzaju imputacje obchodzą mnie tyle, co niegdysiejsze śniegi. 

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)

Post scriptum
Nie ukrywam, że moja dzisiejsza notka to także przetestowanie nowej formuły Salonu24, gdyż dzisiejszy tekst opublikowałem na starym Salonie24 już w roku 2013 – vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/513791,politycy-i-blogerzy , ale wtedy zamieciono go pod dywan.

Post Post Scriptum
Wysłuchałem dzisiaj wywiadu udzielonego przez pana Jastrzębowskiego pani Monice Jaruzelskiej i najbardziej mi się podobało, jak powiedział, iż obecnie media, które krytykują tabloidy, - są już prawie tak samo tabloidowe tyle, że tę „tabloidowość” obłudnie skrywają pod płaszczykiem ich rzekomo bezinteresownej misji, a de facto przecież jednym i drugim chodzi o pieniądze. Ta odważna wypowiedź pana Jastrzębowskiego zdaje się rokować, że nowy Salon24 będzie bardziej niż dotąd niezależny i otwarty na odważne notki Autorów piszących śmiało i uczciwie o tym, co słychać tu i teraz oraz dlaczego tak się dzieje, - traktujących swoją działalność blogerską jako misję publicystów społecznościowych otwartych na prawdę prawdę i sprawy ważne dla naszego państwa.



echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura