echo24 echo24
435
BLOG

Krnąbrnie wolna, gardząca konwenansami, czerpiąca z życia samo piękno i radość

echo24 echo24 Kultura Obserwuj notkę 64
Minęło już pięć lat od dnia, gdy odeszła Kora

Oprawa muzyczna: https://www.youtube.com/watch?v=ohJFs0qC06U 

Dziś mija pięć lat od dnia, w którym odeszła Kora, więc coś Wam opowiem.

Odejście Kory bardzo mnie poruszyło, bo Korę znałem jeszcze, jako jedną z dziewczyn przychodzących w latach 70. na kawę do kultowego krakowskiego baru RIO. I choć wtedy nikt nie wiedział, że to przyszła mega-gwiazda, już wtenczas promieniowała z niej niezwyczajna radość życia, wulkaniczna energia, siła i odwaga, co mi ogromnie imponowało, bo Kora umiała być sobą nie bacząc na utarte kanony, których złamania zaściankowy Kraków nie wybacza. Lecz ona miała to w nosie, nosząc się ekstrawagancko i mówiąc na głos to, czego żadem krakowianin by się nawet szepnąć nie odważył. Już wtedy rzucało się w oczy, że obce jej są takie cechy, jak tchórzliwość i układna drobnomieszczańska obłuda.

Włączyłem tedy TVN24, bo sobie pomyślałem, że ta stacja z pewnością będzie mówiła dużo i ciepło o Korze i nie pomyliłem się, bo już tam leciał stosowny blok programowy. Wszyscy byli zasmuceni i przejęci, zarówno prowadzący program, jak i znani muzycy wspominający tę wspaniałą Artystkę, formatu Lennona. Niestety niedocenioną, bo wyprzedzała epokę. Bo Kora to po trosze polska Sinead O'Connor.

Ze wstydem przyznaję, że następną myślą, jaka przyszła mi do głowy, jako blogerowi było przełączenie się na TVP Info z ciekawości, czy, a jeśli tak to, co powiedzą o Korze na tym prawicowym kanale telewizyjnym, któremu, nie ma, co ukrywać nie było z Korą po drodze. Ale ku mojemu zdumieniu i radości zarazem przekonałem się, że tam też dają blog programowy poświęcony Korze, a prowadzący program są tak samo zasmuceni, jak ci z TVN24. Powiem więcej, jako że życie nauczyło mnie odróżniać prawdę od fałszu wyczułem, że tu i tam, smutek i żal po odejściu Kory są jednakowo autentyczne, a nie pozorowane, w myśl obyczaju, że o zmarłych mówimy dobrze, albo wcale.

I raptem uświadomiłem sobie, że Kora musiała dopiero umrzeć, żeby zwaśnieni Polacy wreszcie przemówili jednym głosem. Więcej, dotarło do mnie, że ta gwiazda rokendrola przez lata łączyła kochających jej piosenki ludzi, - niezależnie od ich statusu i politycznych preferencji. Niestety gwiazda nie w pełni doceniona, bo wyprzedzała epokę. Przytaczając słowa Śliwiaka, - Kora to nasza młodość z kości i krwi. Ta nasza młodość co z czasu kpi. Co nie ustoi w miejscu zbyt długo. Ona co pierwszą jest potem drugą. Ta nasza młodość ten szczęsny czas. Ta para skrzydeł zwiniętych w nas.

Jak jej się to udało?

Otóż owa kochana przez wszystkich ikona polskiego rocka nie tylko umiała śpiewać, lecz także, a może przede wszystkim była osobą bezgranicznie wolną i niepoddającą się utartym kanonom, którymi buńczucznie gardziła i nie dając się oprawić w zbyt ciasne dla niej ramy zaściankowych konwenansów czerpała z życia samo piękno i radość, - dzieląc się tymi skarbami z ludźmi w Jej cudownych piosenkach.

Posiadała też unikatową charyzmę i nieposkromioną odwagę głoszenia tego, co myśli, a jeszcze do tego miała przyjazny ludziom sposób bycia i magnetyczną osobowość, która pozytywnie wpływała na innych, poprawiała im samopoczucie, poszerzała wyobraźnię, a co najważniejsze budziła ochotę do życia.

Ale to jeszcze nie wszystko. Ta genialna Artystka posiadała szalony twórczo polot, wrodzony instynkt aktorski, malarską fantazję, talent poetycki i cały ocean dobroduszności.

Ale to jeszcze nie koniec. Ta podziwiana przez wszystkich wokalistka nawet w trudnych chwilach umiała się jeszcze bawić tym, co robi.

Śpij Koro! I niech Ci się Anioły przyśnią!


Post Scriptum

Napisałem ciepłą notkę wspomnieniową o Korze Jackowskiej.

I co?

Skoczyła mi do gardła rozsierdzona wataha chorych z nienawiści oszołomów nowogrodzkich.

Przeczytajcie Państwo komentarze.

To są chorzy ludzie! Chorzy z toksycznej nienawiści do wszystkich inaczej niż oni myślących!

Ci nienawistnicy, wyzuci z poczucia smaku w sensie herbertowskim, wespół z naczelnikiem Jarosławem, abpem Markiem i błogosławioną kurator małopolską Barbarą cierpią na dręczące ich dniem i nocą fixum dyrdum na punkcie seksu, który utożsamiają z szatanem.

Niestety takich, jak oni są w Polsce setki tysięcy.

I dlatego w październiku, zdrowa część naszego społeczeństwa musi im odebrać władzę, - bo w przeciwnym razie zamienią Polskę w skołtuniały skansen.


echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (64)

Inne tematy w dziale Kultura